Tanie przesyłki z towarami z Chin pod lupą europejskich regulatorów. Lawinowy wzrost paczek z towarami, które przez swoją niską wartość trafiają na rynek UE z minimalnymi opłatami celnymi i podatkowymi, sprawił, że kraje takie jak Francja, Niemcy, ale i Polska chcą zaostrzyć kontrolę importu z Chin. Możliwe, że już od przyszłego roku paczka z Temu, czy Schein, której wartość wynosi co najmniej 1 euro zostanie objęta cłem. Dziś cła nalicza się od 150 euro.
Z dostępnych danych wynika, że także Polacy coraz częściej korzystają z zamówień z Chin przez platformy Temu i Shein. Z Temu miało już kontakt niemal 15 milionów naszych rodaków, a z Schein prawie 9 milionów. Umowę z Temu podpisała w czerwcu Poczta Polska, która dostarcza przesyłki na ostatnim etapie dostawy. Decyzję tę skrytykował wicepremier i minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski mówiąc, że „nie możemy pozwolić, by cyfrowi giganci bezkarnie niszczyli polską przedsiębiorczość i zagrażali bezpieczeństwu naszych obywateli”.
Dumpingowe ceny, omijanie ceł, a także wątpliwości co do jakości i bezpieczeństwa chińskich produktów sprawiły, że Europa otrząsnęła się. Obecnie próbuje powstrzymać napływ tanich i dotowanych przez Pekin produktów.
Krucjata Berlina i Paryża
Na początku listopada francuski rząd tymczasowo zawiesił działalność Shein po skandalu dotyczącym sprzedaży lalek erotycznych przypominających dzieci. Po usunięciu towarów zakaz cofnięto, ale wszystkie postępowania — od ochrony konsumentów po zgodność produktów z prawem — wciąż trwają.
Po tym jak firma odmówiła stawienia się na spotkanie z parlamentarną misją ds. kontroli produktów importowanych, zaplanowane na 19 listopada, deputowani wezwali ją na obowiązkowe przesłuchanie 26 listopada przed stałą komisją Zgromadzenia Narodowego. Tym razem niestawiennictwo grozi już grzywną. A jest to i tak tylko wierzchołek problemów, jakie zbierają się wokół tanich chińskich platform handlowych.
Z kolei w ubiegłym tygodniu ministrowie finansów UE zgodzili się w Brukseli na zniesienie dotychczasowej ulgi celnej dla tanich paczek spoza Unii. W praktyce oznacza to uderzenie w platformy Temu i Shein. Większość krajów – w tym Niemcy – poparła likwidację obowiązującej obecnie granicy 150 euro. Do tej wartości nie nalicza się bowiem cła. Decyzję potwierdziła duńska minister Stephanie Lose, której kraj sprawuje obecnie prezydencję w Radzie UE.
W praktyce oznacza to, że już od 1 euro wartości każda przesyłka będzie objęta cłem. Zmiana wynika z propozycji Komisji Europejskiej i ma wejść w życie w pełnym zakresie w 2028 roku. Wejdzie wraz z uruchomieniem nowej platformy cyfrowej do kontroli importu.
Jednak państwa członkowskie nie chcą czekać tak długo – pierwsze cła mają zostać nałożone już w 2026 roku, w ramach rozwiązania przejściowego – informuje „Spiegel”. Ostateczna decyzja nie została jeszcze podjęta, ale analitycy uważają, że jest nieunikniona.
Ochrona europejskiego rynku
Zniesienie ulgi ma – według UE – zlikwidować przewagę cenową podmiotów spoza Europy. Jak wskazuje Komisja Europejska, w przypadku około 65 proc. przesyłek z krajów trzecich zaniża się wartość towaru. Dzieje się tak, aby uniknąć cła. Umożliwia to sprzedawcom oferowanie cen nieosiągalnych dla unijnych firm. Obowiązujące zwolnienie zachęca też do dzielenia większych zamówień na wiele mini-paczek. Proces ten nie tylko zniekształca warunki konkurencji, ale i generuje dodatkowe koszty oraz odpady.
Konsumenci zapłacą więc więcej, ale UE twierdzi, że w przeciwnym razie europejski rynek zostanie trwale opanoway przez tanie, dotowane lub niedoszacowane produkty z Azji. Bruksela rozważa też kolejne kroki – w tym opłatę ryczałtową do 2 euro za każdą paczkę z państw trzecich.
Francja, która jest na czele krucjaty przeciwko tanim paczkom z Chin ma potężnego sojusznika. Berlin od miesięcy forsuje zaostrzenie kontroli importu z Chin, tłumaczy decyzję potrzebą „walki z nieuczciwą konkurencją i masowym nadużywaniem zwolnienia celnego”.
Kanclerz Friedrich Merz wprost mówi o „systematycznym obchodzeniu prawa”, na którym cierpią europejscy przedsiębiorcy, zwłaszcza małe i średnie firmy. Merz przytoczył też dane. Do niemieckich klientów trafia każdego dnia około 400 tysięcy paczek wysyłanych przez Shein i Temu.
Wszystko wskazuje więc na to, że choć europejscy politycy należą do najgłośniejszych krytyków protekcjonizmu Donalda Trumpa i jego ceł gospodarczych, to w praktyce kopiują część jego rozwiązań. To Trump wyeliminował zasadę tzw. „zwolnienia de minimis”. Na gruncie amerykańskim pozwalała ona na masowe przesyłki bez ceł dla m.in. chińskich towarów o wartości poniżej 800 dolarów. Korzystały na tym właśnie takie platformy e-commerce jak Temu, czy Shein.








