Administracja prezydenta Donalda Trumpa ogłosiła falę deregulacji, w tym zniesienie limitów emisji dla elektrowni i samochodów wprowadzonych za rządów Joe Bidena, a także osłabienie ochrony wód. Decyzje Agencji Ochrony Środowiska (EPA) są zgodne z obietnicami Trumpa o zmniejszeniu regulacji w celu wsparcia przemysłu, od węgla po produkcję, oraz zwiększenia wydobycia ropy i minerałów. Administracja argumentuje, że te kroki pobudzą gospodarkę, tworząc miejsca pracy i obniżając koszty dla firm.
Jednak zniesienie tych regulacji budzi poważne obawy ekologów i ekspertów klimatycznych. Obejmuje ono cofnięcie standardów emisji CO2 dla elektrowni węglowych i gazowych, które w 2024 roku pozwoliły zredukować emisje o 1,38 miliarda ton do 2047 roku, oraz ograniczenie ochrony wód, takich jak rzeki i mokradła, podważając regulacje Clean Water Act z czasów administracji Nixona.
Dla przemysłu energetycznego i motoryzacyjnego decyzje te oznaczają ulgę finansową – w 2024 roku ograniczenia emisji kosztowały sektor energetyczny 50 miliardów dolarów rocznie (dane American Petroleum Institute), a producenci samochodów, tacy jak General Motors, szacują oszczędności na poziomie 20 miliardów dolarów w ciągu dekady.
Jednak w marcu 2025 roku Europejska Agencja Środowiska (EEA) ostrzegła, że osłabienie regulacji w USA może podważyć globalne wysiłki na rzecz walki ze zmianami klimatycznymi, szczególnie w kontekście porozumienia paryskiego, którego USA mogą ponownie nie ratyfikować.
Reuters / Mateusz Gibała
Amerykańskie cła na import stali zagrażają systemowi energetycznemu