Najważniejsze informacje dla biznesu

Ekspert: Niemieckie media rozpętały histerię ws. przesmyku suwalskiego, aby ich przemysł mógł sprzedać uzbrojenie państwom NATO w Europie

To o czym piszą media niemieckie o zagrożeniach w rejonie wyłomu suwalskiego jest usprawiedliwieniem dla presji przemysłu zbrojeniowego, aby jak najwięcej uzbrojenia z Niemiec kupowali sojusznicy z NATO – podkreślił w rozmowie z Biznes Alert emerytowany oficer wojsk powietrzno-desantowych kapitan Tomasz Badowski.

Niemcy – zdaniem eksperta – rozpętali teraz histerię mediów niemieckich i zależnych od Berlina w sprawie wyłomu suwalskiego, chociaż przez lata nie jest to żadna tajemnica. „Przesmyk suwalski jest rejonem niebezpiecznym, ale to tak jakby mówić, że smalec jest tłusty” – zaznaczył kpt. Tomasz Badowski, spadochroniarz, uczestnik misji w Afganistanie i Iraku, felietonista m.in. portalu Tysol. pl, znany też z tekstów na X.

Niebezpieczeństwo na przesmyku

W opinii Badowskiego problem przesmyku suwalskiego polega na powtarzalności przypominania zagrożeń dla bezpieczeństwa krajów NATO w tym właśnie rejonie. „To, o czym obecnie piszą media niemieckie i te, na które Niemcy mają wpływ, to jest jakiś wielokrotnie powielany, przepraszam za wyrażenie, bełkot” – przekonywał były komandos i zwrócił uwagę na geografię militarną wyłomu w rejonie Suwałk.

Najpierw – jak tłumaczył Biznes Alertowi kpt. Badowski – trzeba zrozumieć logikę militarną. „Problem z przesmykiem suwalskim jest taki, że jest on łatwy do odcięcia” – przypomniał kapitan.

Przesmyk suwalski to teren na północno-wschodnim krańcu Polski i w południowo-wschodniej części Litwy. Od polskiej strony obejmuje rejon Suwałk, Sejn i Augustowa. Od północnego zachodu wyłom suwalski styka się z rejonem Królewca, czyli rosyjskim Kaliningradem. Od wschodu tereny przesmyku przylegają do fikcyjnie niepodległego państwa, jakim pod przemożnym wpływem Kremla jest obecnie Białoruś.

Jak uniemożliwić odcięcie państw bałtyckich od NATO?

Zdaniem eksperta łatwość tzw. odcięcia przesmyku wynika z charakterystycznego położenia. „To po prostu korytarz, który Rosja może zamknąć od zachodu wojskami stacjonującymi w tak zwanym obwodzie kaliningradzkim a ze wschodu wojskami białoruskimi i wojskami rosyjskimi” – mówił. „Wtedy Litwa, Łotwa i Estonia będą odcięte od wsparcia lądowej wojsk Paktu Północnoatlantyckiego, które musiałyby przejść przez Polskę właśnie wyłomem suwalskim” – wyjaśnił były oficer wojsk powietrzno-desantowych.

Pomoc Zachodu dla Wilna, Rygi i Tallina może – zdaniem kapitana – przyjść przez przesmyk, ale wówczas doszłoby do działań militarnych. „Wojska NATO musiałyby przemaszerować przez Polskę. I obojętnie, czy byłaby to armia polska – mam nadzieję jednak, że do tego nie dojdzie, bo my bezwzględnie musimy bronić całego naszego terytorium – czy wojska amerykańskie, czy kolumny logistyczne i pododdziały wsparcia państw NATO, które będą w stanie skutecznie wesprzeć wojska organiczne litewskie, łotewski i estońskie” – wyliczał ekspert.

Ogromne zainteresowanie i graniczące z paniką materiały niemieckich i zależnych od Niemiec mediów Badowski tłumaczy chęcią sprzedaży przez Berlin swego uzbrojenia europejskim krajom NATO i Kanadzie. Z kolei takie działanie Berlina – jak przypominają politolodzy – można wiązać z niemieckimi atakami politycznymi na administrację prezydenta USA Donalda Trumpa i próbę tzw. militarnego i ekonomicznego wypchnięcia Stanów Zjednoczonych ze Starego Kontynentu.

Niemcy artykuły piszą…

„Ktoś z analityków mógłby zapytać Niemców, dlaczego piszą w gazetach i portalach internetowych o niebezpieczeństwach uderzenia – zamknięcia przesmyku suwalskiego, a nie przyspieszyli lokacji własnej brygady Bundeswehry na Litwę, to może być nawet 5 tysięcy żołnierzy z logistyką i pododdziałami wsparcia” – wyjaśnił Badowski. „Zamiast marnować energię na pisanie o oczywistych niebezpieczeństwach na przesmyku media zależne od Berlina mogą zapytać swoich dowódców wojskowych, dlaczego, zgodnie z obietnicą z 2023 roku, niemieccy żołnierze i oddziały rakietowe nie pojawiają się ciągle na Litwie” – zauważył były polski komandos przypominając, że to inwazja Rosji na Ukrainę przypieczętowała nową tzw. architekturę bezpieczeństwa w Europie i konieczność zaangażowania Niemiec i innych zachodnich państw NATO w obronę wschodniej flanki sojuszu. Flanki, której częścią jest przesmyk suwalski.

Histeria mediów niemieckich rozpoczęła się trzy tygodnie temu, kiedy nagle tamtejszy wywiad odkrył, że Rosjanie mogą zaatakować przesmyk suwalski. To znowu ten poziom analizy, jak obserwacje, że lew na sawannie może polować na gazele” – ironizował Badowski. „To oczywiste, że jeżeli Rosjanie chcieliby zacząć wojnę, to muszą zamknąć ten suwalski wyłom a NATO, czyli my, musimy to uniemożliwić” – dodał.

Zdaniem kapitana Badowskiego powód ogromnej liczby artykułów w niemieckiej prasie o przesmyku suwalskim tkwi w kłopotach gospodarczych Berlina.

To czym teraz piszą media niemieckie o znanych od lat zagrożeniach w rejonie między innymi Suwałk i Augustowa jest usprawiedliwieniem presji przemysłu zbrojeniowego, aby jak najwięcej uzbrojenia z Niemiec kupowali sojusznicy z NATO” – podsumował kpt. Tomasz Badowski.

Przesmyk i historia

Na wschodzie przesmyku suwalskiego jego rejon wyznaczają pojałtańskie granice Polski tzw. linia Curzona (brytyjski polityk, który chciał, aby już po I wojnie światowej była tam granica Polski jako szlak demarkacyjny na mapie Europy. Między Rzeczpospolitą i bolszewicką Rosją). Na szczęście Polacy wygrali wojnę, której kulminacją była Bitwa Warszawska z 1920 roku.

Niestety, do linii Curzona powrócono. Stało się to ćwierć wieku później a kreska wytyczona na mapie przez brytyjskiego lorda jest naszą wschodnią granicą od 1945 roku, później z korektą Stalina. Plany tego dyktatora spowodowały, że zwycięskie mocarstwa w Jałcie i Poczdamie przypisały nas do okupowanej przez sowietów części Starego Kontynentu.

Przesmyk między rosyjskim Kaliningradem, czyli Królewcem a sowiecką Białorusią nawet w czasie zimnej wojny nie miał jeszcze takiego jak dziś znaczenia strategicznego. Co prawda opisywano go na mapach układu Warszawskiego i utajniano, bo tędy prowadziły szlaki komunikacyjne z zaopatrzeniem dla położonej nad Bałtykiem enklawy Rosyjskiej Federacyjnej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. Właśnie tam – tak jak zresztą teraz – stacjonowały liczne jednostki wojskowe. Także tam jest siedziba dowództwa najpierw sowieckiej, a obecnie rosyjskiej floty bałtyckiej i moskiewskie rakiety z bronią nuklearną wycelowane w państwa NATO.

Prowokacja? Wojna?

Wyłom suwalski stał się dużym problemem po upadku komunizmu i Związku Sowieckiego. Problemem dla odzyskujących suwerenność państw – Litwy i Polski. Wilno wydało zakaz przejazdu przez Litwę dla transportów militarnych z Rosji i Białorusi nad Bałtyk. O przesmyku suwalskim zaczęto bardzo poważnie rozmawiać po rosyjskiej inwazji na Gruzję w 2008 roku i zajęciu przez Kreml ukraińskiego Krymu oraz części Donbasu w 2014 roku. Putin, jak niegdyś Hitler marzył o jakimś sposobie utworzenia „eksterytorialnej drogi i linii kolejowej” łączącej Białoruś, czyli Rosję, z obwodem kaliningradzkim.

Od inwazji Rosji na Ukrainę o wyłomie suwalskim żołnierze NATO mówią jako o jednym z najniebezpieczniejszych miejsc na Ziemi. Potwierdzają to amerykańscy i brytyjscy sztabowcy. O wejściu na teren suwalskiego wyłomu „zielonych ludzików” – jak 11 lat temu na Krymie, czyli po prostu ataku Rosji w celu utworzenia korytarza nad Bałtyk – mówi się już od lat jako o manewrze wysoce prawdopodobnym.

Hubert Bekrycht

To o czym piszą media niemieckie o zagrożeniach w rejonie wyłomu suwalskiego jest usprawiedliwieniem dla presji przemysłu zbrojeniowego, aby jak najwięcej uzbrojenia z Niemiec kupowali sojusznicy z NATO – podkreślił w rozmowie z Biznes Alert emerytowany oficer wojsk powietrzno-desantowych kapitan Tomasz Badowski.

Niemcy – zdaniem eksperta – rozpętali teraz histerię mediów niemieckich i zależnych od Berlina w sprawie wyłomu suwalskiego, chociaż przez lata nie jest to żadna tajemnica. „Przesmyk suwalski jest rejonem niebezpiecznym, ale to tak jakby mówić, że smalec jest tłusty” – zaznaczył kpt. Tomasz Badowski, spadochroniarz, uczestnik misji w Afganistanie i Iraku, felietonista m.in. portalu Tysol. pl, znany też z tekstów na X.

Niebezpieczeństwo na przesmyku

W opinii Badowskiego problem przesmyku suwalskiego polega na powtarzalności przypominania zagrożeń dla bezpieczeństwa krajów NATO w tym właśnie rejonie. „To, o czym obecnie piszą media niemieckie i te, na które Niemcy mają wpływ, to jest jakiś wielokrotnie powielany, przepraszam za wyrażenie, bełkot” – przekonywał były komandos i zwrócił uwagę na geografię militarną wyłomu w rejonie Suwałk.

Najpierw – jak tłumaczył Biznes Alertowi kpt. Badowski – trzeba zrozumieć logikę militarną. „Problem z przesmykiem suwalskim jest taki, że jest on łatwy do odcięcia” – przypomniał kapitan.

Przesmyk suwalski to teren na północno-wschodnim krańcu Polski i w południowo-wschodniej części Litwy. Od polskiej strony obejmuje rejon Suwałk, Sejn i Augustowa. Od północnego zachodu wyłom suwalski styka się z rejonem Królewca, czyli rosyjskim Kaliningradem. Od wschodu tereny przesmyku przylegają do fikcyjnie niepodległego państwa, jakim pod przemożnym wpływem Kremla jest obecnie Białoruś.

Jak uniemożliwić odcięcie państw bałtyckich od NATO?

Zdaniem eksperta łatwość tzw. odcięcia przesmyku wynika z charakterystycznego położenia. „To po prostu korytarz, który Rosja może zamknąć od zachodu wojskami stacjonującymi w tak zwanym obwodzie kaliningradzkim a ze wschodu wojskami białoruskimi i wojskami rosyjskimi” – mówił. „Wtedy Litwa, Łotwa i Estonia będą odcięte od wsparcia lądowej wojsk Paktu Północnoatlantyckiego, które musiałyby przejść przez Polskę właśnie wyłomem suwalskim” – wyjaśnił były oficer wojsk powietrzno-desantowych.

Pomoc Zachodu dla Wilna, Rygi i Tallina może – zdaniem kapitana – przyjść przez przesmyk, ale wówczas doszłoby do działań militarnych. „Wojska NATO musiałyby przemaszerować przez Polskę. I obojętnie, czy byłaby to armia polska – mam nadzieję jednak, że do tego nie dojdzie, bo my bezwzględnie musimy bronić całego naszego terytorium – czy wojska amerykańskie, czy kolumny logistyczne i pododdziały wsparcia państw NATO, które będą w stanie skutecznie wesprzeć wojska organiczne litewskie, łotewski i estońskie” – wyliczał ekspert.

Ogromne zainteresowanie i graniczące z paniką materiały niemieckich i zależnych od Niemiec mediów Badowski tłumaczy chęcią sprzedaży przez Berlin swego uzbrojenia europejskim krajom NATO i Kanadzie. Z kolei takie działanie Berlina – jak przypominają politolodzy – można wiązać z niemieckimi atakami politycznymi na administrację prezydenta USA Donalda Trumpa i próbę tzw. militarnego i ekonomicznego wypchnięcia Stanów Zjednoczonych ze Starego Kontynentu.

Niemcy artykuły piszą…

„Ktoś z analityków mógłby zapytać Niemców, dlaczego piszą w gazetach i portalach internetowych o niebezpieczeństwach uderzenia – zamknięcia przesmyku suwalskiego, a nie przyspieszyli lokacji własnej brygady Bundeswehry na Litwę, to może być nawet 5 tysięcy żołnierzy z logistyką i pododdziałami wsparcia” – wyjaśnił Badowski. „Zamiast marnować energię na pisanie o oczywistych niebezpieczeństwach na przesmyku media zależne od Berlina mogą zapytać swoich dowódców wojskowych, dlaczego, zgodnie z obietnicą z 2023 roku, niemieccy żołnierze i oddziały rakietowe nie pojawiają się ciągle na Litwie” – zauważył były polski komandos przypominając, że to inwazja Rosji na Ukrainę przypieczętowała nową tzw. architekturę bezpieczeństwa w Europie i konieczność zaangażowania Niemiec i innych zachodnich państw NATO w obronę wschodniej flanki sojuszu. Flanki, której częścią jest przesmyk suwalski.

Histeria mediów niemieckich rozpoczęła się trzy tygodnie temu, kiedy nagle tamtejszy wywiad odkrył, że Rosjanie mogą zaatakować przesmyk suwalski. To znowu ten poziom analizy, jak obserwacje, że lew na sawannie może polować na gazele” – ironizował Badowski. „To oczywiste, że jeżeli Rosjanie chcieliby zacząć wojnę, to muszą zamknąć ten suwalski wyłom a NATO, czyli my, musimy to uniemożliwić” – dodał.

Zdaniem kapitana Badowskiego powód ogromnej liczby artykułów w niemieckiej prasie o przesmyku suwalskim tkwi w kłopotach gospodarczych Berlina.

To czym teraz piszą media niemieckie o znanych od lat zagrożeniach w rejonie między innymi Suwałk i Augustowa jest usprawiedliwieniem presji przemysłu zbrojeniowego, aby jak najwięcej uzbrojenia z Niemiec kupowali sojusznicy z NATO” – podsumował kpt. Tomasz Badowski.

Przesmyk i historia

Na wschodzie przesmyku suwalskiego jego rejon wyznaczają pojałtańskie granice Polski tzw. linia Curzona (brytyjski polityk, który chciał, aby już po I wojnie światowej była tam granica Polski jako szlak demarkacyjny na mapie Europy. Między Rzeczpospolitą i bolszewicką Rosją). Na szczęście Polacy wygrali wojnę, której kulminacją była Bitwa Warszawska z 1920 roku.

Niestety, do linii Curzona powrócono. Stało się to ćwierć wieku później a kreska wytyczona na mapie przez brytyjskiego lorda jest naszą wschodnią granicą od 1945 roku, później z korektą Stalina. Plany tego dyktatora spowodowały, że zwycięskie mocarstwa w Jałcie i Poczdamie przypisały nas do okupowanej przez sowietów części Starego Kontynentu.

Przesmyk między rosyjskim Kaliningradem, czyli Królewcem a sowiecką Białorusią nawet w czasie zimnej wojny nie miał jeszcze takiego jak dziś znaczenia strategicznego. Co prawda opisywano go na mapach układu Warszawskiego i utajniano, bo tędy prowadziły szlaki komunikacyjne z zaopatrzeniem dla położonej nad Bałtykiem enklawy Rosyjskiej Federacyjnej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. Właśnie tam – tak jak zresztą teraz – stacjonowały liczne jednostki wojskowe. Także tam jest siedziba dowództwa najpierw sowieckiej, a obecnie rosyjskiej floty bałtyckiej i moskiewskie rakiety z bronią nuklearną wycelowane w państwa NATO.

Prowokacja? Wojna?

Wyłom suwalski stał się dużym problemem po upadku komunizmu i Związku Sowieckiego. Problemem dla odzyskujących suwerenność państw – Litwy i Polski. Wilno wydało zakaz przejazdu przez Litwę dla transportów militarnych z Rosji i Białorusi nad Bałtyk. O przesmyku suwalskim zaczęto bardzo poważnie rozmawiać po rosyjskiej inwazji na Gruzję w 2008 roku i zajęciu przez Kreml ukraińskiego Krymu oraz części Donbasu w 2014 roku. Putin, jak niegdyś Hitler marzył o jakimś sposobie utworzenia „eksterytorialnej drogi i linii kolejowej” łączącej Białoruś, czyli Rosję, z obwodem kaliningradzkim.

Od inwazji Rosji na Ukrainę o wyłomie suwalskim żołnierze NATO mówią jako o jednym z najniebezpieczniejszych miejsc na Ziemi. Potwierdzają to amerykańscy i brytyjscy sztabowcy. O wejściu na teren suwalskiego wyłomu „zielonych ludzików” – jak 11 lat temu na Krymie, czyli po prostu ataku Rosji w celu utworzenia korytarza nad Bałtyk – mówi się już od lat jako o manewrze wysoce prawdopodobnym.

Hubert Bekrycht

Najnowsze artykuły