Rosyjska inwazja na Ukrainę pokazała istotną rolę pojazdów bezzałogowych na współczesnym polu bitwy. Drony przeprowadzają zwiad, są „oczami” artylerii, służą do ataków na kluczowe cele, minują pole walki czy prowadzą szturmy. W jakim kierunku będą się dalej rozwijać bezzałogowce? Generał Roman Polko, były dowódca GROM, w rozmowie z Biznes Alert nie ma wątpliwości: będą korzystać ze sztucznej inteligencji, choć niesie to za sobą kolejne zagrożenia.
Bezzałogowe statki-matki zdolne przelecieć tysiące kilometrów by zrzucić setki dronów, roje dronów sterowane przez sztuczną inteligencję czy zdalnie sterowane pojazdy mające w przyszłości zastąpić Bradleye i Abramsy.
Coraz więcej sztucznej inteligencji
– Rozwój dronów będzie skupiał na oddziaływaniu w czasie rzeczywistym, z wykorzystaniem sztucznej inteligencji. Koniecznie jest też budowanie systemu odpornościowego, żeby przeciwnik nie mógł dronów w prosty sposób zwalczyć. Bezzałogowce muszą mieć zdolność do prowadzenia działań i przeprowadzenia uderzenia nawet gdy stracą kontakt z operatorem. Oczywiście ta ścieżka generuje kolejne zagrożenia, czy sztuczna inteligencja nie będzie decydowała za operatora – mówi generał Roman Polko, były dowódca GROM, w rozmowie z Biznes Alert.
Polko wskazuje, że drony zmieniają sposób działania, taktyki i muszą być wpisane w nowe regulaminy polowe.
-Będą miały swoją rolę, tak samo jak mają ją czołgi, transportery opancerzone czy żołnierze. Drony generują nowe wyzwania jak np. budowa systemów antydronowych – mówi generał.
W jego ocenie należy na nowo napisać regulaminy, określić jak powinny wyglądać działania ofensywne, a jak obronne. Jego zdaniem drony zrobiły rewolucję. Jako przykład tego jak bezzałogowce zmieniły zasady gry wskazuje ukraińską operację Pajęczyna czy konflikt Izrael-Iran. Generał podkreśla, że największym wyzwaniem jest sprawienie by wszystkie elementy pola walki wzmacniały się.
Rój dronów na horyzoncie przyszłości
Drony służą obecnie nie tylko do pojedynczych, precyzyjnych uderzeń ale i zmasowanych ataków. Pokazuje to rosyjska inwazja na Ukrainę czy konflikt Izraela z Iranem, gdzie drony są używane do przeciążenia obrony powietrznej.
Niektóre drony (np. polska amunicja krążąca Warmate, używana przez Ukrainę) mogą być używana w charakterze roju, czyli dużej liczby dronów, która jest wspólnie sterowana. Biuro Odpowiedzialności Rządu USA (ang. Government Accountability Office, GAO) określa, że rój składa się minimum z trzech dronów (potencjalnie nawet z tysięcy). Roje wykorzystują sztuczną inteligencję i uczenie maszynowe by działać sprawnie i działać mimo zagłuszania GPS, sygnału radiowego czy niekorzystnych warunków środowiskowych. Roje dronów to tańsza alternatywa dla bardziej tradycyjnych środków. Dodatkowo umożliwiają koordynacje operacji w powietrzu, na lądzie i na morzy. Posiadają zdolność do przytłoczenie obrony przeciwnika i sięgnięcia celu, łącząc niską wykrywalność z siłą. Dodatkowo poszczególne pojazdy mogą posiadać różne czujniki, dające różną perspektywę operatorowi.
W styczniu bieżącego roku szwedzki Saab ogłosił pracę nad nowym oprogramowaniem, które ma pozwolić na sterowanie setką dronów. Firma wprost wskazuje, że czerpała z doświadczeń Ukrainy.

Hordy małych dronów i statek-matka
Poszczególne kraje prowadzą różne programy dotyczące rozwoju rojów dronów.
Trwając od 2023 roku amerykański projekt Replicator otrzymał w zeszłym roku 500 milionów dolarów, który został zwiększony w 2025. W sierpniu bieżącego roku ma zostać zakończony. Celem projektu jest wdrożenie tysięcy dronów, oraz poprawienie koordynacji i komunikacji bezzałogowców. Autorzy programu wskazują, że atutem dużej liczby tanich dronów jest niski koszt, nienarażanie ludzi i łatwość w aktualizacji oprogramowania oraz ulepszania działania.
W tym samym roku, tj. 2023, Niemcy uruchomiły program KITU 2, który polega na badaniach zachowania roju sterowanego przez sztuczną inteligencję. W ramach testów badano koordynacje wielu bezzałogowych statków powietrznych (BSP) w warunkach odcięcia od GPS. Może to być szczególnie obiecujące z uwagi na zakłócenia sygnału występujące na Bałtyku i przy granicy z Obwodem Królewieckim.
Chiny w listopadzie 2024 roku zaprezentowały Jiu Tun, statek matkę. Bezzałogowiec waży 10 ton i zawiera modułową komorę ładunkową. Jego zasięg działania to siedem tysiące kilometrów, według producenta przy prędkości 900 kilometrów na godzinę może rozmieszczać mniejsze role, wcześniej złożone w ładowani. Jej pojemność to około 100 bezzałogowców FPV.
Pod koniec maja SCMP poinformowało o pierwszym rejsie statku-matki. Bezzałogowiec otrzymał oznaczenie Jiutian SS-UAV, waży 15 ton i posiada rozpiętość skrzydeł 25 metrów. Działa na wysokości do 15 kilometrów.
Dron wystrzelony z haubicy
Chiny zaprezentowały Niebiańskie Oko (Tianyan), drona, który może być wystrzelony z haubicy 155 mm. W czerwcu bieżącego roku wykonano pięć prób, za każdym razem bezzałogowiec przetrwał siły, które oddziaływały na niego podczas wystrzału, przekraczające ponad trzy tysiące razy jego wagę.
Projekt dotyczący wystrzelenia drona z artylerii narodził się w Chinach w 2013 roku. Dużym wyzwaniem była wytrzymałość podzespołów elektronicznych, które mogły nie przetrwać gwałtownego przyśpieszenia oraz ciśnienia, które wytwarzane są podczas wystrzału. W 2024 roku, chińscy eksperci wojskowi, podczas wywiadu w CCTV, komentowali, że takie rozwiązanie jest niepraktyczne.
Kluczowe, do przeprowadzenia udanych testów, było urządzenie służące do separacji pirotechnicznej. Opracowały je Shaanxi Applied Physic, Chemistry Research Institute, firma zbrojeniowa Norinco we współpracy z chińskimi siłami powietrznymi.
Huan Yunluan, inżynier nadzorujący projekt, zminimalizował systemy elektroniczne, rezygnując z nich całkowicie podczas etapu startowego. Dron jest wystrzelony za pomocą ośmioetapowej reakcji łańcuchowej, z wykorzystaniem materiałów wybuchowych, kanałów płomieniowych i komór ciśnieniowych. Dron został zbudowany na bazie konstrulcji ze stali nierdzewnej, zdolnej przetrwać ciśnienie 1100 megapaskali.
Niebiańskie Oko, według testów, jest w stanie pokonać sześć mil w sekundę. Drony może działać w zakresie od – 50°C do 80°C. Huang stwierdził, że opracowana technologia odegra kluczową rolę w przyszłym rozwoju armii.

Elektryczny następca czołgów
Mimo, że to bezzałogowe statki powietrzne najczęściej kojarzą się z dronami to bezzałogowce są używane również na lądzie i w wodzie. W grudniu 2024 roku Ukraina przeprowadziła swój pierwszy atak tylko z użyciem bezzałogowych pojazdów terenowych, obserwując całość z użyciem FPV.
Zbrojeniówka poszczególnych państw nie zapomina o lądowych dronach. Dlatego trwają prace nad wdrożeniem dronów lądowych, zdolnych wesprzeć żołnierzy ogniem. Przykładem działającej już konstrukcji jest rosyjski Uran-9, używany w Syrii. W przypadku trwającej inwazji na Ukrainę Rosja używa jedynie Uran-6, drona służącego do rozminowywania. Jego użycie jest jednak sporadyczne i zwykle pojawia się w uprzednio oczyszczonych obszarach. Tym samym bardziej niż rewolucją pola walki, stał się symbolem propagandy.
Idea nie jest jednak stricte propagandowo-moskiewska. Prace nad podobnymi bezzałogowcami, którym jeszcze daleko do czołgów, ale mogą wspierać piechotę, prowadzą USA, pod nazwą Robotic Combat Vehicle. W jego ramach armia podpisała umowę z czterema firmami na zaprojektowanie i budowę RCV. Według generała Glenna Dean, oficera wykonawczego programu Ground Combat Systems, wojsko USA będzie polegać w przyszłości na systemach „z zaawansowaną technologią i potencjałem wzrostu”.
RCV jest elementem szerszego projektu Next Generation Combat Vehicle, które mają wyłonić następców M2 Bradlej, M113 APC czy czołgów Abrams.
W kwietniu ubiegłego roku odbyły się testy, ważącego 5 ton, Racera. Pojazd ma 6,1 metra długości, porusza się na gąsienicach. Został zbudowany na podwoziu M5 RIPSAW, produkcji Textronu. Do jego zadań może należeć np. ochrona konwoju ale i prowadzenie misji ratunkowych.
Interesting Engineering / Defense and Security Monitoring / SCMP / Bulgarian Military / European Security & Defence / Engineering / Biznes Alert / Marcin Karwowski