Skutki wojny Izraela z Iranem mogłyby okazać się dramatyczne dla światowej gospodarki. Tym razem uniknięto eskalacji – i być może także globalnego kryzysu w handlu morskim, energetyce i logistyce. Konrad Popławski z warszawskiego Ośrodka Studiów Wschodnich podkreśla w rozmowie z Biznes Alert, że konflikt ten nastąpił w wyjątkowo trudnym momencie dla światowego handlu.
„Powoli stabilizująca się globalna wymiana handlowa była i tak już hamowana przez problemy z morskimi korytarzami transportowymi” – przypomina.
Dłuższe rejsy, wyższe ubezpieczenia
Od półtora roku transport przez Kanał Sueski jest zakłócony przez ataki Huti w Zatoce Adeńskiej, co zmusiło armatorów do opływania Afryki. Skutki? Wydłużenie rejsów między Azją a Europą z około 25 do nawet 40 dni.
W ostatnich tygodniach, jak zauważa Popławski, który jest ekspertem ds. łańcuchów dostaw, linie żeglugowe zaczęły testować powrót na szlak przez Suez. Groźba otwartego konfliktu z Iranem – który zaczął grozić ostrzeliwaniem statków w cieśninie Ormuz – mogła te plany całkowicie przekreślić.
Cieśnina Ormuz to jedno z najbardziej strategicznych miejsc światowej gospodarki – kluczowy punkt tranzytu dla ropy i gazu LNG z Zatoki Perskiej. Według danych amerykańskiej Agencji Informacji Energetycznej, w 2023 roku dziennie przepływało przez nią średnio 20,9 mln baryłek ropy, czyli około 20 proc. światowego zapotrzebowania płynnych paliw.
Oprócz ropy i gazu zagrożone były również inne łańcuchy dostaw. Telewizja CNBC informowała, że w związku z eskalacją napięcia w regionie stawki frachtowe między Szanghajem a portem Jebel Ali w Zatoce Perskiej wzrosły o 55 proc. w skali miesiąca. Jeszcze bardziej zdrożały przewozy ropy do Chin (wzrost o 154 proc.) oraz LNG do Japonii (wzrost o 33 proc.).
Firma Marsh McLennan podała, że składki za ubezpieczenie kadłuba i maszyn dla jednostek przepływających przez Ormuz wzrosły o 60 proc.
Skutki blokady odczułaby też Polska
Konrad Popławski zauważa, że destabilizacja cieśniny Ormuz wpłynęłaby także bezpośrednio na Polskę.
„Importujemy znaczne ilości LNG z Kataru. Każde zakłócenie w tym obszarze oznacza nie tylko problemy logistyczne, ale i presję na wzrost cen. A im wyższe ceny ropy i gazu, tym większe dochody dla Rosji – a więc więcej środków na dalsze zbrojenia i prowadzenie wojny na Ukrainie” – wskazuje ekspert.
Dodatkowo, konflikt izraelsko-irański mógł również sparaliżować ruch lotniczy między Europą a Azją. Po zamknięciu rosyjskiej przestrzeni powietrznej to Iran i państwa Zatoki Perskiej stały się niezbędnym korytarzem dla rejsów pasażerskich i cargo.
„Wojna spowodowałaby nie tylko utrudnienia w kontaktach społecznych i biznesowych, ale też dostępności usług logistycznych – szczególnie istotnych dla rynku europejskiego, w tym polskiego” – podkreśla ekspert OSW.
Zawieszenie broni między Izraelem a Iranem nie rozwiązuje więc wszystkich problemów, ale zatrzymuje narastający kryzys.
Jak podsumowuje Popławski, „w sytuacji, gdy większość systemów bezpieczeństwa globalnego handlu jest już osłabiona, a rynek tylko zaczynał wracać do równowagi po pandemii i wojnie na Ukrainie – kolejna blokada cieśniny Ormuz mogłaby wywołać globalną zapaść handlową”. Tego – na razie – udało się uniknąć.