Czy Indie otrzymają turkmeński gaz?

13 sierpnia 2015, 07:45 Alert

(Trend/Wojciech Jakóbik/Piotr Stępiński)

Jak zauważyła 12 sierpnia agencja Trend, projekt gazociągu Turkmenistan-Afganistan-Pakistan-Indie (TAPI) stał się popularny. Prasa coraz częściej o nim wspomina. Zaangażowane w projekt strony regularnie spotykają się na różnych poziomach, aby omówić szczegóły. Na najwyższym szczeblu mówi się o wejściu projektu w fazę finalną oraz zaproszeniu do uczestniczenia w nim zagranicznych spółek.

Ponadto podjęto szereg realnych kroków zmierzających do realizacji TAPI. Opracowano studium wykonalności projektu oraz utworzono międzynarodowe konsorcjum dla realizacji projektu.

Jak informował 7 sierpnia BiznesAlert.pl turkmeńska firma Turkmengaz chce przewodzić konsorcjum na rzecz budowy gazociągu TAPI z Turkmenistanu, przez Afganistan i Pakistan do Indii. Projekt może ruszyć po latach zastoju.

Strony zgodziły się na przywództwo Turkmengazu i obciążenie go największą częścią kosztów inwestycji. Gazociąg ma kosztować około 7,6 mld dolarów. Budowa może potrwać do 4 lat. O realizację projektu zaapelował premier Indii Narendra Modi, co dało impet do wznowienia rozmów o budowie

Wszyscy uczestnicy wyrażają olbrzymie zainteresowanie projektem. Dla Turkmenistanu stwarza on możliwość dla dywersyfikacji dostaw gazu oraz dla wejścia na rynki Południowo-Wschodniej Azji. Dla Afganistanu, Pakistanu a zwłaszcza dla Indii gazociąg będzie pełnił rolę dodatkowego źródła gazu niezbędnego dla zaspokojenia ich rosnących potrzeb.

Zdaniem agencji Trend wydaje się, że przy takich warunkach projekt ma wszelkie możliwości aby zostać zrealizowanym jak najszybciej. Tym bardziej, że z technicznego punktu widzenia budowa gazociągu od turkmeńskich złóż do granicy z Indiami nie jest skomplikowane. Jak informowała wcześniej agencja zdaniem Azjatyckiego Banku Rozwoju będącego doradcą transakcyjnym przy TAP faktyczny czas budowy gazociągu wyniesie około trzech lat.

Jednakże negocjacje w sprawie projektu trwają od ponad 10 lat. Przez ten czas strony wyrażały swoje wsparcie i zainteresowaniem projektu poprzez podpisanie wielu dokumentów dotyczącym jego realizacji czyniąc głośnymi zapowiedzi o jak najszybszym rozpoczęciu budowy.

Jak informował 27 maja BiznesAlert.pl, zdaniem dyrektora Departamentu Energetyki rosyjskiego Instytutu Energii i Finansów Aleksiej Gromow w kwestii projektu gazociągu Turkmenistan-Afganistan-Pakistan-Indie istnieje kilka kwestii spornych, które powodują trudności w jego realizacji.

Gromow przypomniał, że projekt TAPI jest przedmiotem dyskusji już od 10 lat, jednakże istnieją dość poważne problemy z bezpieczeństwem w państwach tranzytowych – Afganistanie oraz Pakistanie. Zdaniem eksperta jeśli Indie na równi Turkmenistanem nie wezmą na siebie części ryzyka za tranzyt gazu ziemnego to kontrakty na eksport surowca w tym kierunku mogą okazać się niekorzystne dla Aszchabadu.

Powstaje pytanie: czy dla Turkmenistanu jest warto tak ryzykować? Pragnienie tego państwa o dywersyfikacji swoich dostaw jest zrozumiałe. Ale przecież Południowo-Wschodnia Azja nie jest jedynym regionem marzącym o turkmeńskim gazie. W szczególności duże zainteresowanie tamtejszym surowcem przejawia Unia Europejska. Pojemność europejskiego rynku jest znacząca. A trasy dostaw w tym kierunku byłyby znacznie bezpieczniejsze. Być może Turkmenistan będzie podążał za pozostawieniem nadziei związanych z gazociągi TAPI i udzieli większej uwagi dla kierunku europejskiego.

Planowana całkowita długość gazociągu TAPI ma wynieść 1735 km, z czego 200 km ma przechodzić przez terytorium Turkmenistanu, 735 km przez Afganistan oraz 800 km przez Pakistan aż do miejscowości Fazilka na granicy indyjsko-pakistańskiej. Przepustowość gazociągu ma wynosić 33 mld m3 rocznie.

Warto także zauważyć że 15 marca bieżącego roku pakistański rząd federalny postanowił, iż 75 procent importowanego przez TAPI surowca będzie ulokowane w prowincji Pundżab aby pomóc przezwyciężyć dotkliwe niedobory energii. Gospodarczy Komitet Koordynujący pakistańskiego rządu postanowił, że wspomniana wielkość wolumenu będzie przekazana spółce Sui Northern Gas Pipelines Limited (SNGPL), która odpowiada za dostawy gazu do prowincji Pundżab oraz Chajber Pasztunchwa. Pozostałe 25 procent zostanie przekazane dla spółki Sui Suthern Gas Company (SSGC).

Tego typu podział ma na celu przede wszystkim przezwyciężyć niedobory północnym systemie gazowym Pakistanu; niedobór wpływa wyłącznie na prowincję Pundżab gdzie operator gazowy był zmuszony do przeprowadzenia planu racjonowania surowca.

Jak zauważa gazeta Express Tribune Stany Zjednoczone naciskają na Pakistan, grożąc sankcjami, aby udzielił on pierwszeństwa w budowie TAPI przed gazociągiem Iran-Pakistan.