Trwa dyskusja o powtórzeniu decyzji środowiskowej w sprawie atomu na Pomorzu. – Decyzja została wydana w oparciu o rzetelne przygotowane badania środowiskowe i lokalizacyjne, prowadzone przez kilka lat. Była ona ponadto konsultowana przez wymagany prawem czas, zarówno z krajami sąsiedzkimi w ramach konwencji Espoo, jak i w ramach konsultacji krajowych – mówi Paweł Pytlarczyk, dyrektor departamentu energii jądrowej w Ministerstwie Klimatu i Środowiska, opisując też plany dotyczące odpadów promieniotwórczych w BiznesAlert.pl.
BiznesAlert.pl: Czy Polska potrzebuje własnego składowiska odpadów promieniotwórczych?
Jest ono potrzebne ze względu na faktyczne potrzeby kraju, jak i wymogi prawne. W Unii Europejskiej państwa posiadające elektrownie jądrowe oraz wykorzystujące promieniowanie jonizujące w medycynie, nauce i przemyśle, muszą przygotowywać własne plany w zakresie składowania materiałów promieniotwórczych na swoim terenie oraz posiadać do tego niezbędną infrastrukturę w postaci składowisk na odpady promieniotwórcze.
Jakie są plany Polski?
W Polsce mamy składowisko odpadów promieniotwórczych w Różanie. Funkcjonuje ono od ponad 60 lat, ale jest już niewystarczające z uwagi na długi okres użytkowania i przyszłe potrzeby w tym zakresie wystarczy ono przez jeszcze kilka lat, ale na odpady instytucjonalne pochodzące z sektora medycznego czy naukowego. Na potrzeby rozwoju energetyki jądrowej w naszym kraju potrzebujemy wybudować nowe składowisko powierzchniowe na odpady nisko- i średnio aktywne. Proszę nie mylić tych odpadów ze zużytym paliwem jądrowym, bo to częsty błąd ze względu na hermetyczność tego tematu.
Czy są założenia ile będzie tych odpadów w Polsce?
Tak, mamy krajowy plan postępowania z odpadami promieniotwórczymi, który aktualizowany został trzy lata temu. Zawarte w nim są analizy co do wielkości produkowanych odpadów. Obecny plan uwzględnia obecnie generowane odpady i te z planowanej pierwszej i drugiej elektrowni jądrowej w ramach Programu Polskiej Energetyki Jądrowej. W związku z planowanymi nowymi projektami jądrowymi w naszym kraju, które są w różnym studium zaawansowania, przy kolejnej aktualizacji uwzględnimy również odpady możliwe do wytworzenia przez te inwestycje.
Kiedy będzie znana lokalizacja takiego składowiska?
Poznamy ją dopiero po kilku etapach. Musimy przeprowadzić konsultacje z lokalną społecznością, uzyskać jej akceptację, następne przeprowadzone zostaną badania geologiczno-środowiskowe. Proces powstania składowiska jest bardzo zbliżony do tego poprzedzającego wybudowanie elektrowni jądrowej. Potrzebujemy decyzji zasadniczej, jak i środowiskowej i lokalizacyjnej.
Jakie lokalizacje są brane pod uwagę?
Na ten moment jesteśmy na etapie poszukiwania. Nie mogę wskazać konkretnego miejsca. Chcemy też zwiększyć zakres naszego oddziaływania informacyjnego w tym zakresie, rozszerzyć poszukiwania o dodatkowe gminy. Takie poszukiwania prowadzimy od lat, widzimy na ten moment potrzebę zwiększenia zakresu komunikacyjnego. Dotrzeć do jak największej liczby gmin, by jak najwięcej z nich przeanalizowało możliwość udziału w projekcie składowiska. Jest to propozycja atrakcyjna w stosunku do samych społeczności. Taka inwestycja jest bezpieczna dla otoczenia, jest ona realizowana według konkretnych wymogów, określonych przez prawo atomowe. Dodatkowo daje ona miejsca pracy, rozbudowuje infrastrukturę drogowa, a przede wszystkim skarb państwa będzie uiszczał gminie opłatę. Mówimy tu o kwocie do 10,5 miliona, czyli czterokrotności tego co dostaje gmina z tytułu podatku od nieruchomości.
Są jakieś lokalizacje szczególnie korzystne od strony geologicznej lub technologicznej?
Poszukujemy takich lokalizacji. W ten sposób zawężamy gminy, z którymi możemy prowadzić rozmowy.
Czy taki projekt będzie wymagał konsultacji transgranicznych tak jak elektrownia?
To oceni strategiczna ocena oddziaływania na środowisko. Wskaże ona czy taka lokalizacja wymaga konsultacji transgranicznych czy nie. Najpierw potrzebujemy społecznej akceptacji w danej lokalizacji. Po przeprowadzonych badaniach środowiskowych i lokalizacyjnych dowiemy się czy niezbędne będą również konsultacje transgraniczne.
Czy jest przewidziany jakiś termin?
Są terminy przewidziane w krajowym planie. Niestety ze względu na pandemię COVID-19 wystąpiły opóźnienia w tym zakresie. Wspomniane procesy wymagają bezpośrednich spotkań, rozmów nie tylko z władzami gmin, ale i na spotkania z lokalną społecznością. Opóźnienie szacunkowo wynosi dwa lata. Termin graniczny dla nas to 2033 rok, czyli rok oddania do użytku pierwszego bloku jądrowego.
Czy jest szansa, że będziemy znali lokalizację do 2024 roku?
Wstępny wybór lokalizacji jest możliwy, jednak wybory samorządowe mogą spowolnić ten proces. Niestety nasze doświadczenie pokazuje, że temat składowiska staje się częścią lokalnej agendy politycznej. Jeżeli ktoś jest za, to ktoś może zaraz być przeciw. Jeżeli zaś chodzi o same składowisko, należy w pierwszej kolejności zrozumieć czym są odpady nisko- i średnioaktywne. Są to np. skażone rękawiczki, fartuchy, filtry, zawory czy kawałki rur. Są to odpady, które należy zutylizować w specjalnym trybie.
Czy potrzebujemy też składowiska paliwa?
Tak, zakładamy, że będzie potrzebne pod koniec stulecia. Długoletnie badania geologiczne pozwalają wyłonić lokalizację odpowiednią pod składowisko dla wypalonego paliwa jądrowego. Nie ma sensu budować składowiska bez odpowiedniej ilości wypalonego paliwa oraz wysokoaktywnych odpadów promieniotwórczych, bo wtedy będą marnowane środki na nieefektywną eksploatację składowiska.
W energetyce jądrowej mamy przewidziany system finansowania składowania odpadów promieniotwórczych i wypalonego paliwa, za który odpowiedzialny jest operator elektrowni. To on tworzy od początku eksploatacji elektrowni jądrowej fundusz likwidacyjny zasilany od każdej wyprodukowanej megawatogodziny wpłatą w wysokości 17,16 zł. Te środki będą służyć też pokryciu kosztów likwidacji elektrowni jądrowej po zakończeniu jej eksploatacji.
Z uwagi na inwazję Rosji na Ukrainę pojawiają się też obawy odnośnie do bezpieczeństwa. Jest strach przed tym, że elektrownia czy składowisko mogłyby być celem ataku terrorystycznego, więc nie warto rozwijać tego sektora. Co Pan o tym sądzi?
W myśl tej logiki nie można rozwijać dosłownie niczego. Niebezpieczeństwo stwarza agresor, nie obrońca.. Nie możemy ulegać takiemu szantażowi. Elektrownie budujemy tak, aby były bezpieczne, również w przypadku zagrożeń wojennych, w tym ostrzału.
Co mówią sondaże o odbiorze energetyki jądrowej przez Polaków?
Większość osób odbiera energię pochodzą z atomu pozytywnie. Inwazja na Ukrainę pokazała konieczność zwiększenia bezpieczeństwa energetycznego Polski. A jedna z dróg do tego prowadzi przez elektrownie jądrowe. Jest to źródło nie tylko bezemisyjne, ale i pozwalające zgromadzić zapas w postaci zmagazynowanego paliwa jądrowego. Niektóre kraje posiadają wymóg, że elektrownia musi mieć zapas paliwa na rok, dwa czy trzy. I tu nie mówimy o rurociągach czy hałdach ale o jednym pomieszczeniu.
Widać przy dyskusji o wpływie składowisk na środowisko analogię do sporu o elektrownię jądrową. Podczas debaty w Gdańsku pojawiły się głosy, że być może powinno się zaskarżyć decyzję środowiskową. Czy konieczność podjęcia ponownej decyzji środowiskowej jest zagrożeniem dla terminowości projektu elektrowni jądrowej?
Absolutnie tak. Trudno ocenić skalę tego zagrożenia, ale myślę, że wydłużyłoby to proces o kolejne miesiące lub lata. Decyzja została wydana w oparciu o rzetelne przygotowane badania środowiskowe i lokalizacyjne, prowadzone przez kilka lat. Była ona ponadto konsultowana przez wymagany prawem czas, zarówno z krajami sąsiedzkimi w ramach konwencji Espoo, jak i w ramach konsultacji krajowych. Przed konsultacjami, dokumentacja dotycząca projektu była dostępna na stronach Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska.
Jakie znaczenie dla odbioru energetyki jądrowej, ma fakt, że pojawiły się programy budowy atomu niemalże w każdej gminie? Tak jak rusza debata na Pomorzu, tak podobna może wystartować chociażby w Dąbrowie Górniczej, gdzie także jest pomysł na atom.
Na skalę krajową za komunikację dot. energetyki jądrowej odpowiada ministerstwo. Jeżeli jednak chodzi o komunikację, edukację, dyskusje i informowanie o projekcie w skali lokalnej to jest to odpowiedzialność inwestora. Ministerstwo przywiązuje ogromną uwagę do tych aspektów, na początku roku powołano zespół ds. energetyki jądrowej. Dużo dyskutowaliśmy z jego członkami na temat uczulenia nowych inwestorów na kwestię komunikacji z lokalną społecznością. Taki dialog jest kluczowy dla projektu – zaniedbanie zapewnienia właściwej komunikacji w tym zakresie może skutkować negatywnym odbiorem inwestycji.
Potencjalny premier Donald Tusk został zapytany przez wyborcę o możliwość zmiany lokalizacji i odpowiedział dyplomatycznie, że mógłby ją rozważyć gdyby nie było dodatkowych kosztów, opóźnień i problemów z Amerykanami. Czy one by się pojawiły?
Tak.
Jak taka rewolucja wpłynęłaby na projekt atomowy?
Oznaczałaby wydłużenie procesów i wymagała dodatkowych pieniędzy na nowe badania, trwające min. 2-3 lata Wybrana lokalizacja wymagałaby także konsultacji społecznych. Należałoby je zacząć od nowa.
Czy, co prawda małe, ale za to utrzymujące się, protesty przeciwko atomowi na Pomorzu mogą podobnie promieniować?
Jeżeli zaniedbalibyśmy odpowiednią komunikację, to jest to zawsze możliwe. Inwestor bazuje w oparciu o naukę i wiedzę. Druga strona bazuje często na emocjach. Stąd inwestor powinien wykonać tytaniczną pracę wyjaśniając jak działa energetyka jądrowa, jakie korzyści z niej wynikają. Patrząc w ujęciu globalnym, energia z atomu jest bardzo bezpieczna. Korzyść jest prosta – bezemisyjne i bezpieczne źródło energii elektrycznej.
Czy Polska po wyborach parlamentarnych a przed kolejnymi powinna rewidować program jądrowy?
Program jądrowy to wyzwanie na skalę całego kraju. Jest realizowany przez wyznaczenie określonych zadań wymienionych wcześniej. Program jądrowy popierają wszystkie liczące się partie polityczne w Sejmie. Polska musi mieć atom, bezemisyjny i dyspozycyjny. To projekt długofalowy. Sam pracuję w departamencie energii jądrowej od 2012 roku. Ten projekt toczy się długo, ale jestem przekonany, że uda się go doprowadzić do końca, ma on strategiczne znaczenie dla Polski.
Rozmawiał Wojciech Jakóbik
Jakóbik: Atomowi z USA w Polsce nie zabraknie paliwa jądrowego