Sawicki: Polacy na COP24 niby razem, ale osobno

5 grudnia 2018, 16:00 Energetyka

„Węgiel był i będzie podstawą polskiej energetyki i jeszcze długo tak zostanie”. „Polska najszybciej w Europie odchodzi od węgla”. To dwa sprzeczne ze sobą komunikaty wysłane przez ten sam obóz rządzący. Pokazują one, że polska delegacja nie przygotowała gruntownego i spójnego przekazu na szczyt klimatyczny w Katowicach – pisze redaktor portalu BiznesAlert.pl, Bartłomiej Sawicki.

fot. COP24

Podejście do węgla jakie przedstawili Prezydent RP, Andrzej Duda, go broniący i Premier RP, Mateusz Morawiecki mówiący o stopniowym odejściu od tego paliwa, pokazują niespójność przekazu na zewnątrz, osłabiając tym samym zabiegi o sprawiedliwą transformację energetyczną. Tuż przed rozpoczęciem szczytu klimatycznego, polscy eksperci obawiali się, że głównym tematem dyskusji będzie zanieczyszczenie powietrza, przekraczające dozwolone normy, odczuwalne w samym miejscu obrad, które odbywają się w katowickim Spodku. Wietrzna pogoda pozwoliła jednak choć na chwilę pozbyć się „dusznego” problemu. Niestety pojawił się kolejny – a więc wspomniany brak spójnego przekazu i stanowiska na COP 24.

Z węglem czy bez?

Już pierwszego dnia światowego szczytu klimatycznego, prezydent Andrzej Duda podkreślił, prezentując deklarację „Just Transition”, że nasz kraj opiera na zasobach węgla, który zapewnia nam bezpieczeństwo energetyczne, i nie stoi to w sprzeczności z ochroną klimatu, a Polska podąża za postępem w walce z globalnym ociepleniem. – Polsce udało się zredukować emisję gazów cieplarnianych o 30% w stosunku do 1988 r., zapewniając jednocześnie bezpieczeństwo energetyczne oraz rozwój przemysłu, oparty o efektywne technologie węglowe – powiedział. Liczby, które podał Duda są prawdziwe, jednak nie odzwierciedlają precyzyjnie rzeczywistości. Spadek zależności polskiej energetyki od węgla z 99% na początku transformacji ustrojowej do ok. 78% obecnie to nie tyle zasługa długofalowej strategii odchodzenia od tego surowca, ale przede wszystkim upadku tego nierentownego, energochłonnego przemysłu na początku transformacji. Przytoczone dane mogą być dobrym argumentem dla sceptycznych wobec zbyt ambitnej polityki klimatycznej UE, jednak bez planu odchodzenia od węgla nie da się przekonać Europy, do naszych postulatów.
Spadek zależności od tego surowca nie wynika ze świadomej dekarbonizacji, przeprowadzonej przez kolejne ekipy rządzące od 1989 roku, ale z rynkowych uwarunkowań. I to one narzucają Polsce, często bolesne odchodzenie od węgla. W tym samym dniu szczytu, w którym rządzący wygłosili swoje deklaracje, dotyczące polskiej polityki energetycznej, Polski Komitet Energii Elektrycznej (PKEE) zaprezentował przykłady udanej i nieudanej transformacji energetycznej w innych krajach, które omawiały plan i analizę zagrożeń oraz potencjałów, a także pakiety osłonowe, szkolenia i konsekwencje transformacji.

Sawicki: Jak przyspieszyć transformację energetyczną w sercu węglowej Polski?

W węglowym zagłębiu Polski, na Śląsku, ta transformacja energetyczna toczy się własnym torem, kierunek wytycza rynek i polityka klimatyczna, a nie rządowe plany. Dowodem na to są chociażby liczby, jakie podał jeden z ekspertów podczas panelu PKEE. Maciej Bukowski z WISE Europa powiedział, że jeszcze na początku transformacji na Śląsku, w górnictwie pracowało 400 tys. osób. Obecnie jest to już 50 tys. Węgiel więc jak pokazują dane traci pozycję hegemona, ale nie traci jeszcze na znaczeniu.

Szczyt klimatyczny zbiega się w czasie także ze świętem górników. Mimo wysokich cen węgla, nie mają oni jednak wielu powodów do świętowania. Jak pokazują dane, jakie niedawno przedstawiła górnicza spółka, Lubelski Węgiel Bogdanka. w III kwartale tego roku wydobyliśmy w Polsce 12,8 mln ton węgla energetycznego. To spadek o 2.3% względem tego samego okresu w 2017 roku. W pierwszych trzech kwartałach tego roku wydobyliśmy 37,9 mln ton. Oznacza to coroczny spadek na poziomie 3,8%. Prezydent Andrzej Duda powiedział jednak podczas konferencji prasowej na COP 24, że Polska ma zasoby na 200 lat i trudno z tego nie skorzystać. Brakuje jednak doprecyzowania, że wydobywane zasoby są znacznie mniejsze, ze względu na coraz niżej zlokalizowane, dostępne pokłady węgla oraz szkody górnicze. W przyszłości może to stanowić czynnik społeczny, który zahamuje ewentualny rozwój górnictwa węgla kamiennego w Polsce.

Baca-Pogorzelska: Brakuje węgla, którego mamy na 200 lat?

Wykorzystać popyt węgla by od niego odejść

Malejąca liczba pracowników branży, udział węgla w generacji energii elektrycznej i poziom jego wydobycia pokazują, że retoryka twardej obrony surowca, nie pokrywa się już z rzeczywistością. To, co można teraz zrobić, to wykorzystać koniunkturę na węgiel, a rosnące zyski przeznaczyć na transformację energetyczną polskiego górnictwa. Budowa elektrowni szczytowo–pompowych w miejscu dawnych kopalń to szansa na miejsca pracy i jednocześnie zachowanie energetycznego charakteru regionu. Motoryzacja jest kolejną. Na Śląsku produkowane pojazdy są napędzane produktami ropopochodnymi. Także i ten sektor powinien przestawiać się na zmianę napędu na baterie elektryczne i wodór. Jastrzębska Spółka Węglowa, jeden z największych w Europie producentów tego paliwa (jako produktu pochodnego wydobycia węgla koksowego na potrzeby hut) może zainicjować zmiany w polskim górnictwie, a więc pomóc odejść od paliw kopalnych, w kierunku nowych technologii. Polska Grupa Górnicza mogłaby z kolei zainteresować się rozwojem elektrowni szczytowo–pompowych. To nie tylko zmiana w sposobie wydatkowania i inwestycji, ale i myślenia, dotąd w Polsce nieznanego.

Jednak czy transformacja energetyczna i odchodzenie od paliw kopalnych na rzecz zielonej energetyki jest możliwe? Tak, co pokazuje przykład duńskiego koncernu Dong, który teraz jako Ørsted jest liderem wśród producentów energii pochodzącej z morskich farm wiatrowych. Tę samą ścieżką podąża naftowy gigant, Statoil, który teraz jako Equnior rozwija fotowltaikę i energetyką wiatrową.

Konsultacje strategii energetycznej na szczycie klimatycznym

W sobotnim raporcie BiznesAlert.pl można przeczytać, że szczyt klimatyczny ma szansę skorygować przedstawiony pod koniec listopada projekt strategii energetycznej do 2040 roku. Nie ujęta została w nim jednak informacja, że sygnał do zmian nie będzie pochodził z zewnątrz, a od samego rządu. Jak powiedziała podczas szczytu klimatycznego Jadwiga Emiliewcz, minister przedsiębiorczości i technologii, jedną z uwag resortu do projektu strategii energetycznej, będzie zwiększenie nacisku na rozwijanie energetyki prosumenckiej.

RAPORT: Czy COP 24 zmieni strategię energetyczną Polski?

Emilewicz: Polityka prosumencka może być jedną z odpowiedzi na wzrost cen energii

Rodzi się zatem pytanie, czy i jakiego źródła energii będą te poprawki dotyczyły i kosztem jakiego innego źródła energii, a także czy będą obejmowały one energetykę lądową i wiatrową i czy poluzują krępującą ich rozwój tzw. ustawę odległościową (zakazuje ona stawiania nowych farm wiatrowych w odległości nie mniejszej niż 10-krotności wysokości tej instalacji od najbliższych zabudowań). Zdaniem Ministerstwa Energii po 2030 ta forma generacji energii ma tracić na znaczeniu. Jak powiedział minister energii, Krzysztof Tchórzewski wówczas bardziej popularne staną się morskie farmy wiatrowe.

Resort energii podkreślił także podczas prezentacji strategii, że oparcie energetyki na krajowych surowcach, a więc w polskich realiach na węglu, ma pozwolić na możliwie jak najmniejszy import energii. Tymczasem minister Emilewicz stwierdziła w programie „Grafitti” w Polsat News, że należy zacząć dyskusję o otwarciu granic Polski na energię z zagranicy.

Niejasna i sprzeczna komunikacja polskiej delegacji na szczycie klimatycznym utrudnia wypracowanie okresów przejściowych i mechanizmów wsparcia dla krajów takich jak Polska, w stopniowym odchodzeniu od węgla. Jak pokazują liczby, trwanie przy węglowej retoryce nie jest drogą do sukcesu, zarówno negocjacyjnego, jak i w coraz większym stopniu ekonomicznego.