Przybyszewski: Irański eksport ropy Schroedingera

10 lutego 2021, 13:00 Energetyka

– Dane dotyczące irańskiego eksportu ropy i kondensatu są kontrowersyjne. Są jednak wiarygodne źródła, które twierdzą, że Teheran skutecznie omija sankcje – pisze Łukasz Przybyszewski, współpracownik BiznesAlert.pl*.

Trudności weryfikacji skali eksportu irańskiej ropy

Irański minister spraw zagranicznych Mohammad Dżawad Zarif podkreślał w ostatnim czasie, że jednym ze sposobów powrotu do wykonywania postanowień porozumienia nuklearnego (JCPoA) mogłoby być zniesienie sankcji na eksport irańskie węglowodory.Najprawdopodobniej nie powiedział tego dlatego, że węglowodory w ogóle nie są wysyłane do klientów, ale po to, aby irańskie władze po prostu przestały musieć grać w kotka i myszkę i w końcu zacząć czerpać większe przychody do budżetu. Co interesujące, irańska ustawa o budżecie na 2020/21 rok niejako wskazywała na proceder omijania sankcji, ponieważ część pozycji została wymieniona w oddzielnej rubryce i opatrzona komentarzem, że ich finansowanie będzie zależne od ceny ropy naftowej. Irański budżet był zawsze bardzo mocno oparty o przychody z tego surowca, a zatem i wahań cenowych, więc tak wyraźne rozgraniczenie i podkreślenie czegoś oczywistego wydawało się nader dziwne. Wówczas jednak alternatywnym wyjaśnieniem do omijania sankcji był szok związany z pandemią. Teraz jednak jako analityk mam wątpliwości co do tego wyjaśnienia. Czas więc na zaprezentowanie innego spojrzenia, bardziej opartego o badania niż domysły.

Różne wywiadownie gospodarcze i koncerny medialne podają rozbieżne wolumeny ropy i kondensatu, które Iran wciąż eksportuje. Zasadniczym problemem w tej sprawie jest to, że korzysta się z baz danych i dodatkowo z wybranych źródeł, które szacują możliwy rozdźwięk między informacjami sprawdzalnymi a przypuszczeniami. Mało który jawnoźródłowy podmiot, choćby i komercyjny, ma wystarczające zdolności ku temu, aby prowadzić rozległy monitoring, w tym obrazowania satelitarnego, który pozwalałby skutecznie śledzić tankowce zaangażowane w omijanie sankcji. Stany Zjednoczone są w stanie przechwycić jedynie bardzo ograniczoną liczbę takich jednostek, a władze w Iranie o tym wiedzą. Dzięki ship-to-ship transfers (STS) oraz ciągłym zmianom bandery, spółek oraz jurysdykcji, okręty eksportujące irańską ropę są w stanie dotrzeć do klientów i skutecznie ukrywać pochodzenie towaru. Dotychczas jednak mało które medium miało możliwość lub chęci do podzielenia się bardziej realistycznymi szacunkami dot. wolumenu eksportu irańskich węglowodorów. Te najbardziej opiniotwórcze skupiały się raczej na podawaniu zaniżonych liczb, uprawiając swoisty polityczny hedging w odpowiedzi na D. Trumpa „politykę maksymalnego nacisku” znanej też jako „polityka zaduszania”. Konkluzja ta nasuwa się z prostej obserwacji: jedną z najbardziej znanych w mediach społecznościowych firm zajmujących się jawnoźródłową analizą informacji dot. tankowców jest TankerTrackers.com, Inc., z której doniesieniami jakoś duże koncerny i inni specjaliści liczyć się nie chciały – lub nie mogły. W mojej opinii jednak obstawiałbym, że po prostu wolały nie odwoływać się do prezentowanych przez tę firmę danych.

Skala niedoszacowania

Zdaniem Samira Madaniego, współzałożyciela ww. podmiotu, irański eksport ropy naftowej i kondensatu jest niedoszacowany i w istocie całkowity wolumen za 2020 rok oscyluje na poziomie ponad milion baryłek/dzień. Co więcej, wskazuje, że Iran jest trzecim co do wielkości eksporterem ropy i kondensatu do Chin. Dzieje się to dzięki transferom STS przez co węglowodory są deklarowane jako emirackie, malezyjskie, indonezyjskie, etc. Całkowity wolumen irańskiego eksportu za ostatnie 27 miesięcy, który Samir wraz z zespołem namierzyli, miał wynieść ok. 1,1 mld baryłek. To zaś oznacza, że od przywrócenia sankcji Iran eksportował przynajmniej 1,3 mln baryłek/dzień. Oznacza to, że gdyby Waszyngton z jakiegoś powodu uległby – a raczej tak nie będzie – naciskom Teheranu, to uzyskanie zniesienia sankcji na eksport pozwoliłoby Iranowi potencjalnie wrócić do wolumenu przynajmniej z 2018 roku, o ile byłby odpowiedni popyt. Samo przywrócenie eksportu do ok. dwóch milionów baryłek/dzień z technicznych powodów zajęłoby czas, najpewniej ok. 1-1,5 roku. Obserwowane zwiększenie eksportu jesienią 2020 roku i zimą 2020/21 oraz w najbliższych miesiącach to ruch, który ma w zamierzeniu ułatwić to zadanie i przyczynić się do wzrostu przychodów. Oczywiście, gdyby USA zechciały zezwolić na eksport do takich państw, jak Grecja, Japonia, Korea Południowa, Turcja czy Włochy. Najprawdopodobniej jednak nic takiego szybko nie nastąpi.

Problem pośredników

Póki co Zarif próbuje za wszelką cenę przekonać sygnatariuszy JCPoA, którzy pozostali przy porozumieniu, a także nową administrację w Białym Domu, że sytuacja Iranu jest o wiele bardziej dramatyczna, niż w rzeczywistości. Niedocenionym i niewypowiedzianym aspektem dramatycznym sytuacji Iranu jest jednak to, że jeszcze wciąż musi znosić spowolnienie gospodarcze, niemal brak możliwości zwiększenia długu zagranicznego, a jednocześnie być uzależnionym od pośredników, których lojalność i ambicje mogą pozostawiać wiele pytań. To najpewniej jeden z najbardziej istotnych problemów bezpieczeństwa wewnętrznego, które irańskie władze biorą pod uwagę. Część z pośredników niewątpliwie ma aktywne powiązania z irańskim aparatem bezpieczeństwa. Niezależnie od biografii może potem pojawić się problem z powrotem do Iranu tych pieniędzy, które z różnych powodów zostawały u pośredników. Władze Iranu najchętniej obyłyby się bez ich usług, żeby zwiększyć przychody z tytułu eksportu węglowodorów i dzięki temu poprawić sytuację gospodarczą kraju. Nie wiadomo czy i ilu pośredników pogodzi się z utratą lukratywnego dochodu i będzie gotowych nawet zainwestować pieniądze w Iranie lub przeznaczyć zebrane kwoty na inne cele zbieżne z interesami Teheranu. Rzadziej rozważanym wydaje się być kwestia ilu z nich mogłoby potencjalnie użyć niejako wyprowadzonych w tym procederze z Iranu środków do działań, które będą skierowane przeciwko władzom w Teheranie. Przekonanie niektórych do tego może być w zasadzie łatwe – albo znajdą się na liście osób podlegających sankcjom, albo wyświadczą pewne przysługi. Oczywiście zjawisko korupcji często służy oponentom w wymuszeniu zmian w zachowaniu władz innego państwa, lub wręcz do zmian osobowych, prawnych czy nawet ustrojowych. O ile jest ona endogenna, o tyle łatwo ją względnie kontrolować i ograniczyć różne elementy działań hybrydowych. Jeśli jednak w zamian za eksport ropy władze w Teheranie niechcący zaimportują także egzogenną korupcję, to wówczas sytuacja może rozwinąć się zupełnie inaczej, niż to jest przewidywane.

*Łukasz Przybyszewski jest analitykiem Ośrodka Badań Azji Centrum Badań nad Bezpieczeństwem Akademii Sztuki Wojennej. Artykuł jest opinią prywatną, nie reprezentuje stanowiska władz ASzWoj

Czulda: Konserwatyści w Iranie mogą utrudnić normalizację stosunków z USA (ROZMOWA)