W Unii Europejskiej nadal będzie rządzić Komisja Europejska z Niemką Ursulą von der Leyen jako przewodniczącą. Zdecydował o tym Parlament Europejski. Poparcie dla KE von der Leyen jest jednak mniejsze niż rok temu.
Parlament Europejski głosował w czwartek nad wotum nieufności dla Komisji Europejskiej.
Wniosek z Rumunii
Wniosek złożyła rumuńska prawica z Partii Jedności Rumunów (AUR) a poparła go m.in. większość deputowanych frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (ECR), w której skład wchodzą także europosłowie z PiS.
Zarzuty wobec KE von der Leyen dotyczyły wprowadzania tzw. Zielonego Ładu niszczącego gospodarkę Europy, porozumienia z krajami Ameryki Południowej o sprowadzaniu stamtąd żywności do UE, śledztwo dotyczące KE von der Leyen o nieprawidłowości w zakupach szczepionek przeciwko COVID-19 oraz ingerencję w wybory w Rumunii.
Mniej głosów, mniej europosłów na sali
Za odwołaniem administracji von der Leyen było 175 eurodeputowanych, przeważnie konserwatystów. 18 osób wstrzymało się od głosu. Przeciwko wnioskowi o wotum nieufności było 360 deputowanych, głównie liberalnych i lewicowych. Głosowało jednak tylko 553 deputowanych a PE liczy 720 osób. Aby odwołać KE von der Leyen potrzeba było 2/3 głosów posłów.
Obserwatorzy zwracają jednak uwagę, że w porównaniu z głosowaniem nad wyborem Niemki na drugą kadencję jako szefowej KE w 2024 roku, poparcie dla niej spadło uwzględniają ponad 20 proc. absencję podczas głosowania.
Rok temu w głosowaniu nad przywództwem dla Ursuli von der Leyen w Komisji Europejskiej uzyskała 401 głosów, przy 284 głosach przeciw i 15 wstrzymujących się. Wówczas jednak głosowało 700 europosłów.
hub/ X