15 października 2023 roku odbędą się wybory parlamentarne. BiznesAlert.pl wraz z Stowarzyszeniem „Z energią o prawie” zorganizował debatę „Energetyka – wspólna przyszłość Polski”. Oto, jakie poglądy zaprezentowali przedstawiciele poszczególnych komitetów tuż przed ciszą wyborczą.
10 października odbyła się debata przedwyborcza z inicjatywy stowarzyszenia z Energią o prawie oraz BiznesAlert.pl. Prowadzącym był redaktor naczelny BiznesAlert.pl Wojciech Jakóbik, zaproszeni zaś zostali przedstawiciele wszystkich komitetów wyborczych. Nową Lewicę reprezentowała Paulina Matysiak, Koalicję Obywatelską Andrzej Domański, Trzecią Drogą Andrzej Grzyb, Konfederację Jakub Kalus zaś Prawo i Sprawiedliwość Grzegorz Matusiak. Uczestnicy odpowiedzieli na pięć pytań dotyczących przyszłości energetycznej państwa.
Jak oceniają Państwo i co zmieniliby Państwo w strategii energetycznej Polski – PEP 2040?
– Ta strategia energetyczna jest nieaktualna, z wielu powodów jest nieaktualna, których nie będę wymieniał. Wydaje się że powinna podlegać zmianie, ta zmiana wynika również z obowiązków długoterminowych, dotyczących m.in. redukcji emisji do roku 2050. Zmieniła się absolutnie sytuacja jeśli chodzi o OZE. Co raz więcej mamy energii z odnawialnych źródeł a obywatele wydali do połowy zeszłego roku ponad trzydzieści miliardów na nią. Zmieniona została też ustawa, niekoniecznie szczęśliwe bo zredukowano o połowę pierwotne ustalenia jeśli chodzi o wiatrową energetykę na lądzie. Nie mamy też dobrych wiadomości jeżeli chodzi o wykorzystanie kogeneracji. Jesteś w stanie jako polscy ciepłownicy wytworzyć około 7 do 10 tysięcy MW energii i to energii elastycznej, która mogłaby zabezpieczać tą nieelastyczność odnawialnych źródeł energii. Węgiel kopiemy co raz głębiej. Nie deprecjonuje znaczenia węgla ale jest on coraz droższy – rozpoczął Andrzej Grzyb z Trzeciej Drogi.
– Mimo wojny na Ukrainie mieliśmy tę możliwość pokazać jak sprawnie działa rząd – zaopatrzyliśmy polską energetykę w węgiel, mimo tego, że rosyjski węgiel był kupowany przez prywatnych przedsiębiorców, prywatne elektrociepłownie. Węgiel energetyczny moim zdaniem to jest przede wszystkim surowiec strategiczny i gwarantuje nam bezpieczeństwo jeśli chodzi o energetykę. Dzisiaj trzeba powiedzieć, że wojna na Ukrainie pokazała nam jak jesteśmy daleko jeśli chodzi o bezpieczeństwo. Niemcy mają dzisiaj kolosalne problemy, otwierają kopalnie węgla brunatnego – wspominał poseł Prawa i Sprawiedliwości Grzegorz Matusiak. – Oni nas zmuszają byśmy my górnictwo zamykali do 2049 roku. Myślę, że te porozumienie społeczne, które zostało zawarte do 2049 roku przedłuży się i górnictwo będzie miało z pewnością dość dużo do powiedzenia.
– Strategię PEP oceniamy naturalnie miażdżąco niekorzystnie, jest to strategia, którą można podsumować: za późno, za wolno, za mało i bez wizji. Strategia oparta na starych narzędziach, nie uwzględniająca zmieniającej się geopolityki, rozwiązań technologicznych i która de facto zamienia Polskę z skansenu węglowego na skansen na skansen gazowy. Po pierwsze opieranie polskiej energetyki na dużych blokach gazowych jest absolutnym absurdem, takie duże bloki gazowe nie będą dobrze działały z OZE. Do tego znacznie lepsze byłyby małe bloki gazowe. My przedstawiliśmy miesiąc temu nasza strategię transformacji energetycznej opartej na OZE oraz w długim i średnim horyzoncie czasowym na energetyce jądrowej. Chcemy aby do 2030 roku 68 procent energii w Polsce było wytwarzanych właśnie za pomocą OZE. Umożliwi to redukcję emisji systemu energetycznego o 75 procent. Jest to kierunek transformacji energetycznej, który zapewni kierunek polskiej gospodarce – przedstawił plany Koalicji Obywatelskiej poseł Andrzej Domański.
– Trudno oceniać PEP pozytywnie, bo już w momencie uchwalania ten dokument bazował na częściowo nieaktualnych danych. Sytuacja która pokazała jak nieaktualny jest ten dokument to inwazja Rosji na Ukrainę, ponieważ doskonale już teraz wiadomo, że niemożliwa jest realizacja jej strategii gazowej. Warto tu podkreślić, że ten dokument ignorował raporty IPCC, cele redukcji emisji i zapowiadane ceny uprawnień. Z tego co wiadomo rząd z powodu wewnętrznych przepychanek wyrzucił aktualizację tej strategii do kosza i Polska teraz nie ma strategii energetycznej. Co powinno być w takiej działającej strategii energetycznej to działające komplementarnie: energetyka wiatrowe, słońce i wiatr. Powinniśmy rozwijać też magazynowanie energii i minimalizować zużycie gazu – powiedziała Paulina Matysika z Nowej Lewicy.
– Konfederacja negatywnie ocenia PEP 2040. Spoglądamy przez pryzmat tego, co jest realistyczne a co jest mrzonką. Obecna dekada w polskiej energetyce będzie opierała się jeszcze na węglu i jest to nieuniknione – powiedział Jakub Kalus z Konfederacji. – Mamy też jasne stanowisko, uważamy, że nasze dobra naturalne powinniśmy wykorzystywać niezależnie od presji zewnętrznej i od tego jakie plany dotyczące emisji CO2 ma UE. Zobowiązania wynikające z porozumień paryskich powinny być przewartościowane. Nie powinno być tak, że cały przemysł energochłonny ma możliwość eksmisji do Azji ze względu na to, że my potrzebujemy więcej czasu na transformację energetyczną.
Jakie mają być narzędzia transformacji energetycznej Polski?
– Na Śląsku istnieje przemysł górniczy i energetyczny. Trzeba powiedzieć jednoznacznie, że węgiel będzie zasilał jeszcze przez dłuższy okres naszą energetykę, dlatego należy inwestować w nowe pokłady górnicze. To zabezpieczy naszą stabilność energetyczną. Również rozmawiamy o trzech elektrowniach atomowych i SMR-ach. Są pierwsze rozmowy i pierwsze decyzje dotyczące zakupu SMR-ów. Temat fotowoltaiki będzie rozwijał się również dynamiczniej, jeśli przygotujemy ustawę, która przede wszystkim w 2024 roku da podstawy dla zakupu energii. Wydaje mi się, że rok 2024 będzie rokiem magazynów energii. Przede wszystkim jest to inwestycja w infrastrukturę energetyczną OZE, która pozwoli nie inwestować w sieci, ale mieć stabilność energetyczną dla domostw i dla samorządów. Na Śląsku przede wszystkim transformacja musi być spokojna, bowiem mamy tu tysiące miejsce pracy – powiedział Grzegorz Matusiak poseł Prawa i Sprawiedliwości.
– Transformacja energetyczna Polski musi opierać się na dekarbonizacji, digitalizacji i decentralizacji. Jest oczywistym, że aby zachować konkurencyjność polskiej gospodarki, mocy opartych na węglu i gazie w Polsce musi być radykalnie mniej. Bez tego polski przemysł będzie zagrożony i będzie tracił konkurencyjność wobec swoich zachodnioeuropejskich rywali. Widzimy, że ceny energii na rynku w Polsce należą do najwyższych w Europie i odpowiedzialny za to jest bardzo wysoki udział węglowodorów naszym miksie energetycznym – powiedział poseł Andrzej Domański z Koalicji Obywatelskiej. – My chcemy, aby w 2030 roku moce w lądowej energetyce wiatrowej wzrosły z 9 do 22 Gigawatów, aby morska energetyka wiatrowa była oparta na mocach rzędu 6 Gigawatów, a fotowoltaika ponad 35. To jest absolutnie do zrobienia, natomiast bardzo istotnym jest także poprawa efektywności energetycznej. Lepsze zbieranie danych w ramach sieci, ta digitalizacja, o której mówiłem na początku, no i oczywiście decentralizacja, czyli oparcie systemu również na lokalnych wspólnotach energetycznych. Widzimy w systemie miejsce dla co najmniej 700 tego typu wspólnot. Dziękuję, dziękuję.
– Myślę, że tutaj krótko i bardzo konkretnie: przede wszystkim potrzebujemy dużego gotowego do pracy atomu, elektrowni jądrowej, lądowych i morskich farm wiatrowych oraz fotowoltaiki – zadeklarowała kandydatka Lewicy Paulina Matysiak. – Na tym musimy opierać nasze bezpieczeństwo energetyczne, ale, uzupełniająco, lewica mówi o tym, że potrzebujemy też strategii biogazowej i biometanowej, a także magazynów energii. Chcemy także znieść przepisy, które ograniczają budowę wiatraków na lądzie i rozwój elektrowni szczytowo pompowych. Potrzebujemy także niezwykle istotnych systemowych rozwiązań, które będą prowadziły do oszczędzania energii, na przykład poprzez takie projekty, jak masowa termomodernizacja budynków, ale także modernizacja systemów oświetleni. To jest niezwykle istotne, zwłaszcza w takiej dobie kryzysu energetycznego, w którym jesteśmy i który mieliśmy w poprzednich miesiącach za sobą. I to jest niezwykle istotne: atom i OZE – tego potrzebujemy – zakończyła posłanka.
– W 2017 roku napisaliśmy taki tekst, ukazał się też w Biznes Alercie, że transformacja energetyczna Polski jest niezbędna. Zweryfikowana została ta nasza koncepcja w 2019 roku w podobnym tekście. Miks energetyczny w dużej mierze musi być oparty na odnawialnych źródłach energii, a więc: fotowoltaika wiatr na lądzie i na morzu oraz biogaz. Jego potencjał w Polsce jest szacowany na co najmniej 13 miliardów metrów sześciennych. W biometanie stanowiłoby gdzieś 7-8 miliardów metrów sześciennych, a wydobywamy gazu ziemnego około 4 miliardów metrów. Więc tutaj twierdzę, że akurat mówienie o skansenie gazowym i upadku biogazu jest nieuprawnione, dlatego, że to jest gaz w polityce klimatycznej zeroemisyjny. Uważam więc, że ten program „3D”, czyli: digitalizacja, dekarbonizacja decentralizacja oczywiście obowiązuje, natomiast pytanie to jego akcenty i tempo. Jestem przekonany, że wycofywanie energetyki węglowej, zawodowej będzie się łączyło z powstawaniem, co oczywiste, instalacji jądrowych. Pytanie, czy to będzie energetyka zawodowa w postaci dużych obiektów energetycznych czy też SMR-y. Deklarujemy, że podjęte zobowiązania w zakresie projektów energetycznych z naszej strony nie będą nie będą kontestowane i nie będą, że tak powiem, odwoływane. Także w tej materii powinna być pewnego rodzaju kontynuacja – mówił Andrzej Grzyb, kandydat Trzeciej Drogi.
– Przede wszystkim powinny być to narzędzia wolne od ideologii, a więc Konfederacja stanowczo sprzeciwia się temu, aby ośrodki zewnętrzne narzucały nam na przykład zakaz sprzedaży samochodów spalinowych, system spekulacyjny emisji CO2, który funkcjonuje w Unii Europejskiej, czy paszporty budynkowe i inne tego typu narzędzia, które niestety, ale są wdrażane systematycznie, czy to przez rząd PiS-u, czy wcześniej przez rząd Platformy. Konfederacja opowiada się za tym, aby narzędzia były wybierane w ten sposób, aby nasza energetyka pozostawała niezależna, a więc przede wszystkim niezależna w surowce, w technologie, także w przepisy, w prawodawstwo, niezależne właśnie od czynników zewnętrznych. Dlatego popieramy polski atom, polski węgiel, polskie OZE. A odpowiadając nieco tutaj na pytanie pana redaktora w zakresie tego, z kim budować atom, chyba najbliżej nam do rzeczywiście kwestii transferów technologii. Uważamy, że należy jak najbardziej w tym kierunki iść, który pozwala na transfer technologii właśnie do Polski, tak aby mieć to niezależne w przyszłości. Podsumowując: niezależna transformacja energetyczna wolna od ideologii, także broniąca naszych niezależnych złóż naturalnych – zadeklarował Jakub Kalus z Konfederacji.
Jaka powinna być dyplomacja energetyczna w Polsce?
– Konfederacja ma tutaj jasne stanowisko jeśli chodzi o dyplomację energetyczną. Musi być bardziej asertywna. W tej chwili jesteśmy gnębieni przez nowe regulacje, które pochodzą z Unii Europejskiej, które maja doprowadzić do tego aby Unia i Polska osiągnęły zeroemsiyjnosć 30 lat przez krajami takim jak Indie, czy Rosja, o 20-kilka lat wcześniej niż Chiny, i w ten sposób doprowadziły do tego aby cały nasz przemysł energochłonny został tak naprawdę wyprowadzony do Azji. Sprzeciwiamy się temu samobójstwu energetycznemu. Postulujemy już od dobrej dekady wprowadzenie rabatu klimatycznego, rabatu polskiego, tak aby te wszystkie zobowiązania, które Polska na siebie wzięła, zostały po prostu możliwie przesunięte w czasie, a najlepiej w ogóle, po prostu w pewnym zakresie wyłączone – jeśli chodzi właśnie o emisję CO2 i o kwestie energetyki Węglowej – tak abyśmy mogli oczywiście transformować naszą energetykę i wejść w nowe rozdanie, ale jeszcze na własnych warunkach, włączając własną ścieżką energetyczną, biorąc pod uwagę właśnie nasze [lokalne] warunki, a więc to, że już mamy tak naprawdę opartą całą energetykę w 70-80 procentach na energetyce węglowej – powiedział Jakub Kalus kandydat Konfederacji.
– Ta dyplomacja powinna Polaków jak najmniej kosztować. Tutaj mówię o tym, że jeżeli chodzi o przepisy, które nam dyktuje Bruksela, Unia Europejska, to one przede wszystkim pozbawiają nas konkurencyjności. Przypomnę, że właściwie, jeżeli chodzi o tak zwane emisyjne produkcje, to my w Europie mamy 2%, natomiast pozostałe elementy zanieczyszczenia środowiska, to są Chiny, Indie i kraje azjatyckie. My tutaj walczymy o te 2%, żeby je jeszcze zmniejszyć, a to w porównaniu do innych zanieczyszczeń, które powodują Chiny, Indie jest to niewiele. Musimy wziąć pod uwagę, że dzisiaj również mamy trudny rynek energetyczny. Związany jest on z wojną na Ukrainie. Nasza dyplomacja przede wszystkim też musi zabiegać o to , żeby jednak zadbać o to, co będzie się działo w Ukrainie po zakończeniu wojny. Musimy uczestniczyć w tym rynku energetycznym – również Ukrainy – ze względu na to, że oni mają swoje możliwości i zasoby. Trzeba też tą dyplomację kreować tutaj już w kierunku Ukrainy, bo chociażby ostatnie rozporządzenie metanowe – ono też powoduje to, że jednak tutaj jest jakieś takie dziwne działanie Brukseli, takie, które pozbawia nas konkurencyjności jeżeli chodzi o cenę energii – objaśnił Grzegorz Matusiak z PiS.
– Panowie z PiS-u i Konfederacji byli uprzejmi raczej powiedzieć odpowiadać na pytanie, jaką wojnę powinna prowadzić Polska w obszarze energetyki. Słowo dyplomacja oczywiście zakłada prowadzenie rozmów i aktywne działanie na rzecz polskiego interesu za pomocą rozmowy, dialogu i znajdowania partnerów dla korzystnych dla Polski rozwiązań, w tym oczywiście także na poziomie unijnym. Nie ulega wątpliwości, że jeżeli polski przemysł ma pozostać konkurencyjny, to Polska musi prowadzić bardzo aktywną politykę w obszarze energetyki, naciskać na poziomie unijnym, na rozwiązania korzystne dla naszego sektora energetycznego, ale także dla całej gospodarki. I oczywiście szukać tych partnerów do wielkich inwestycji, jakie czekają polską energetykę, bo przed nami potężne inwestycje sięgające 160-170 miliardów złotych w ciągu najbliższych lat – powiedział Andrzej Domański z KO. – Świat się zmienia i cena przestała być już jedynym kryterium wyboru i dlatego musimy szukać partnerów wśród tych państw, które są polskimi sojusznikami. Dotyczy to oczywiście zarówno odnawialnych źródeł energii, jak i technologii jądrowej. Myślę że to bardzo istotne w kontekście budowania naszego bezpieczeństwa energetycznego – zakończył poseł.
– Gdybym miała odpowiedzieć jednym słowem na to pytanie, to bym odpowiedziała, że skuteczną, ale oczywiście diabeł tkwi w szczegółach i postaram się krótko powiedzieć o tym, co mamy w programie. Przede wszystkim chcielibyśmy europejskiej unii energetycznej, czyli dalszego zacieśniania współpracy na tym polu unijnym, zwłaszcza jeżeli chodzi o z jednej strony poszukiwanie surowców, ale także wspólnej transformacji energetycznej i gospodarczej. To czego też potrzebujemy i co jest w naszym polskim interesie, to uczciwa i solidarna polityka energetyczna i środowiskowa z konsekwentną wyceną śladu środowiskowego: zarówno tego, który jest emitowany lokalnie, jak i tego, który jest importowany w produkcie. Dlatego właśnie w naszym interesie i w interesie Polski są cła węglowe. W interesie Polski jako producenta, który zużywa energię na produkcję, i który też konkuruje z importowanymi dobrami, zwłaszcza w tych krajach, które takich rozwiązań nie wprowadzają i które u siebie zanieczyszczają środowisko i mają bardzo duże emisje. I tutaj warto też podkreślić, że to nie jest żadna ideologia. To nie jest żadne widzimisię, tylko są to kwestie, które są w interesie nas wszystkich mieszkańców, nie tylko Polski, nie tylko Europy, ale też świata, bo my po prostu powinniśmy solidarnie walczyć ze zmianami klimatu – odpowiedziała poseł Matysiak.
– Dyplomację energetyczną rozumiem jako część dyplomacji gospodarczej, choć w tym zakresie ostatnio Polska zredukowała w ramach swoich przedstawicielstw zagranicznych właśnie tę część ważnej dyplomacji. Natomiast przez to pojęcie rozumiem nie tylko instytucje publiczne państwowe, ale również działalność wyspecjalizowanych struktur państwowych i również grup interesu. Takimi przykładami grup interesów jest chociażby przedstawicielstwo polskich instytucji, polskich podmiotów gospodarczych, chociażby ciepłowników, gazowców, również tych, którzy zajmują się przygotowaniem do inwestycji w energetykę jądrową. Oczywiście jest to silne narzędzie polityki zagranicznej – tutaj nie ma się co oszukiwać. Natomiast to co mamy na zewnątrz, to przede wszystkim mamy wspólnotę energetyczną. Mamy unię energetyczną, ale też mamy nową rewizję w wyniku wojny Rosji przeciwko Ukrainie w postaci polityki unijnej w ramach REpower. Tu jest pytanie: jak my się w to piszemy? KPO dalszym ciągu w Polsce nie zostało uruchomione a tam jest 310 miliardów na inwestycje związane właśnie z OZE, z magazynami energii, termomodernizacją. W moim przekonaniu nieskuteczne były nasze dotychczasowe zabiegi, chociażby w zakresie etsu czy też carbon leakage. Niestety Polska tutaj przegrywa ze względu na brak merytorycznej rozmowy – zakończył Andrzej Grzyb.
Jaka jest Państwa ocena dotycząca utworzenia agencji aktywów węglowych?
– Ja widzę tutaj z jednej strony pewne korzyści, ale pewne też zagrożenia. Zacznijmy od tego, że ta Narodowa Agencja Bezpieczeństwa Energetycznego to jest takie typowe rozwiązanie, które pozwala odciążyć polskie spółki energetyczne, które – powiedzmy sobie wprost – z aktywami węglowymi nie mają obecnie czego szukać na rynkach finansowych i to też po prostu utrudnia finansowanie i inwestycje w czyste moce. Natomiast to, co może być ryzykowne, to co może być takim potencjalnym ryzykiem tego właśnie rozwiązania, to fakt, że ten podmiot, który jest powołany do likwidacji aktywów węglowych, będzie w końcu musiał je zlikwidować. Spójrzmy prawdzie w oczy, bo w polskich warunkach to się po prostu może skończyć „umyciem rąk” od problemu zwolnień pracowników w dłuższej perspektywie czasowej. My bardzo dużo mówimy o tej sprawiedliwej transformacji, o tym, że nie można nikogo zostawiać na lodzie. Nie można tych osób, które właśnie w tym sektorze obecnie pracują, zostawić z niczym i to nie może być kwestia tylko wypłacenia – na przykład – jakiś odpraw końcowych, jakiś premii i pieniędzy. Tutaj trzeba myśleć długofalowo. Trzeba myśleć systemowo, znaleźć możliwości zatrudnienia dla tych osób i oczywiście takim potencjałem jest rozwój energetyki, zarówno jądrowej, jak i tej opartej na odnawialnych źródłach energii, tak, żeby osoby mogły się przekwalifikować – przedstawiła stanowisko komitetu Lewicy Paulina Matysiak
– Jest to rządowa koncepcja, która oczywiście w sposób ustawowy została już potwierdzona, natomiast ma być to gwarant bezpieczeństwa zarówno energetycznego jak i również bezpieczeństwa socjalnego dla pracowników w oparciu, oczywiście, o energetykę i o węglową. Oczywiście zdaję sobie z tego sprawę, że jest umowa społeczna i tego nie kwestionuje – zaznaczył kandydat Trzeciej Drogi Andrzej Grzyb. – Bez tej umowy społecznej trudno byłoby prowadzić jakikolwiek proces restrukturyzacji, ale w moim przekonaniu tutaj problem jest tego rodzaju, że to jest tylko jeden podmiot. W ramach tej narodowej agencji znajdą się różne podmioty zajmujące się wydobyciem węgla o różnej kondycji. Jest Jastrzębska Spółka Węglowa, która przecież nawet jak się energetyka węglowa skończy, to będzie i tak produkowała węgiel koksujący, bo to jest akurat surowiec strategiczny, więc musimy chyba inaczej podejść do tego. Ja bym widział tutaj na pewno nie jeden podmiot funkcjonujący, a po drugie są dwa problemy: pierwszy skąd brać węgiel? A drugi to obciążenie finansów Skarbu Państwa w tym zakresie. Niestety gwarancje dla NABE mają sięgać 70%. Niestety ustawa przeszła przez Sejm, natomiast nie przeszła przez Senat. I to jest podstawowy problem, że prawdopodobnie tego nie da uchwalić w obecnej kadencji i nie będzie tego gwaranta, który pozwoli na to, żeby zobowiązania wobec NABE były realizowane.
– Po pierwsze trzeba zwrócić uwagę, że NABE może stać się taką „umieralnią” dla polskiej energetyki węglowej, tak jak została wcześniej stworzona spółka Restrukturyzacji Kopalń, więc to ryzyko tutaj wchodzi w grę. Z perspektywy interesu energetyki węglowej stoi pod znakiem zapytania, czy to jest właściwy ruch. Niemniej, warto także odnotować to, co już padło w tej debacie, czyli kwestie braku konkurencyjności. Konfederacja co do zasady kwestionuje rozwiązania, które prowadzą do monopolizacji rynku i gdzie nawet właśnie brak mechanizmów konkurencyjnych, gdzie brak podejścia, żeby rzeczywiście ktoś musiał rywalizować o dobre wyniki spółki. Podzielam więc tutaj te obawy, podzielam tutaj stanowisko bardzo dystansujące się od sposobu realizacji tej powiedzmy strategii w której Narodowa Agencja Bezpieczeństwa Energii miałaby być po prostu monopolistą i gdzie tak naprawdę nie wiadomo, kiedy ktoś wpadłby na pomysł także aby uruchomić organy ją badające – przedstawił spojrzenie Konfederacji Jakub Kalus.
– NABE to jest również efekt działania Brukseli, który zmusza przede wszystkim aktywa węglowe do przejścia pod budżet ze względu na to, że jeżeli chodzi o energetykę konwencjonalną, nie otrzyma ona żadnych środków finansowych. Jedynym bankiem który chciał finansować górnictwo, to był bank chiński. I dzisiaj widzimy, że przepisy, które narzuca nam Bruksela, są dla nas kosztowne. Tym bardziej, że w Sejmie przyjęliśmy tą ustawę. Niestety, Senat ją zablokował i to dość skutecznie. Dzisiaj jest duża obawa załóg górniczych i załóg energetycznych związanych z energetyką konwencjonalną ze względu na to, że dzisiaj jest dość duże zapotrzebowanie energetyczne. Ale trzeba jednocześnie wiedzieć, że przyszłość górnictwa musi też na te kilkanaście lat być przewidywalna. – zaznaczył Grzegorz Matusiak poseł PiS. – Potrzebne są przede wszystkim inwestycje, żeby naszej energetyce zapewnić nasze surowce. W tym przypadku, jeżeli chodzi o NABE, to niestety, ale to jest tylko kwestia finansowania z budżetu i tutaj jest uwolnienie aktywa tak zwanego OZE, ewentualnie atomowego, które mogą pozyskiwać środki na rynku finansowym.
– Koalicja Obywatelska jest naturalnie przeciwna NABE w obecnej formie. Uważamy, że utworzenie takiego podmiotu, który – jak tutaj został wcześniej określony – jest taką swoistą umieralnią dla aktywów handlowych, może się odbyć i odbędzie się z potężną szkodą dla polskich podatników. Gwarancje sięgające 70 miliardów złotych w obliczu braku rentowności aktywów wniesionych do NABE będą z całą pewnością uruchomione. Koszty tego poniosą polscy podatnicy. Dlatego w Senacie koalicja Obywatelska głosowała przeciwko i – jak zostało zauważone – skutecznie zablokowaliśmy rozwiązanie, które obciążyłoby polskich podatników. Jednocześnie zdajemy sobie sprawę że sytuację związaną z nieefektywnymi blokami węglowymi trzeba będzie rozwiązać w przyszłości, dlatego będą przedstawiane inne projekty i inne pomysły dotyczące restrukturyzacji. Jeśli chodzi o inwestycje, które rzekomo miałoby być blokowane przez istniejące moce węglowe, to my oczywiście widzimy miejsce w systemie dla inwestycji realizowanych przez duże spółki kontrolowane przez Skarb Państwa, ale także, a może nawet przede wszystkim, przez kapitał prywatny. Sprzeciwiamy się rozpychaniu się koncernów kontrolowanych przez polityków kosztem polskich inwestorów polskich obywateli – zakończył Andrzej Domański.
Jakie będą dalsze losy subsydiów związanych z kryzysem energetycznym kryzysu energetycznego?
– Uważamy, że należy odejść i skończyć z interwencjami państwa na rynku hurtowym i odejść od limitów dla wytwórców energii, bo to jednoznacznie hamuje rozwój odnawialnych źródeł energii w Polsce. Tak ustawione limity sprawiają, iż inwestowanie w odnawialne źródła energii w Polsce w chwili obecnej obarczone jest bardzo wysokim ryzykiem, a to sprawia, że tych mocy w systemie pojawia się zdecydowanie mniej niż powinno. Jednocześnie zdajemy sobie sprawę, że gospodarstwa domowe muszą być wciąż chronione i wciąż potrzebne jest mrożenie cen dla gospodarstw domowych, ponieważ te ceny, które dyktowałby rynek z punktu widzenia gospodarstw domowych są po prostu nie do uniesienia. Dlatego ceny dla gospodarstw domowych powinny pozostać nadal zamrożone, chyba że sytuacja rynkowa uległaby istotnej zmianie i można byłoby ustanowić tę cenę na poziomie akceptowania – odpowiedział na ostatnie pytanie Andrzej Domański.
– Wydaje mi się, że tutaj warto jasno powiedzieć, że w żadnym państwie na świecie nie istnieje energetyka, która działa bez jakiejś formy jej subsydiowania przez państwo i czas najwyższy zacząć myśleć o energii i energetyce jako o dobrze publicznym, który jest ważny na równi z dostępem do ochrony zdrowia czy funkcjonowaniem straży pożarnej. Nie ma usług publicznych bez odpowiedniego finansowania z budżetu państwa. To jest jedna kluczowa rzecz. Natomiast kolejna to ta że subsydia, muszą służyć realizacji naszych długofalowych celów, w tym także transformacji energetycznej i warto też podkreślić, że dotąd subsydiowano paliwa kopalne środkami dużo większymi niż na przykład dotacje dla odnawialnych źródeł energii, czy te związane z inwestycjami w energetykę jądrową, czy chociażby magazynowaniem. My już nie możemy subsydiować paliw kopalnych, ale powinniśmy i chcemy też walczyć z ubóstwem energetycznym. Chcemy zapewniać energię, która będzie dostępna dla konsumentów. To jest niezwykle istotne, ale też z tego powodu proponujemy pewną podstawową ilość energii elektrycznej dla każdego odbiorcy na jego podstawowe potrzeby. I to, co jest kluczowe, my powinniśmy zapomnieć myśleć o dotowaniu usługi i z pewnością nie wiązać sobie rąk konkretną drogą jej spełnienia, tak jak było do tej pory, czyli dotacjami – powiedziała Paulina Matysiak z Nowej Lewicy.
– Do tej pory ponieśliśmy na te subsydia w różnej formie około 80 miliardów złotych. w skali świata. To jest jeden bilion dolarów. Podwoiły się de facto w ostatnich latach subsydia w skali świata. Jeżeli chodzi o dotowanie energetyki, szczególnie to widoczne, jasno mówi o tym Międzynarodowa Agencja Energii w Europie. 3/4 pomocy publicznej w Unii Europejskiej do energetyki dały Niemcy oraz Francja, natomiast jest powszechny sprzeciw wobec ewentualnemu powołaniu Europejskiego Funduszu Suwerenności, więc w tej sytuacji wydaje się, że, pogląd pani Pauliny, która mówi, że energia i woda powinny być traktowane jako dobra publicznie, a w szczególności w odniesieniu do sektora osób fizycznych, jest tutaj jak najbardziej uprawniony. Wydaje mi się, że rozwój sektora energii obywatelskiej wskazuje na to, że obywatele w dużej mierze są w stanie sobie z tym poradzić, przy czym jest pewna kategoria obywateli, którym trzeba pomóc w tym procesie, podobnie jak w procesie termomodernizacji, jak w procesie odchodzenia od kopciuchów i tak dalej. Nie jestem optymistą, jeżeli chodzi o odchodzenie od subsydiów, dlatego, że sytuacja jest niestabilna. Również to, co robi OPEC pokazuje, że w najbliższym czasie, jeżeli nie oprzemy naszej energetyki o nasze własne źródła, o słońce wiatr, biogaz i to, co mamy w naszych zasobach energetycznych, to będzie nam trudno – podkreślił Andrzej Grzyb z Trzeciej Drogi.
– W pierwszej kolejności warto wskazać, że rząd podejmuje w tej chwili nieracjonalne wydatkowanie subsydiów. Na przykład: mamy inwestowanie w fotowoltaikę, a jednocześnie są wydawane decyzje odmowne przyłączenia do sieci ze względu na pogodozależnosóć tych źródeł OZE. Trzeba więc podejmować racjonalne subsydiowanie, przede wszystkim inwestować w technologie przyszłości i w inwestycje technologiczne, między innymi w temacie zgazowania węgla, w temacie energetyki z wodoru, w temacie magazynowania energii. To też jest temat, który nie jest właściwie doinwestowany. Więc oprócz tego oczywiście trzeba być otwartym na zupełnie inną energetykę, czyli energetykę rozproszoną, ale właśnie z głową. Energetyka ze źródeł geotermalnych to jest też kierunek, gdzie Konfederacja postuluje inwestycje w szczególności inwestycje, wypracowanie właściwej technologii. Inwestujmy, ale inwestujemy w przyszłość, subsydia powinny być nakierowane na to, aby po prostu w przyszłości mieć z tego dużo nowoczesnej energetyki – odpowiedział na pytanie Jakub Kalus z Konfederacji.
– Bruksela już przygotowuje odpowiednie przepisy do walki z ubóstwem energetycznym, przeznaczając na to duże środki. To powoduje to, że już widzimy, UE zdecydowanie idzie w kierunku drogiej energii i pozbawia nas możliwości korzystania z naszych zasobów energetycznych, jakim jest węgiel. Uważam, że rok 2024 to będzie przede wszystkim rok magazynów energii. Widzimy, że zapotrzebowanie na magazynowanie lepiej jest bardzo duże i tutaj trzeba rozwiązania przede wszystkim dotacji do magazynów energii, które spowodują stabilność naszej sieci, ale również obniżenie kosztów funkcjonalności urządzeń zasilających w energię elektryczną. Myślę, że po prostu ten czas, który mamy tutaj za naszą wschodnią granicą, jednak się skończy i będziemy mogli po prostu racjonalnie planować. i przygotowywać się przede wszystkim do rozwoju OZE. Tutaj można powiedzieć, że takie koncerny jak Orlen, powodują to, że dzisiaj inwestycje, które są na morzu, jeżeli chodzi o OZE, spowodują to, że w niedługim czasie po prostu ta energia elektryczna będzie tańsza. Jednak trzeba mieć środki na inwestycje i te środki przede wszystkim ma koncern taki jak Orlen, który jest bardzo krytykowany, który jest można powiedzieć no niedoceniany – zakończył Grzegorz Matusiak z PiS.
Polska droga do neutralności klimatycznej. Wanda Buk w Spięciu