icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

DGP: Schizofreniczna polityka jądrowa rządu

W Dzienniku Gazecie Prawnej można przeczytać o nieuporządkowanej polityce na rzecz energetyki jądrowej w polskim rządzie.

– Kiedy prześledzi się tylko tegoroczne wypowiedzi ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego dotyczące budowy elektrowni atomowej w Polsce, może się zakręcić w głowie. Najpierw zdecydowanie powiedział o tym, że rezygnujemy z finansowanego z budżetu państwa projektu budowy 3000 MW mocy za 50–60 mld zł – pisze Karolina Baca-Pogorzelska w Dzienniku Gazecie Prawnej.

– Potem jednak powiedział, że sprawę musimy przemyśleć. W powerpointowej prezentacji wicepremiera Mateusza Morawieckiego atom zajmował bardzo ważne miejsce jeszcze w 2016 r. Ale gdy prezentacja stała się Strategią na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju przyjętą przez rząd, sprawa atomowa nie jest już tak oczywista i pokazana wprost – jest rezerwa, stanowisko zachowawcze, nie za bardzo rozwijające ten projekt, ale też niepozwalające uznać go za skreślony – przypomina Baca-Pogorzelska.

– Teoretycznie w tym roku ma zapaść ostateczna decyzja o tym, czy będziemy w ogóle budować siłownię jądrową, czy definitywnie z tego pomysłu zrezygnujemy. Niedawno jednak pan minister powiedział, że powinniśmy budować elektrownię atomową, bo jest zeroemisyjna i pozwoliłaby nam uratować polski węgiel. Antywęglowa Bruksela bowiem patrzyłaby na nas łaskawszym okiem, gdybyśmy przestali stawiać tylko na czarne złoto. Tu z kolei padły słowa o 1200 MW mocy jądrowej do 2030 r. – wylicza dziennikarka.

Jej zdaniem z decyzją w sprawie programu jądrowego „trochę zaspaliśmy”. Wskazuje na wysokie koszty elektrowni jądrowych na świecie i opóźnieniach, które są widoczne np. w fińskim projekcie Olkiluoto, który miał być gotowy w 2009 roku, ale termin realizacji przesunięto na 2018 rok. Z jej wyliczeń wynika też, że koszty elektrowni odbiłyby się w rachunkach w postaci podwyżki o około 1000 złotych rocznie na jednego Polaka.

W Dzienniku Gazecie Prawnej można przeczytać o nieuporządkowanej polityce na rzecz energetyki jądrowej w polskim rządzie.

– Kiedy prześledzi się tylko tegoroczne wypowiedzi ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego dotyczące budowy elektrowni atomowej w Polsce, może się zakręcić w głowie. Najpierw zdecydowanie powiedział o tym, że rezygnujemy z finansowanego z budżetu państwa projektu budowy 3000 MW mocy za 50–60 mld zł – pisze Karolina Baca-Pogorzelska w Dzienniku Gazecie Prawnej.

– Potem jednak powiedział, że sprawę musimy przemyśleć. W powerpointowej prezentacji wicepremiera Mateusza Morawieckiego atom zajmował bardzo ważne miejsce jeszcze w 2016 r. Ale gdy prezentacja stała się Strategią na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju przyjętą przez rząd, sprawa atomowa nie jest już tak oczywista i pokazana wprost – jest rezerwa, stanowisko zachowawcze, nie za bardzo rozwijające ten projekt, ale też niepozwalające uznać go za skreślony – przypomina Baca-Pogorzelska.

– Teoretycznie w tym roku ma zapaść ostateczna decyzja o tym, czy będziemy w ogóle budować siłownię jądrową, czy definitywnie z tego pomysłu zrezygnujemy. Niedawno jednak pan minister powiedział, że powinniśmy budować elektrownię atomową, bo jest zeroemisyjna i pozwoliłaby nam uratować polski węgiel. Antywęglowa Bruksela bowiem patrzyłaby na nas łaskawszym okiem, gdybyśmy przestali stawiać tylko na czarne złoto. Tu z kolei padły słowa o 1200 MW mocy jądrowej do 2030 r. – wylicza dziennikarka.

Jej zdaniem z decyzją w sprawie programu jądrowego „trochę zaspaliśmy”. Wskazuje na wysokie koszty elektrowni jądrowych na świecie i opóźnieniach, które są widoczne np. w fińskim projekcie Olkiluoto, który miał być gotowy w 2009 roku, ale termin realizacji przesunięto na 2018 rok. Z jej wyliczeń wynika też, że koszty elektrowni odbiłyby się w rachunkach w postaci podwyżki o około 1000 złotych rocznie na jednego Polaka.

Najnowsze artykuły