Rosyjski kanał telegramowy WCZK-OGPU powiązany z kręgami wojskowymi opisuje taktykę rosyjskiej Grupy Wagnera walczącej pod Bachmutem i Soledarem. Rosjanie nazywają ją taktyką fal lub po prostu taktyką zombie.
Według źródeł rosyjskich ataki wagnerowców polegają na tworzeniu grup szturmowych składających się w głównej mierze z rosyjskich skazańców, rekrutowanych w szeregi Grupy Wagnera z obietnicą uzyskania amnestii od wyroku po przeżyciu sześciu miesięcy w walkach na Ukrainie. Każda z grup składa się z ośmiu ludzi. Pierwsza fala jest ciężko uzbrojona, m.in. w karabiny maszynowe oraz granatniki termobaryczne. Jej zadaniem jest dotrzeć jak najbliżej pozycji ukraińskich, wejść w kontakt ogniowy i pośpiesznie okopać się.
Za pierwszą grupą wysyłana jest kolejna, również ośmioosobowa, która jest lżej uzbrojona. Jej zadaniem jest zajęcie pozycji przygotowanych przez wcześniejszy zespół. W tym samym czasie żołnierze mają również dawać koordynaty rosyjskiej artylerii, która ma ostrzeliwać ukraińskie pozycje. Po ustaniu ostrzału (a często, także w trakcie) kolejne grupy szturmowe mają atakować okopy, w których kryją się Ukraińcy.
Ataki prowadzone są tak długo, aż uda się zdobyć pozycję albo do czasu śmierci całego oddziału. Zazwyczaj jedna grupa szturmowa składa się z 32 osób, które dzielone są na cztery fale. Jak informuje WCZK-OGPU, w przypadku ataków na Soledar bywało, że aby zająć jedną ukraińską pozycję obronną, takich fal musiało być 14. Większość atakujących ginie w czasie szturmów. Lekko ranni, jeżeli wycofają się na pozycje wyjściowe są pokazowo rozstrzeliwani za dezercję. To samo dotyczy tych, którzy nie wykonali zadania i samowolnie wycofali się na swoje pozycje, lub tych, którzy chcą poddać się Ukraińcom.
Skazańcy szkoleni są w wąskich specjalizacjach, np. kopaniu okopów, co ma maksymalnie usprawnić operacje szturmowe. Starty podczas zdobywania Soledaru miały być druzgocące, jednak są akceptowalne dopóki taktyka Wagnera odnosi sukcesy, a ofiarami są przestępcy wyciągnięci z więzień.
Problemem jest jednak brak właściwej koordynacji działań pomiędzy jednostkami artylerii, które podlegają dowództwu regularnych sił zbrojnych a bojownikami Wagnera. Zdarza się, że artyleria nie daje wsparcia, co kończy się fiaskiem szturmu. Problemem jest również mniejsza dostępność amunicji, przez co sam ostrzał trwa krócej niż powinien. Najważniejszym wyzwaniem jest jednak kurcząca się „baza” ludzka. Według analityków zachodnich wywiadów oraz Ukraińców, Wagner zrekrutował w koloniach karnych od 40 do 60 tys. skazanych. Około połowa z nich została zabita, ranna lub wzięta do niewoli przez Ukraińców. Liczba nowych zainteresowanych służbą w oddziałach szturmowych spada. W przyszłości, po ogłoszeniu kolejnej fali mobilizacji, nowym mięsem armatnim mogą stać się tzw. odmawiacze, czyli ci, którzy odmówili uczestnictwa w wojnie z Ukrainą, i zostali przymuszeni do wyjazdu na front siłą.
WCZK-OGPU/Mariusz Marszałkowski
Marszałkowski: Rozpędzona machina wojenna Rosji ma zadyszkę (ANALIZA)