– Jest prawdopodobne, że mamy do czynienia z nową fazą konfliktu rosyjsko-ukraińskiego, którego ważnym elementem staje się dywersja, w tym terroryzm. Po tym jak nie udał się prezydentowi Putinowi plan ustanowienia kontroli nad Ukrainą, w jego interesie leży pogrążenie niepokornego sąsiada w chaosie – mówi Rzeczpospolitej Adam Eberhardt, wicedyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich. – Terroryzm to bezpieczniejszy sposób destabilizowania południa i wschodu Ukrainy niż wysyłanie tam czołgów. Nie jest to oczywiście dowód potwierdzający, że Moskwa stoi za zamachami, ale raczej wciąż robocza hipoteza wynikająca z analizy interesów.
– Ukraina ma deficyt węgla, głównie wysokokalorycznego antracytu, którego nie wydobywa się praktycznie nigdzie w Europie – poza Donbasem i Rosją. Jest to ważny element szantażu ze strony rosyjskiej pod adresem Ukrainy, choć zależność ma charakter wzajemny. Ukraina, której brakuje energii, ogranicza jej dostawy na okupowany przez Rosję Krym – ocenia Eberhardt.
Czytaj także: Wojna hybrydowa w energetyce
Źródło: Rzeczpospolita