icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Pogroszewski: Elektromobilność – codzienność przyszłości?

Elektromobilność jest obecnie jednym z najbardziej popularnych słów, nie tylko w branży motoryzacyjnej i jest odmieniana przez wszystkie przypadki. Również sektor energetyczny inwestuje niemałe pieniądze w pomysły oraz startupy związane z pojazdami elektrycznymi, które mają jak najbardziej wpłynąć na efektywność współpracy nowych technologii z całym systemem energetycznym. W Europie widocznym liderem jest Norwegia, gdzie w 2018 roku samochody elektryczne stanowiły aż 31,2 procent wszystkich nowo zakupionych pojazdów. Za 10 lat bez wątpienia widok e-mobili nie będzie dla nas zaskoczeniem, a dla następnego pokolenia stanie się to codziennością. Jednak droga do takiego stanu nie jest wcale tak prosta i oczywista, jak mogłoby się to wydawać wizjonerom tych technologii – Sebastian Pogroszewski ze Studenckiego Koła Naukowego Energetyki (SKNE) Szkoły Głównej Handlowej, partnera BiznesAlert.pl.

Coraz więcej pojazdów elektrycznych na polskich drogach

Rozwijający się rynek samochodów elektrycznych budzi coraz większe zainteresowanie wśród potencjalnych klientów pojazdów osobowych oraz firm chcących iść zgodnie z duchem czasu, dbając jednocześnie o środowisko. Liczba nowo zarejestrowanych samochodów elektrycznych w Polsce wyniosła zaledwie 1324 w 2018 r, jednak w połączeniu z napędami hybrydowymi (22 821 nowych rejestracji) tworzy to znaczący rynek. Również dopłaty, zaoferowane przez Ministerstwo Energii w ramach Funduszu Niskoemisyjnego Transportu w wysokości do 36 tys. zł, które według rozporządzenia mają trafić do dealerów, zobowiązując ich jednocześnie do obniżenia ceny, niewątpliwie zachęcą Polaków do inwestycji w elektromobilność. Takie decyzje rządu wychodzą naprzeciw ludziom, którzy choć trochę są zainteresowani zakupem nowych samochodów elektrycznych. W najbliższych latach, ten temat, wraz z rozwojem energetyki prosumenckiej, może stać się jednym z ważniejszych elementów programów wyborczych, ze względu na coraz bardziej świadome społeczeństwo, które staje się główną siłą napędową ekologicznych technologii. 

Również w miastach, komunikacja stawiając na autobusy elektryczne udowadnia, że codzienna trasa do pracy nie musi wiązać się z emisją szkodliwych substancji oraz przyczynianiem się do produkcji ogromnych ilości smogu. Ciekawym przykładem staje się Warszawa. Na ulicach tego miasta znajdujemy sporo autobusów, nie tylko elektrycznych, ale również hybrydowych, a urząd miasta ogłosił kolejny przetarg na nowe pojazdy, tym razem na 130 elektrycznych autobusów przegubowych, które mają trafić na ulice stolicy do końca 2020 r. Być może często jest to niezauważalne przez pasażerów, jednak wpływ na emisję oraz jakoś jazdy jest nieporównywalna w stosunku do autobusów spalinowych. Nieodłącznym elementem takich pojazdów jest ładowanie oraz związana z tym infrastruktura, która staje się niezwykle ważnym wyzwaniem na najbliższe lata dla polskich miast oraz całego systemu elektroenergetycznego.

Plany wobec elektromobilności w Polsce

Według prognoz Ministerstwa Energii w 2025 r ilość pojazdów napędzanych energią elektryczną, jeżdżących po polskich drogach, ma wynieść około 1 mln. Dość optymistyczne przewidywania mogą jednak lekko niepokoić polską energetykę. Wzrost zapotrzebowania na energię elektryczną w ciągu roku prognozowany jest na około 4,3 TWh, co przy całkowitym zapotrzebowaniu, które w 2018 r. wyniosło 170,93 TWh, jest może niewielkim procentem, aczkolwiek wyzwaniem stanie się szczytowe zapotrzebowania na energię elektryczną oraz infrastruktura związana z ładowaniem, zarówno w miejscach wyznaczonych przez miasta, jak i w gospodarstwach domowych. 

Nieodłącznym elementem jest również prawo dotyczące użytkowników, które nadaje im liczne przywileje. Od nowego roku, w Polsce wejdzie w życie ustawa, dzięki której pojazdy elektryczne będą posiadać zieloną tablicę rejestracyjną. Taki stan rzeczy na pewno wyeliminuje liczne pomyłki, które wcześniej były popełniane przez policjantów, mylących EV ze zwykłymi samochodami.

Jako wzór mają służyć instytucje państwowe, w których do 2025 r. połowę floty mają stanowić pojazdy elektryczne. W kolejnych etapach, planowane jest również stworzenie prototypów, które będą mogły starać się o dofinansowanie. Oczywiście rozwój elektromobilności nie istniałby bez stworzenia potrzebnej infrastruktury ładownia, dla której rząd przewiduje ok. 7000 publicznie dostępnych stacji ładowania do 2020 r. Dla porównania w obecnej chwili mamy około 300 takich miejsc, więc zapatrywania są bardzo optymistyczne i dość trudne w realizacji.

Ładowanie e-samochodu

Obecnie oferowane najszybsze ładowarki w punktach umożliwiają ładowanie przeciętnej baterii samochodu elektrycznego w ciągu kilkunastu minut. Korzystanie z takich punktów ładowania wiąże się jednak ze sporymi kosztami. Największą siecią szybkiego ładowania w Polsce okazuje się GreenWay, gdzie za ładowanie samochodu prądem stałym o mocy 50kW zapłacimy 1,89 PLN/kWh, zaś prądem zmiennym ładowarkami do mocy 43kW – 1,19 PLN/kWh. 

Koszt ten w porównaniu do domowego ładowania jsamochodu jest znacznie większy, gdyż cena za 1 kWh energii elektrycznej w gospodarstwach domowych wynosi średnio 55 groszy. Jeżeli zdecydujemy się na ten sposób ładowania, będziemy musieli ponieść koszt zakupu ładowarki, której cena, przy ładowaniu pojazdu zużywającego rocznie średnio 4000 kWh energii elektrycznej, zwróci się po około 2-3 latach. Przewidując chęć oszczędności, przypuszczam, że bardziej rozwojowym i wygodniejszym sposobem, który wybiorą Polacy, jest wariant domowy.

Również rodzaj ładowarki będzie decydował o tym jak szybko oraz za ile naładujemy samochód elektryczny. Do wyboru są ładowarki prądu stałego DC oraz prądu przemiennego AC. Te pierwsze charakteryzują się tym, że umożliwiają bezpośrednie ładowanie baterii samochodu, zaś ładowarki AC wykorzystują przetwornicę umieszczoną w samochodzie, która jednocześnie ogranicza moc, z którą możemy ładować.

Większość Polaków w dużych miastach mieszka w blokach, budynkach wielorodzinnych, bądź apartamentowcach i dlatego ważną rolę do odegrania w sektorze stacji ładowania mają obecnie deweloperzy, którzy budując nowe osiedla muszą uwzględnić wzrost liczby samochodów elektrycznych. Statystyczny użytkownik nie będzie musiał inwestować, ponieważ koszty będą już uwzględnione w opłatach za mieszkanie.

Wpływ na system elektroenergetyczny

Wzrost ilości samochodów elektrycznych niewątpliwe będzie miał znaczenie dla Krajowego Systemu Elektroenergetycznego. Z badań i symulacji przeprowadzonych na Politechnice Warszawskiej dotyczących zachowania się użytkowników pojazdów elektrycznych wynikają dość ciekawe wnioski.

Okazuje się, że jeżeli ładowanie w większości będzie odbywać się w domach, wieczorny szczyt zapotrzebowania na energię elektryczną (godz. 18-20) może wzrosnąć nawet o ponad 1000 MW. Bez jakiejkolwiek reakcji spółek energetycznych taki trend miałby szkodliwy wpływ na polski system. Owe spółki mają możliwość oferowania niższych cen, tzw. taryf nocnych w dolinie zapotrzebowania (godz. 22-6), które zachęciłyby użytkowników do ładowania swoich samochodów właśnie wtedy.

Takie rozwiązanie niewątpliwie poprawi pracę całego systemu elektroenergetycznego, który często boryka się z problemem niskiego zapotrzebowania na energię elektryczną w godzinach nocnych. Konieczność wyłączenia poszczególnych bloków energetycznych z powodu niespełniania minimalnych wymagań technicznych często wiąże się z ogromnymi kosztami.

Wszystkie zagadnienia związane z elektromobilnością angażują coraz więcej osób łączących motoryzację oraz energetykę. Jest to niepowtarzalna szansa na stworzenie biznesu, który może przynieść ogromne zyski. Niepodważalnym przykładem jest obecnie nowatorska firma Tesla, której właściciel, Elon Musk spełnia kolejne wyznaczone cele. 

Elektromobilność jest obecnie jednym z najbardziej popularnych słów, nie tylko w branży motoryzacyjnej i jest odmieniana przez wszystkie przypadki. Również sektor energetyczny inwestuje niemałe pieniądze w pomysły oraz startupy związane z pojazdami elektrycznymi, które mają jak najbardziej wpłynąć na efektywność współpracy nowych technologii z całym systemem energetycznym. W Europie widocznym liderem jest Norwegia, gdzie w 2018 roku samochody elektryczne stanowiły aż 31,2 procent wszystkich nowo zakupionych pojazdów. Za 10 lat bez wątpienia widok e-mobili nie będzie dla nas zaskoczeniem, a dla następnego pokolenia stanie się to codziennością. Jednak droga do takiego stanu nie jest wcale tak prosta i oczywista, jak mogłoby się to wydawać wizjonerom tych technologii – Sebastian Pogroszewski ze Studenckiego Koła Naukowego Energetyki (SKNE) Szkoły Głównej Handlowej, partnera BiznesAlert.pl.

Coraz więcej pojazdów elektrycznych na polskich drogach

Rozwijający się rynek samochodów elektrycznych budzi coraz większe zainteresowanie wśród potencjalnych klientów pojazdów osobowych oraz firm chcących iść zgodnie z duchem czasu, dbając jednocześnie o środowisko. Liczba nowo zarejestrowanych samochodów elektrycznych w Polsce wyniosła zaledwie 1324 w 2018 r, jednak w połączeniu z napędami hybrydowymi (22 821 nowych rejestracji) tworzy to znaczący rynek. Również dopłaty, zaoferowane przez Ministerstwo Energii w ramach Funduszu Niskoemisyjnego Transportu w wysokości do 36 tys. zł, które według rozporządzenia mają trafić do dealerów, zobowiązując ich jednocześnie do obniżenia ceny, niewątpliwie zachęcą Polaków do inwestycji w elektromobilność. Takie decyzje rządu wychodzą naprzeciw ludziom, którzy choć trochę są zainteresowani zakupem nowych samochodów elektrycznych. W najbliższych latach, ten temat, wraz z rozwojem energetyki prosumenckiej, może stać się jednym z ważniejszych elementów programów wyborczych, ze względu na coraz bardziej świadome społeczeństwo, które staje się główną siłą napędową ekologicznych technologii. 

Również w miastach, komunikacja stawiając na autobusy elektryczne udowadnia, że codzienna trasa do pracy nie musi wiązać się z emisją szkodliwych substancji oraz przyczynianiem się do produkcji ogromnych ilości smogu. Ciekawym przykładem staje się Warszawa. Na ulicach tego miasta znajdujemy sporo autobusów, nie tylko elektrycznych, ale również hybrydowych, a urząd miasta ogłosił kolejny przetarg na nowe pojazdy, tym razem na 130 elektrycznych autobusów przegubowych, które mają trafić na ulice stolicy do końca 2020 r. Być może często jest to niezauważalne przez pasażerów, jednak wpływ na emisję oraz jakoś jazdy jest nieporównywalna w stosunku do autobusów spalinowych. Nieodłącznym elementem takich pojazdów jest ładowanie oraz związana z tym infrastruktura, która staje się niezwykle ważnym wyzwaniem na najbliższe lata dla polskich miast oraz całego systemu elektroenergetycznego.

Plany wobec elektromobilności w Polsce

Według prognoz Ministerstwa Energii w 2025 r ilość pojazdów napędzanych energią elektryczną, jeżdżących po polskich drogach, ma wynieść około 1 mln. Dość optymistyczne przewidywania mogą jednak lekko niepokoić polską energetykę. Wzrost zapotrzebowania na energię elektryczną w ciągu roku prognozowany jest na około 4,3 TWh, co przy całkowitym zapotrzebowaniu, które w 2018 r. wyniosło 170,93 TWh, jest może niewielkim procentem, aczkolwiek wyzwaniem stanie się szczytowe zapotrzebowania na energię elektryczną oraz infrastruktura związana z ładowaniem, zarówno w miejscach wyznaczonych przez miasta, jak i w gospodarstwach domowych. 

Nieodłącznym elementem jest również prawo dotyczące użytkowników, które nadaje im liczne przywileje. Od nowego roku, w Polsce wejdzie w życie ustawa, dzięki której pojazdy elektryczne będą posiadać zieloną tablicę rejestracyjną. Taki stan rzeczy na pewno wyeliminuje liczne pomyłki, które wcześniej były popełniane przez policjantów, mylących EV ze zwykłymi samochodami.

Jako wzór mają służyć instytucje państwowe, w których do 2025 r. połowę floty mają stanowić pojazdy elektryczne. W kolejnych etapach, planowane jest również stworzenie prototypów, które będą mogły starać się o dofinansowanie. Oczywiście rozwój elektromobilności nie istniałby bez stworzenia potrzebnej infrastruktury ładownia, dla której rząd przewiduje ok. 7000 publicznie dostępnych stacji ładowania do 2020 r. Dla porównania w obecnej chwili mamy około 300 takich miejsc, więc zapatrywania są bardzo optymistyczne i dość trudne w realizacji.

Ładowanie e-samochodu

Obecnie oferowane najszybsze ładowarki w punktach umożliwiają ładowanie przeciętnej baterii samochodu elektrycznego w ciągu kilkunastu minut. Korzystanie z takich punktów ładowania wiąże się jednak ze sporymi kosztami. Największą siecią szybkiego ładowania w Polsce okazuje się GreenWay, gdzie za ładowanie samochodu prądem stałym o mocy 50kW zapłacimy 1,89 PLN/kWh, zaś prądem zmiennym ładowarkami do mocy 43kW – 1,19 PLN/kWh. 

Koszt ten w porównaniu do domowego ładowania jsamochodu jest znacznie większy, gdyż cena za 1 kWh energii elektrycznej w gospodarstwach domowych wynosi średnio 55 groszy. Jeżeli zdecydujemy się na ten sposób ładowania, będziemy musieli ponieść koszt zakupu ładowarki, której cena, przy ładowaniu pojazdu zużywającego rocznie średnio 4000 kWh energii elektrycznej, zwróci się po około 2-3 latach. Przewidując chęć oszczędności, przypuszczam, że bardziej rozwojowym i wygodniejszym sposobem, który wybiorą Polacy, jest wariant domowy.

Również rodzaj ładowarki będzie decydował o tym jak szybko oraz za ile naładujemy samochód elektryczny. Do wyboru są ładowarki prądu stałego DC oraz prądu przemiennego AC. Te pierwsze charakteryzują się tym, że umożliwiają bezpośrednie ładowanie baterii samochodu, zaś ładowarki AC wykorzystują przetwornicę umieszczoną w samochodzie, która jednocześnie ogranicza moc, z którą możemy ładować.

Większość Polaków w dużych miastach mieszka w blokach, budynkach wielorodzinnych, bądź apartamentowcach i dlatego ważną rolę do odegrania w sektorze stacji ładowania mają obecnie deweloperzy, którzy budując nowe osiedla muszą uwzględnić wzrost liczby samochodów elektrycznych. Statystyczny użytkownik nie będzie musiał inwestować, ponieważ koszty będą już uwzględnione w opłatach za mieszkanie.

Wpływ na system elektroenergetyczny

Wzrost ilości samochodów elektrycznych niewątpliwe będzie miał znaczenie dla Krajowego Systemu Elektroenergetycznego. Z badań i symulacji przeprowadzonych na Politechnice Warszawskiej dotyczących zachowania się użytkowników pojazdów elektrycznych wynikają dość ciekawe wnioski.

Okazuje się, że jeżeli ładowanie w większości będzie odbywać się w domach, wieczorny szczyt zapotrzebowania na energię elektryczną (godz. 18-20) może wzrosnąć nawet o ponad 1000 MW. Bez jakiejkolwiek reakcji spółek energetycznych taki trend miałby szkodliwy wpływ na polski system. Owe spółki mają możliwość oferowania niższych cen, tzw. taryf nocnych w dolinie zapotrzebowania (godz. 22-6), które zachęciłyby użytkowników do ładowania swoich samochodów właśnie wtedy.

Takie rozwiązanie niewątpliwie poprawi pracę całego systemu elektroenergetycznego, który często boryka się z problemem niskiego zapotrzebowania na energię elektryczną w godzinach nocnych. Konieczność wyłączenia poszczególnych bloków energetycznych z powodu niespełniania minimalnych wymagań technicznych często wiąże się z ogromnymi kosztami.

Wszystkie zagadnienia związane z elektromobilnością angażują coraz więcej osób łączących motoryzację oraz energetykę. Jest to niepowtarzalna szansa na stworzenie biznesu, który może przynieść ogromne zyski. Niepodważalnym przykładem jest obecnie nowatorska firma Tesla, której właściciel, Elon Musk spełnia kolejne wyznaczone cele. 

Najnowsze artykuły