Rządzące Polską ekipy wolność słowa pojmują podobnie jak niektórzy wolność gospodarczą. Nie należące do nich produkty próbują wyeliminować z rynku, powołując się przy tym — zależy od ekipy — na zdrowie publiczne, moralność, na szybko wymyślone zasady lub interes społeczny i kraju, za którym może się kryć wszystko.
Krzysztof Gawkowski, wicepremier i minister cyfryzacji, nie po raz pierwszy zapowiedział ostateczną rozprawę z serwisem społecznościowym X ze względu na kalumnie, które tamtejsza sztuczna inteligencja zaczęła miotać pod adresem różnych osób, głównie rządzących Polską polityków.
Przy okazji zacząłem zastanawiać się, czy lewicowy wiceszef rządu (to żart oczywiście) równie głęboko by się wzburzył i oburzył, gdyby AI od Elona Muska zaczęła obrażać tylko w jedną stronę. Tak jak duża część polityków jego formacji, koalicji i wspierających ją mediów, które promowały z zapałem swojego czasu program j… i wyp… polityków politycznych.
Nie przypominam sobie też premiera Gawkowskiego, by stał na czele krucjaty przeciwko koncernowi Meta po tym, jak ten ewidentnie wsparł algorytmicznie kampanię opartą na wspomnianych propozycjach programowych (osiem gwiazdek i w…) w wyborach 2023 roku. Minister cyfryzacji nie miał też problemu z raportem OBWE dotyczącym nadużyć związanych z ostatnimi wyborami i nielegalnymi kampaniami w sieci na rzecz przegranego kandydata.
Cóż, jak widać, Krzysztof Gawkowski, jak przystało na lewicowego lidera, widzi na jedno oko i jest to oczywiście oko lewe. Za to jego postawa jest dość uniwersalna. Zamiast powiedzieć ludziom „nie oglądajcie tego”, „zwróćcie uwagę na manipulację”, „korzystajcie z innej oferty”, zmierza się dziś zawsze jak można do przejęcia (TVP, TVN, Polskie Radio, PAP, Polska Press, Rzeczpospolita i wielu, wielu innych), choćby i nielegalnego, choćby i pod śmietnikiem to ustalano, albo do zakazu, likwidacji, zabronienia.
Oczywiście nie można tego działania zadekretować czy uzasadnić w ten sposób, że „chcemy im zabronić nadawać, bo oni nie są z naszej bandy, bo sprzyjają konkurencji”. Więc trzeba znaleźć coś innego. W tej sytuacji strona lewicowo-liberalna zawsze powołuje się na wartości, a strona konserwatywna na Polskę.
Nie jest to ostatecznie zjawisko, którego by nie znały inne branże. Tłumy lobbystów uganiają się, przekonując, że konkurencja jest niezdrowa lub społecznie szkodliwa i trzeba ją wyeliminować. Substancja zawarta w ich leku? Trzeba jej zakazać albo powinna być na receptę, tylko ta nasza powinna być na rynku bez recepty. Produkt nikotynowy? Ich jest morderczy, a ten nasz pomaga rzucić palenie. Trzeba zmienić ustawę. Alkohol? Ten ich jest szkodliwy dla społeczeństwa, a nasz to taki raczej kulturka, do obiadku, i Owsiaka wspieramy! Społeczna odpowiedzialność biznesu? Tamci nie są dość inkluzywni.
Wszyscy ci ludzie oczywiście są tak na co dzień wielkimi zwolennikami wolności słowa, wolności gospodarczej, wolnego rynku idei i tym podobnych. Jak pisał klasyk, hipokryzja to hołd, który występek oddaje cnocie. Kłaniamy się nisko.
A wracając do samego premiera Gawkowskiego i jego walki z X-em. Nikt X-a w Unii nie zabroni, a szczególnie już on. Wystarczy jedno oświadczenie, jeden telefon, wiecie skąd. Ale Komisja Europejska i Berlin chętnie wykorzystują tę ekipę jako antyamerykańskich harcowników. W końcu sami chcą robić z Trumpem biznesy.
Wiktor Świetlik