German – zaliczany do surowców krytycznych – jest niezbędny przy produkcji półprzewodników i światłowodów. Bez niego trudno wyobrazić sobie współczesne pole walki, bo german to kluczowy półmetal do wytwarzania noktowizorów, optyki dla dronów, czy kamer termowizyjnych dla samolotów bojowych. Chiny przestały jednak eksportować german do USA, a do Europy trafiają już tylko niewielkie ilości. Efekt? Jak wskazuje niemiecki dziennik gospodarczy Handelsbladtt dochodzi do coraz częstszych przestojów w wielu firmach, a na rynkach widać oznaki paniki.
German został odkryty w 1886 roku przez niemieckiego chemika Clemensa Winklera w saksońskim Freibergu. Nazwa pierwiastka pochodzi od kraju jego odkrycia – Niemiec.
German wykazuje wyjątkową zdolność absorbowania i emisji promieniowania podczerwonego. Jest niezastąpiony w produkcji optyki do podczerwieni. Ma szerokie zastosowanie w przemyśle zbrojeniowym. Jest też stosowany do produkcji światłowodów i fotowoltaiki nowej generacji.
Ceny szybują, a Chiny ograniczają eksport
Globalne zapotrzebowanie na german wynosi około 200 ton rocznie. Około 60–80 proc. światowej rocznej podaży tego surowca pochodzi z Chin. Przypuszcza się, że państwo Środka ogranicza eksport do Europy reagując m.in. na wstrzymanie – pod naciskiem USA – dostaw maszyn do produkcji półprzewodników przez holenderskiego giganta ASML.
Cena surowca wzrosła obecnie do niemal 5 tys. dolarów za kilogram – najwięcej od 14 lat. Dla porównania – na początku 2023 roku wynosiła około 1000 dolarów.
Firmy z Unii Europejskiej odnotowały siedem przestojów produkcyjnych w sierpniu z powodu braków surowcowych, a w tym miesiącu spodziewanych jest łącznie kolejnych 46. Taką informację podała Europejska Izba Handlowa w Chinach, cytowana przez agencję informacyjną Bloomberga.
Przepływ metali ziem rzadkich z Chin załamał się na początku kwietnia tego roku, po tym jak Pekin wprowadził ograniczenia eksportowe na część z nich. Choć późniejsze zawieszenie sporu między Pekinem a Waszyngtonem spowodowało, że w zeszłym miesiącu eksport metali ziem rzadkich i surowców krytycznych z Chin osiągnął najwyższy poziom od co najmniej 2012 roku, europejskie firmy twierdzą, że są pomijane, na german jest już niemal całkowita blokada.
Problemy z certyfikatami eksportowymi
Carlo D’Andrea, wiceprezes Europejskiej Izby Handlowej w Chinach izby i szef jej oddziału w Szanghaju ujawnił, że europejskie firmy są zaniepokojone opieszałością w wydawaniu przez Chiny certyfikatów eksportowych.
Podczas lipcowego szczytu pomiędzy przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen a prezydentem Chin Xi Jinpingiem, Chiny zgodziły się na przyspieszenie procesu wydawania licencji na surowce krytyczne dla europejskich firm. Jednak nie spełniły oczekiwań Unii Europejskiej dotyczących wydłużenia okresu ważności tych licencji ani ich całkowitego zniesienia dla eksportu do państw członkowskich Unii.
Zaledwie dwa miesiące po szczycie proces zatwierdzania licencji znów zwolnił, a izba handlowa poinformowała, że zaczęła otrzymywać coraz więcej skarg i próśb o pomoc od swoich członków. Izba spodziewa się, że w wyniku tej sytuacji więcej firm będzie zmuszonych do wstrzymania produkcji.
Surowce krytyczne jako element konfrontacji
Chiny wciąż umacniają dominującą pozycję w dostępie do surowców krytycznych. W ciągu ostatniej dekady chińskie przedsiębiorstwa zrealizowały 95 transakcji fuzji i przejęć (M&A) kopalń i rafinerii na świecie. To prawie o połowę więcej niż w przypadku firm ze Stanów Zjednoczonych (59 transakcji) i ponad dwukrotnie więcej niż przedsiębiorstw z Unii Europejskiej (45 transakcji).
Według danych Międzynarodowej Agencji Energetycznej (IEA) udział Chin w globalnym rynku niektórych minerałów sięga niemal 100 procent. Oprócz metali ziem rzadkich dotyczy to również grafitu i kobaltu. Tym samym rośnie wpływ Chin na światowe dostawy surowców. Zgodnie z badaniem firmy doradczej PwC, cytowanym przez niemiecki tygodnik „Focus”, Chiny mają już obecnie zdecydowanie najwyższą koncentrację minerałów spośród wszystkich państw. I nie wahają się jej używać w konfrontacji gospodarczej z USA i UE.
„Focus” przypomniał, że wyścig o dostęp do surowców krytycznych wszedł w nową fazę, odkąd Chiny objęły kilka kluczowych metali ziem rzadkich ograniczeniami eksportowymi. Zachodnie firmy, które chcą kupować ziemie rzadkie lub magnesy z nich wytwarzane, muszą przestrzegać surowych regulacji i m.in. ujawniać, do czego zamierzają wykorzystać te pierwiastki. Pekin chce w ten sposób zapobiec ich zastosowaniu np. w zachodnich technologiach wojskowych.
Unia rozpaczliwie próbuje ratować sytuację
Od 2024 r. w Unii Europejskiej obowiązuje rozporządzenie o surowcach krytycznych (Critical Raw Material Act, CRMA), które ma na celu wspieranie ich pozyskiwania na potrzeby UE. Przewiduje ono, że do 2030 r. co najmniej 10 proc. rocznego zużycia strategicznych surowców powinno pochodzić z wydobycia w UE.
Co najmniej 40 proc. rocznego zużycia ma być pokrywane przez przetwarzanie tych surowców w UE. 25 proc. rocznego zużycia powinno pochodzić z recyklingu wewnątrz UE. Dodatkowo ustalono limit, że nie więcej niż 65 proc. rocznego zużycia konkretnego surowca może pochodzić z jednego kraju spoza UE. Problem w tym, że – jak widać też w innych dziedzinach – rzeczywistość fizyczna i ekonomiczna coraz częściej niewiele sobie robi z zarządzeń Brukseli.
Kryzys z germanem jak na stopklatce pokazuje do czego prowadzą doktrynerskie decyzje Komisji Europejskiej podyktowane ideologią klimatyczną i jak daleko sięgają ich skutki uboczne. Głosząc misję „ratowania planety” Unia Europejska podcięła skrzydła swojemu przemysłowi wydobywczemu. Próbuje z różnym skutkiem zrezygnować z części jego produkcji (węgla) i uzależniła się od surowców wydobywanych i rafinowanych przez Chiny. To, że Państwo Środka wystawi UE rachunek za krótkowzroczność było tylko kwestą czasu.








