Gospodarka

Co dalej z umową Mercosur? UE ma cwany pomysł by ją przepchnąć

Szefowa KE Ursula Von der Leyen z liderami państw Mercosur. Od lewej: prezydent Argentyny Javier Milei, prezydent Urugwaju Luis Lacalle Pou, prezydent Brazylii Luiz Inacio Lula da Silva i prezydent Paragwaju Santiago Pena. Zdjęcie z zeszłorocznego spotkania / Fot: EastNews / AP/

Komisja Europejska spróbuje ominąć opór państw członkowskich przeciw zawarciu umowy z południowoamerykańskim blokiem gospodarczym Mercosur. Jak mówi w rozmowie z Biznes Alert eurodeputowany PiS Bogdan Rzońca, najbardziej prawdopodobny wariant działań KE zakłada podział tej umowy na dwa odrębne dokumenty, co ułatwi jej realizację. Według zapowiedzi komisarza UE ds. rolnictwa Christophe’a Hansena, porozumienie może zostać zatwierdzone jeszcze przed wakacjami.

Umowa handlowa między Unią Europejską, a krajami Mercosur (Brazylia, Argentyna, Paragwaj i Urugwaj) była negocjowana od 25 lat. Porozumienie budzi sprzeciw europejskich rolników, którzy obawiają się zalewu unijnego rynku przez tanie produkty rolne z krajów takich Brazylia czy Argentyna.

KE wciąż nie skierowała jeszcze wniosku o ratyfikację umowy, ale trwają w tej sprawie intensywne naciski dyplomatyczne. Niemcy szukając rynków zbytu dla swojej gospodarki aktywnie wspierają zakończenie procedur, a Komisja Europejska przygotowuje się do przedłożenia skonsolidowanego tekstu umowy Radzie UE.

Podział umowy na dwa dokumenty

„Najbardziej prawdopodobny wariant działań KE zakłada podział tej umowy na dwa odrębne dokumenty. Pierwszy z nich obejmowałby rozdziały handlowe, w tym kwestie liberalizacji ceł, również na produkty rolne” – przewiduje w rozmowie z Biznes Alertem eurodeputowany PiS Bogdan Rzońca.

„Jako obszar wyłącznej kompetencji Unii Europejskiej, część ta byłaby przyjmowana większością kwalifikowaną w Radzie UE (co najmniej 55 proc. państw członkowskich reprezentujących minimum 65 proc. ludności UE), przy równoczesnej zgodzie Parlamentu Europejskiego, wyrażonej w głosowaniu bez prawa do wnoszenia poprawek. Dokument ten mógłby być stosowany tymczasowo — do momentu wejścia w życie drugiej części Umowy” – dodaje.

Druga część, zawierająca m.in. przepisy dotyczące własności intelektualnej i zamówień publicznych, wymagałaby – oprócz decyzji Rady i Parlamentu Europejskiego – także ratyfikacji przez parlamenty narodowe państw członkowskich” – dodaje polityk, przypominając, że analogiczne rozwiązania zastosowano przy zawieraniu umów z Chile oraz Singapurem w ubiegłym roku.

Taki sprytny rozdział umowy, oparty na zasadzie, że kwestie handlowe są wyłączną kompetencją UE i nie wymagają ratyfikacji parlamentów krajowych, umożliwi szybką realizację porozumienia.

Jest jeszcze szansa blokady porozumienia?

Układ wciąż może jednak zostać zablokowany przez tzw. mniejszość blokującą w Radzie UE. Francja już jesienią 2024 roku deklarowała chęć zablokowania porozumienia, próbując wciągnąć Polskę do wspólnego frontu sprzeciwu. Wówczas tłem były masowe protesty rolników w Brukseli i wielu stolicach UE, wywołane rosnącą presją konkurencyjną na europejską żywność. Powodem były zarówno ambitne regulacje Zielonego Ładu, jak i liberalizacja importu z Ukrainy.

Teraz na tę sytuację może nałożyć się jeszcze kolejny czynnik – konkurencja ze strony krajów Mercosur, które specjalizują się w produkcji drobiu, wołowiny, cukru czy zbóż – czyli dokładnie tych kategorii, które są filarem polskiego eksportu rolno-spożywczego.

Raport nie pozostawia złudzeń: jest ryzyko

Jak pokazuje ostatni raport Pekao S.A. „Geopolityka na talerzu”, rok 2024 był bardzo udany dla polskiego sektora spożywczego – wzrost produkcji wyniósł 4,4 proc., co było trzecim wynikiem w całej UE. Polska należała do grona liderów unijnego rolnictwa, wyprzedzając m.in. Niemcy, Francję i Hiszpanię. Eksport rósł mimo niesprzyjającego kursu złotego względem euro i dolara oraz spadku cen żywności na rynkach światowych.

Z drugiej strony, ten sam raport wskazuje, że umowa z Mercosur może oznaczać dla Polski poważne ryzyko. W 2024 r. deficyt w handlu żywnością pomiędzy UE a krajami Mercosur wyniósł niemal 21 miliardów euro – wartość importu z Ameryki Południowej do Unii (24,1 mld euro) była kilkukrotnie wyższa niż eksportu z UE (3,3 mld euro).

Co istotne, Polska jest jednym z głównych odbiorców południowoamerykańskich towarów rolno-spożywczych w UE, ale praktycznie nie istnieje jako eksporter w tym regionie. W przypadku liberalizacji handlu, krajowa produkcja – zwłaszcza w newralgicznych sektorach – może zostać wyparta przez tańsze produkty z Ameryki Południowej, które nie podlegają unijnym regulacjom środowiskowym czy sanitarnym.


Powiązane artykuły

Minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, Foto: PAP/Tomasz Gzell

Z KPO zakontraktowano już 117 mld zł. Rząd planuje kolejne inwestycje

W ramach Krajowego Planu Odbudowy ponad 774,6 tys. umów, których łączna kwota przekracza 117 mld zł, co stanowi blisko 45...
Minister finansów Andrzej Domański. Fot.: East News / Marysia Zawada / Reporter

Deficyt budżetu rośnie. To już ponad 108 miliardów złotych

Ministerstwo finansów poinformowało, że po maju deficyt budżetu państwa wyniósł nieco ponad 108,29 mld zł. To 37,5 procent maksymalnej kwoty...

Szczyt G7 w cieniu izraelskich i irańskich pocisków

Trwa trzydniowy szczyt G7 w Kanadzie. Podczas spotkania będzie poruszany temat gospodarki międzynarodowej (w tym ceł USA) i wsparcia Ukrainy....

Udostępnij:

Facebook X X X