– Nowa doktryna nuklearna Rosji obniża deklarowany próg użycia broni jądrowej i wymienia dodatkowe sytuacje, w których ma to być możliwe. Nie należy jednak traktować jej jako zapowiedzi faktycznego użycia broni jądrowej w trwającym konflikcie – mówi Artur Kacprzyk, analityk i ekspert od polityki nuklearnego odstraszania z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, w rozmowie z BiznesAlert.pl.
Rosja ogłosiła nową doktrynę użycia broni jądrowej. Zmiany w dokumencie i ich potencjalne skutki komentuje w rozmowie z BiznesAlert.pl Artur Kacprzyk, analityk i ekspert od polityki odstraszania z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
Zauważa, że udzielenie zgody przez USA na użycie przez Ukrainę pocisków ATACMS przeciwko celom na terytorium Rosji, może być powiązane ze zmianą rosyjskiej doktryny.
– Jest związek między oboma sprawami. Jest mało prawdopodobne, żeby Rosjanie opublikowali taki dokument, akurat przypadkiem dwa dni po amerykańskiej zgodzie. Główne zmiany w doktrynie Putin zapowiedział jeszcze we wrześniu. Wygląda to, jakby dokument był już gotowy i czekał na dogodny dla Rosjan moment. Kreml opublikował go teraz by wzbudzić strach w Zachodzie i aby sojusznicy Ukrainy nie znosili kolejnych obostrzeń – wyjaśnia Artur Kacprzyk.
Zaznaczył też, że pozwolenie USA do użycia pocisków dalekiego zasięgu dotyczyło konkretnych rosyjskich obszarów i celów.
Czas atomowych zmian
– Niektórych sformułowań, które pojawiają się w nowe doktrynie Rosja używała już wcześniej w kontekście odstraszania zachodu od wspierania Ukrainy. W dokumencie zaznaczono, że broń jądrowa może być użyta przeciwko państwu nienuklearnemu, które zaatakuje Rosję i jest wspierane przez państwo posiadające broń jądrową. We wrześniu Putin mówił zaś, że pozwolenie na atak rakietami zachodnimi na będzie oznaczało, że NATO znalazło się w stanie wojny z Rosją – zauważa rozmówca BiznesAlert.pl.
Artur Kacprzyk wyjaśnia, że publikacja doktryny jest kolejnym elementem zastraszenia Zachodu. Sięgnięcie po nuklearny argument podkreśla osłabienie konwencjonalnych sił Rosji, która wzmacnia inne źródła nacisku.
Analityk PISM wskazuje jako główną zmianę zarezerwowanie przez Rosję prawa do użycia obrony jądrowej w odpowiedzi na atak konwencjonalny stanowiący krytyczne zagrożenie dla jej suwerenności i integralności terytorialnej.
– Tym samym obrała niższy próg niż wcześniejszy zapis mówiący o ataku konwencjonalnym zagrażającym istnieniu państwa – komentuje ekspert.
Zaznacza też, że Rosja w nowej doktrynie formalnie objęła w pełni parasolem nuklearnym Białoruś. Wcześniejsze deklaracje nie uwzględniały ataku konwencjonalnego wymierzonego w sojusznika.
– Ta zmiana odzwierciedla to, że Rosja zapowiedziała rozmieszczenie broni jądrowej na Białorusi już w zeszłym roku. Widać też postępującą integrację obu krajów, w ramach państwa związkowego. Tym samym nowy zapis nie powinien budzić zaskoczenia. To domknięcie formalnej luki – mówi Artur Kacprzyk.
Inną wyróżnioną w nowej doktrynie granicą, po przekroczeniu której Rosja ma rozważać możliwość użycia broni jądrowej jest zmasowany atak powietrzny czy to z udziałem samolotów, dronów czy pocisków manewrujących.
-To bardziej uzupełnienie wcześniejszych zapisów, a nie radykalna zmiana. Wcześniej Rosja ostrzegała, że jeżeli wykryje atak z użyciem pocisków balistycznych to może odpowiedzieć nuklearnie – zauważa rozmówca BiznesAlert.pl.
– Wskazanie dronów wnika z rosnących zdolności bojowych takich systemów, co widać po zastosowaniu ich w trwającej wojnie – dodał.
Ekspert podkreśla, że według nowej doktryny Kreml uzna atak przez jednej z członków NATO za agresję całego bloku.
Strachy Rosji
Artur Kacprzyk w rozmowie z redakcją zauważa, że nowa doktryna poszerza wykaz zagrożeń wojskowych, które mogą doprowadzić do użycia broni jądrowej. Wcześniej wśród nich znajdowało się m.in. rozmieszczanie broni masowego rażenia, jej nośników, znacznych siły konwencjonalnych czy systemów przeciwrakietowych. Nowy dokument dodał zbliżanie się infrastruktury wrogich sojuszy do granic Rosji, izolowanie terytorium np. przez blokadę morską, ataki na kluczowe obiekty mogące doprowadzić do katastrofy ekologicznej czy planowanie i prowadzenie dużych ćwiczeń w pobliżu rosyjskiej granicy.
Putin pręży muskuły, a nie celuje z nuklearnego pistoletu
Analityk zauważa, że straszenie bronią jądrową jest nieodzowną częścią rosyjskiej polityki. Stwierdza, że natężenie jest obliczone na wywarcie presji.
– Samo zaktualizowanie doktryny nie oznacza, że Rosja użyje broni jądrowej w trwającym konflikcie. Należy pamiętać, że to dokument nie wprowadza żadnego automatyzmu. To przywódca państwa, w tym przypadku Putin, decyduje na bazie kalkulacji. Nie jest ograniczony doktryną. Ma ona sygnalizować, kiedy może zostać użyta broń jądrowa, ale nie przesądza czy to się stanie – wyjaśnia.
– Nowa doktryna uściśla wiele aspektów, ale i ciągle pozostawia wiele miejsca do interpretacji – daje Rosji pole manewru. Dobrym przykładem jest krytyczne zagrożenie dla suwerenności i integralności terytorialnej. Czy jest nim zajęcie przez Ukrainę części Obwodu Kurskiego? Najwyraźniej nie– zauważa Kacprzyk.
– Podsumowując, Rosja dużo miesza, robi hałas, ale zdaje sobie sprawę, że użycie broni jądrowej jest w obecnej sytuacji nieopłacalne. Mogłoby oznaczać interwencję zbrojną USA i inne negatywne reakcje międzynarodowe – mówi ekspert.
Wielki Chiński brat patrzy
Artur Kacprzyk zauważa, że Rosja musi brać pod uwagę nie tylko Zachód, ale i potencjalną reakcję swoich partnerów. W tym Chiny i Indie. Sojusznicy przestrzegali ją przed tym. Dodatkowo, z punktu widzenia militarnego, Kreml wygrywa trwająca wojnę.
– Kolejnym ważnym aspektem jest wynik wyborów w USA. Putin prawdopodobnie liczy na ustępstwa Trumpa, który obiecał szybko zakończyć konflikt, jak i wyrażał obawy o wybuch wojny jądrowej. Podsycanie takich strachów może wzmacniać pozycję negocjacyjną Rosji. Ale perspektywa takich rozmów czyni faktyczne użycie broni jądrowej jeszcze bardziej nieopłacalnym – opiniuje analityk.
Obie strony podbijają stawkę. Co dalej?
-Choć nie widać, żeby Rosja miała zamiar użyć broni jądrowej, to prawdopodobnie będzie dalej grała tym ryzykiem. Może to robić przez kolejne groźby nuklearne, jak i nieprzyjazne działania wobec NATO poniżej progu wojny. Takie jak przecięcie w niedziele i poniedziałek kabli internetowych na Bałtyku – mówi Kacprzyk.
Podkreśla, że skrajnym, ale niewykluczonym, rozwinięciem obecnej polityki zastraszania zachodu byłoby powrócenie przez Moskwę do testów nuklearnych.
– Jednocześnie państwa NATO muszą przemyśleć, jak odpowiadać na ataki poniżej progu wojny, które mają testować determinację Sojuszu. Skalibrowanie takiej odpowiedzi nie jest łatwe, bo chodzi to by Rosja ją poczuła, ale nie na tyle by sprowokować ją do eskalacji. No i w przeciwieństwie do Rosji członkowie demokratycznego Sojuszu muszą liczyć się z ograniczeniami prawnymi. Ale to nie oznacza, że nie mają opcji. Sądzę, że jednym z obszarów, gdzie mogą zrobić więcej, są operacje w cyberprzestrzeni – mówi rozmówca BiznesAlert.pl.
Po uszkodzeniu kabli telekomunikacyjnych Litwa apeluje o patrole na Bałtyku