Karty dostępu do ładowarek jakimi posługują się użytkownicy aut elektrycznych wcale nie są wygodne. Jeśli tak jak w USA czy Wielkiej Brytanii operatorów punktów ładowania jest wielu sprawa zaczyna robić się mało ciekawa. W Polsce system kart umożliwiających podłączenie do ładowarki będzie się rozwijał (takie rozwiązanie jest też zaproponowane w projekcie ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych).
Rozwiązanie proponowane przez ABB nie wymaga kart RFID ani nawet aplikacji w smartfonie. Rozwiązanie Autocharge wykorzystujące unikatowy EV-ID bez konieczności angażowania człowieka jest ciekawym rozwiązaniem z perspektywy użytkowników. Wystarczy samo podłączenie auta do ładowarki a naliczanie odbędzie się automatycznie. Auto musi zostać zarejestrowane w systemie raz i to wystarczy by każde kolejne ładowanie zostało rozliczone.
Nowe rozwiązanie ABB powinno działać nie tylko w najnowszych generacjach aut elektrycznych. Wystarczy żeby były wyposażone w standard ładowania CCS. I tu pojawia się mała rysa oznacza to bowiem, że z tego udogodnienia nie skorzystają użytkownicy takich aut jak: Kia Soul EV, Mitsubishi iMiEV oraz Nissan Leaf (jeden z najpopularniejszych samochodów elektrycznych) ponieważ auta te wykorzystują wtyczkę Type 1.
W Polsce kwestie związane z ładowaniem aut elektrycznych nie budzą na razie wielkich emocji, ponieważ auta elektryczne wciąż są w znaczącej mniejszości. Ładowarek ABB wciąż też nie ma aż tak wielu. Za sprawą działalności GreenWay Infrastructure pojawiać się będą w najbliższym czasie ładowarki firm Garo oraz Delta (w ramach realizowanego projektu UE). Stosunkowo częstym widokiem są ładowarki DBT. 6,400 punktów ładowania, które mają powstać w najbliższych latach to duży rynek. Lider rynku skandynawskiego czyli Garo ma dziś 2,400 ładowarek w Norwegii, 1,300 w Szwecji, 150 w Finlandii i 40 w Polsce. To pokazuje skalę inwestycji z jaką mamy się zmierzyć w ciągu kilkudziesięciu najbliższych miesięcy. Każde uproszczenie systemu będzie pożądane.
Green Car Reports/Agata Rzędowska