icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Rośnie import energii do Polski

Jak czytamy w „Rzeczpospolitej”, od początku roku import energii elektrycznej do Polski wyniósł onad 7 TWh.

Jak wynika z cytowanych przez gazetę danych PSE, w okresie od stycznia do sierpnia br. Polska importowała 7095,4 GWh energii elektrycznej, podczas gdy eksport w tym samym czasie wyniósł jedynie 763,3 GWh (w ubiegłym roku były to odpowiednio 5812,3 GWh i 1572,4 GWh).

Z danych PSE wynika, że zakupy energii z Polski maleją na wszystkich kierunkach: w przypadku Litwy jest to spadek z 481,1 GWh do 243,2 GWh, Szwecji z 248,8 GWh do 162,3 GWh, Niemiec z 539,8 GWh aż na 152,7 GWh, jednocześnie import nie zmienił się znacząco – wylicza dziennik.

– Konieczność ratowania się importem nie wynika z nagłego wzrostu zapotrzebowania na rynku krajowym – zgodnie z danymi PSE było ono nawet niższe niż w 2018 r. – podkreśla w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Aleksander Śniegocki, ekspert instytutu WiseEuropa.

– Nie mamy więc do czynienia z sytuacją, w której polskie elektrownie nie nadążają za rosnącym popytem. Nie tylko wzrósł import, ale spadł też eksport, co tym bardziej pogarsza nasze saldo wymiany handlowej.

– Ten spadek wynika przede wszystkim z utraty konkurencyjności naszych źródeł węglowych – dodaje rozmówca gazety. Według Śniegockiego deficyt jest związany z niższą produkcją energii z węgla.

– Gdy rosną ceny uprawnień do emisji, polscy wytwórcy stają się mniej konkurencyjni, co automatycznie sprawia, że nabywcy na giełdzie energii wybierają innych dostawców. To odwrotność sytuacji sprzed kilku lat, kiedy byliśmy eksporterem netto: wtedy polskie elektrownie znacznie częściej były bardziej konkurencyjne kosztowo niż np. elektrownie niemieckie – dodaje.

Rzeczpospolita/CIRE.PL

Jak czytamy w „Rzeczpospolitej”, od początku roku import energii elektrycznej do Polski wyniósł onad 7 TWh.

Jak wynika z cytowanych przez gazetę danych PSE, w okresie od stycznia do sierpnia br. Polska importowała 7095,4 GWh energii elektrycznej, podczas gdy eksport w tym samym czasie wyniósł jedynie 763,3 GWh (w ubiegłym roku były to odpowiednio 5812,3 GWh i 1572,4 GWh).

Z danych PSE wynika, że zakupy energii z Polski maleją na wszystkich kierunkach: w przypadku Litwy jest to spadek z 481,1 GWh do 243,2 GWh, Szwecji z 248,8 GWh do 162,3 GWh, Niemiec z 539,8 GWh aż na 152,7 GWh, jednocześnie import nie zmienił się znacząco – wylicza dziennik.

– Konieczność ratowania się importem nie wynika z nagłego wzrostu zapotrzebowania na rynku krajowym – zgodnie z danymi PSE było ono nawet niższe niż w 2018 r. – podkreśla w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Aleksander Śniegocki, ekspert instytutu WiseEuropa.

– Nie mamy więc do czynienia z sytuacją, w której polskie elektrownie nie nadążają za rosnącym popytem. Nie tylko wzrósł import, ale spadł też eksport, co tym bardziej pogarsza nasze saldo wymiany handlowej.

– Ten spadek wynika przede wszystkim z utraty konkurencyjności naszych źródeł węglowych – dodaje rozmówca gazety. Według Śniegockiego deficyt jest związany z niższą produkcją energii z węgla.

– Gdy rosną ceny uprawnień do emisji, polscy wytwórcy stają się mniej konkurencyjni, co automatycznie sprawia, że nabywcy na giełdzie energii wybierają innych dostawców. To odwrotność sytuacji sprzed kilku lat, kiedy byliśmy eksporterem netto: wtedy polskie elektrownie znacznie częściej były bardziej konkurencyjne kosztowo niż np. elektrownie niemieckie – dodaje.

Rzeczpospolita/CIRE.PL

Najnowsze artykuły