Kryzys naftowy lat 70., zależność od importu, zanieczyszczenie środowiska – to trzy czynniki, które zdeterminowały Danię, aby ponad 30 lat temu rozpocząć proces transformacji energetycznej, czyli odejścia od paliw kopalnych w stronę Odnawialnych Źródeł Energii (OZE). Coraz więcej inwestycji pokazuje, że wycofanie się z paliw kopalnych może być opłacalne. Duńczycy znaleźli własną drogę.
– Dania to mały kraj, ale wystarczająco duży, aby pokazać, że transformacja energetyczna jest możliwa – rozpoczął Iver Høj Nielsen, rzecznik State of Green. Organizacja powstała w 2009 roku. Została powołana przez prywatny i publiczny sektor. W jej prace zaangażowane są 4 ministerstwa: środowiska i żywienia, energii i klimatu, spraw zagranicznych oraz ministerstwo przedsiębiorczości i biznesu, a także konfederacja duńskiego przemysłu oraz stowarzyszenie energetyki wiatrowej. Stowarzyszenie skupia firmy zajmujące się energetyką odnawialną, efektywnością energetyczną, gospodarką wodną, gospodarką odpadami, dostosowaniem do zmian klimatu czy zintegrowanymi rozwiązaniami miejskimi.
Kryzys rodzi rozwiązania
Celem stowarzyszenia jest wsparcie mniejszych firm, aby mogły rozwijać swe technologie za granicą. 600 firm skupionych w State of Green zajmuje się 1400 rozwiązaniami. Transformacja energetyczna w Danii nie rozpoczęła się jednak wraz z powstaniem State of Green. Jak pokazuje diagram poniżej, w 2015 roku emisja CO2 została ograniczona względem roku 1980 o 38 proc. przy jednoczesnym zmniejszeniu zużycia energii o 8 proc. Sukces polega jednak na tym, ze przy tym udało się osiągnąć wzrost gospodarczy o 70 proc.
Jednakże postawienie na zwrot blisko 30 lat temu nie nastąpiło bez przyczyny. Był to okres kryzysu naftowego lat 70. Dania była wówczas w 99 proc. uzależniona od importu energii. Rosło zanieczyszczenie środowiska przez paliwa kopalne oraz brudny transport i związane z tym obawy społeczeństwa. Wydobycie ropy i gazu pozwoliło zmniejszyć zależność od importu energii. Rząd zaczął wspierać właścicieli domów na rzecz termomodernizacji, efektywności energetycznej budynków i finalnie oszczędności energii. – Wprowadzono także regulacje dotyczące ogrzewania domów, których wcześniej nie było – powiedział rzecznik.
Ruszyły poszukiwania nowych rozwiązań. – Rozpoczęto badania w placówkach naukowych co można zrobić jeszcze. Energetyka wiatrowa, która wówczas zaczęła powstawać, na początku transformacji, 30 lat temu nie istniała. Teraz jest wielki boom a kolejnym wyzwaniem są morskie farmy wiatrowe – powiedział Duńczyk.
– Rozpoczęliśmy także proces polityczny zmiany mentalności i świadomości energetycznej, co udawało się krok po kroku. Kryzys lat 70. to było narodowe wyzwanie. Polityka energetyczna to sprawa wagi państwowej. W latach 70. w parlamencie doszliśmy do porozumienia dotyczącego polityki energetycznej – powiedział Nielsen. W 2012 roku doszło do kolejnej wielkiej umowy w Parlamencie w sprawie rezygnacji z paliw kopalnych do 2050 roku i wzrostu produkcji zielonej energii. Wsparło ten cel 95 proc. parlamentu. To ważne, bo w polityce zachowana jest ciągłość, a bez niej nie będzie efektów.
Jeśli Dania zdecyduje się odejść od węgla przed 2030 rokiem, będzie musiała zamknąć elektrownie węglowe. Obecnie działają dwie, produkujące energię przy współspalaniu z biomasą. – Jeśli zdecydowalibyśmy się wybudować nowe elektrownie, to musiałyby działać przez kolejne 30 lat i byłaby to zmiana w polityce energetycznej – powiedział rzecznik. Podkreślił przy tym jak ważna jest konsekwencją realizacji planu bez względu na zmiany rządu.
Dania wciąż opiera swój miks na paliwach kopalnych, które wypełniają go w 70 proc., a 30 proc. to OZE. – Jesteśmy liderem zmian a mimo to mamy ogromne wyzwanie przed sobą. Obawiam się, że w Polsce wyzwania są podobne lub nawet większe. To olbrzymie wyzwanie na świata.
Wiatru będzie coraz więcej
Wiatr stanowi ok. 76 proc. OZE w Danii. W 2015 roku wyprodukowano z OZE 18 546 GWh. W nadchodzącej dekadzie udział wiatru w wytwarzaniu z OZE zwiększy się do 82 proc.
Przed 2020 rokiem udział wiatru w produkcji energii ma wynieść 50 proc. W poprzednim roku było to około 43 proc. – Budujemy jednak nowe morskie farmy wiatrowe, które pozwolą spełnić ten cel i zastąpić jednocześnie przestarzałe instalacje. Decyzją parlamentu z tego roku przed 2030 rokiem powstaną kolejne trzy farmy wiatrowe na morzu, choć nie wiadomo jeszcze gdzie dokładnie, choć prawdopodobnie będzie to Morze Północne, na którym są lepsze warunki wietrzne – wskazał.
To proces, który będzie trwał, a wyzwaniem może być budowa 4 -5 centrów baz danych w Danii Apple Google i innych. To potężni konsumenci energii. Według Nielsena trudno powiedzieć ile konsumują oni energii ale może to być ok. 10 proc. całkowitej konsumpcji energii w Danii. Przyznał, że ten kraj ma świetne położenie, bo może czerpać energię z wiatru na Morzu Północnym i jest położona między Norwegią a kontynentalną Europą, co umożliwia import energii w każdym czasie -Dostarczamy prawie 99,97 proc. energii elektrycznej na czas, zjawisko blackoutu u nas nie występuje. Czasem zdarza się, że wiatr nie wieje, ale wtedy importujemy energię ze Szwecji lub Norwegii – podkreślił Duńczyk.
Pytany o gaz jako wsparcie dla wiatru powiedział, że to mniej emisyjne paliwo niż węgiel, jednak jako wsparcie dla energetyki bardziej mu odpowiada import energii z Norwegii czy Szwecji.
Finansowanie z północy tylko dla zielonej energetyki
Kolejną prezentację wartą uwagi zapewnił Nordycki Bank Inwestycyjny (NIB). To międzynarodową instytucja finansowa krajów skandynawskich i bałtyckich. Działa na rzecz prosperity i zrównoważonego rozwoju regionu nordycko-bałtyckiego. Misją jest finansowanie projektów poprawiających produktywność i korzystnych dla środowiska krajów skandynawskich i bałtyckich.
Bank został założony przez pięć krajów nordyckich w 1975 roku wcelu przezwyciężenia barier inwestycyjnych i przyciągnięcia kredytów komercyjnych. W 2005 roku trzy kraje bałtyckie przystąpiły do NIB na równych prawach z pierwotnymi członkami.
NIB wspiera także inwestycje w Polsce. Współfinansuje budowę farmy wiatrowej Mysino przez Grupę Energa, a także projekty modernizacji i budowy nowych sieci niski i wysokich napięć. Wspierała ona również budowę połączenia energetycznego między Polską a Litwą o nazwie LitPol Link. – Aby do takiego współpracy doszło muszą być dwie zainteresowane strony. W naszym wypadku oferujemy długoterminowe finansowanie projektów, zgodnie naszym mandatem inwestycji w zieloną energetykę – powiedział Søren Kjær Mortensen zasiadający na stanowisku jednego dyrektorów placówki. – Dyskutujemy z kolejnymi firmami także w Polsce, w tym w sektorze energetycznym, o potencjalnych inwestycjach, ale nie mogę zdradzić szczegółów – powiedział.
Podczas prezentacji podkreślił, że Bank inwestuje i wspiera transformację energetyczną poprzez tzw. obligacje środowiskowe. Najwięcej, bo aż 53 proc. tego typu wsparcia, uzyskały podmioty w Szwecji. Finlandia uzyskała 20 proc. , Norwegia – 19 proc., a Polska – 2 proc. 29 proc. to inwestycje w OZE, 24 proc. – oczyszczalnie ścieków, 23 proc. – efektywność energetyczna budynków. Bank w sumie przeznaczył 500 milionów euro na inwestycje w zielone obligacje emitowane przez spółki lub gminy w jego krajach członkowskich. Inwestycje te są wykorzystywane do finansowania projektów, które są przyjazne dla środowiska i przyczyniają się do łagodzenia zmiany klimatu. Łączna kwota wydanych środków na 12 lipca 2018 roku to 312 mln euro.
Inwestycje w latach 2011 -2017 pozwoliły na zmniejszenie emisji CO2 o 935 tys. ton rocznie co odpowiada usunięciu 760 tys pojazdów z dróg każdego roku. Pytany o inwestycje w węgiel przedstawiciel Banku podkreślił, że uzyskanie zewnętrznego wsparcia na tego typu projekty może być wyzwaniem. – Nie ma już przyszłości dla wsparcia dla węgla w Europie. Będzie ekstremalnie trudno uzyskać zewnętrzne finansowanie – powiedział.