W ubiegłym miesiącu energia elektryczna na polskim rynku kosztowała aż o 41% więcej niż rok wcześniej. Tym samym odnotowaliśmy jeden z… najmniejszych wzrostów cen prądu w Europie – wylicza portal WysokieNapiecie.pl. Jak to możliwe? – pisze Bartłomiej Derski, ekspert portalu WysokieNapiecie.pl
W październiku 2018 roku prąd na Towarowej Giełdzie Energii kosztował już ponad 59 euro w stosunku do 42 euro/MWh w październiku poprzedniego roku. Polska z jednego z najdroższych rynków w Europie stałą się dzięki temu… średniakiem.
Kontrakty spot BASE (na dostawę prądu w tej samej ilości przez cały następny dzień) ostro podrożały w całej Europie. Za nimi w górę poszły także kontrakty tygodniowe, miesięczne i roczne. Najmniejszy wzrost odczuła Francja – o 32%. O ponad połowę prąd podrożał w Skandynawii, o 62% na Litwie i o ponad 80% w Niemczech i Czechach. Na tym tle Polska, ze wzrostem o 42%, prezentuje się całkiem nieźle – wynika z danych firmy doradczej Montel, przygotowanych dla portalu WysokieNapiecie.pl.
Największy szok przeżywają Austriacy. W październiku zaliczyli wzrost cen prądu rok do roku o – bagatela – 117%. Przyczyniło się do tego niedawne oddzielenie Austrii od rynków Niemiec i Luksemburga, o co od lat zabiegały kraje Grupy Wyszehradzkiej na czele z Polską. Rozdział zmniejszył tranzytowy przesył prądu z Niemiec do Austrii z wykorzystaniem polskich sieci, ale o niemal 9 euro/MWh rozstrzelił zeszłomiesięczne ceny u obu sąsiadów.
Austriacy i Słowacy, z cenami dobijającymi do 62 euro, okazali się droższymi rynkami od Polski, co zdarzało się do tej pory bardzo rzadko. Jeszcze drożej (niemal 65 euro) za energię elektryczną płacono we Francji, zwykle jednym z najtańszych rynków w Europie. Tradycyjnie najdrożej było w Wielkiej Brytanii (prawie 73 euro).
Wysokie ceny prądu nad Sekwaną skłoniły nawet rząd Emmanuela Macrona do snucia planów o budowie kolejnych elektrowni atomowych. Projekt średniookresowej strategii energetycznej, do którego dotarli dziennikarze tygodnika Le Journal du Dimanche, zakłada, że koszty produkcji energii elektrycznej w reaktorach EPR drugiej generacji wyniosą 60-70 euro/MWh (do ok. 300 zł/MWh). Gdyby utrzymały się tak wysokie ceny prądu na giełdzie, nowe „atomówki” teoretycznie mogłyby więc się opłacać. Tyle, że założenia francuskiego rządu są dość optymistyczne. Dotyczą bloków, które nigdy jeszcze nie powstały, a budowa poprzedniej generacji jednostek we Francji i Finlandii jest znacznie opóźniona i kosztuje dużo więcej, niż zakładały pierwotne plany. Z kolei jesienne wzrosty cen prądu nad Sekwaną wywołane są dwoma, przemijającymi, czynnikami – wzrostem cen u sąsiadów i jesiennymi odstawieniami starych „atomówek” do przeglądów i wymiany paliwa. Wiosną powinno być tam już taniej.
Czy czeka nas recesja w gospodarce i związany z nią ponowny spadek cen paliw i energii elektrycznej? O tym w dokończeniu artykułu na WysokieNapiecie.pl