Pierwsze spotkanie prezydentów USA i Rosji odbyło się 7 lipca w Hamburgu przy okazji szczytu G20. Przebieg i efekty spotkania wskazują, że administracja Trumpa napotyka trudności w nawiązywaniu nawet ograniczonej współpracy z Rosją, głównie za sprawą presji wewnętrznej w USA. W tych warunkach Rosja nie może liczyć na realizację najważniejszego swojego celu – na zniesienie sankcji.
Czy spotkanie było dla Rosji sukcesem?
Oczekiwania związane ze spotkaniem prezydentów były w Rosji stopniowo redukowane. Termin udało się potwierdzić dopiero 4 lipca, m.in. z uwagi na trudności w ustaleniu tematów rozmowy. W jej trakcie nie poruszono najważniejszej dla Rosji kwestii, czyli zniesienia sankcji przez USA. Obaj politycy nie rozmawiali również o relacjach Rosja–NATO. Putin nie miał więc okazji do skrytykowania wzmocnienia wschodniej flanki, ale też do wciągnięcia Trumpa w wymianę zdań, która mogłaby posłużyć do kwestionowania spójności Sojuszu.
Jedynym sukcesem Rosji było doprowadzenie do zawieszenia broni w Syrii. Rosja ma być gwarantem porozumienia, we współpracy z USA i Jordanią. Sprzyja ono syryjskim wojskom rządowym. Możliwości działania wspieranych przez USA sił opozycji zostały ograniczone.
Co osiągnęła administracja USA dzięki spotkaniu Trump–Putin?
Amerykanom udało się uniknąć spotkania w cztery oczy Trump–Putin. Taka formuła faworyzowałaby bardziej doświadczonego prezydenta Rosji. Spotkanie z Putinem miało pomóc w odparciu zarzutów o zamiar prowadzenia koncyliacyjnej polityki wobec Rosji, a także stępić ostrze krytyki w związku z kontaktami bliskich współpracowników Trumpa z rosyjskimi dyplomatami i biznesmenami w toku kampanii prezydenckiej w 2016 r. To dlatego Trump rozpoczął spotkanie z Putinem od sprawy ingerencji Rosji w wybory w USA. Presja amerykańskiej opinii publicznej oraz krytyka ze strony wpływowych członków Kongresu (w tym również wywodzących się z Partii Republikańskiej) sprawiły, że Trump szybko wycofał się z kontrowersyjnej deklaracji utworzenia wspólnej amerykańsko-rosyjskiej grupy roboczej ds. cyberbezpieczeństwa.
Czy Stany Zjednoczone usztywniają politykę w sprawie Ukrainy?
Kwestia ukraińska nie była tematem rozmowy Trump–Putin. Jednak ogłoszona tuż przed szczytem G20 decyzja o utworzeniu stanowiska specjalnego wysłannika ds. Ukrainy, wizyta sekretarza stanu Rexa Tillersona w Kijowie po rozmowie prezydentów USA i Rosji, a także słowa samego Trumpa o braku perspektyw zniesienia sankcji wobec Rosji do czasu uregulowania sytuacji na Ukrainie mogą wskazywać, że USA będą uważnie monitorować wdrażanie porozumień mińskich i obstawać przy przywróceniu jedności terytorialnej tego państwa. Specjalnym wysłannikiem administracji USA ds. Ukrainy został Kurt Volker – były amerykański ambasador przy NATO, zajmujący bardzo krytyczne stanowisko wobec polityki Rosji na Ukrainie. Trump i Putin ustalili w Hamburgu, że Volker będzie w kontakcie z doradcą prezydenta Rosji ds. Ukrainy W. Surkowem.
Jakie są perspektywy relacji USA–Rosja?
Spotkanie w Hamburgu pokazało, że administracja Trumpa wciąż nie wypracowała jednolitej koncepcji relacji z Rosją. Cele amerykańskie związane ze spotkaniem były przede wszystkim defensywne. Poprawa stosunków amerykańsko-rosyjskich jest obecnie mało prawdopodobna, o czym decyduje presja wewnętrzna na administrację Trumpa. Jedynie tam, gdzie cele obu państw mogą być choćby częściowo zbieżne (walka z ISIS), USA będą szukały możliwości doraźnej współpracy z Federacją Rosyjską. Choć działania te będą miały ograniczony charakter, rosyjskie władze tę możliwość wykorzystają. Rosja dąży, również z użyciem środków militarnych, do utrwalenia sytuacji, w której bez jej zaangażowania lub przynajmniej przyzwolenia nie będzie możliwy postęp w kwestiach ważnych z punktu widzenia USA.