Po spotkaniu z izraelskim premierem Benjaminem Netanjahu, Trump zapowiedział, że Stany Zjednoczone przejmą długoterminową kontrolę nad zniszczonym przez wojnę terytorium. W jego wizji, Gaza miałaby zostać zrównana z ziemią, a następnie odbudowana jako „riwiera Bliskiego Wschodu”, zamieszkana przez „międzynarodowych ludzi”, w tym także Palestyńczyków. Pomysł Trumpa poparł Netanjahu, podkreślając, że celem Izraela jest niedopuszczenie, by Gaza była ponownie rządzona przez Hamas.
W reakcji na tą informację, rządy pewnych państw odpowiedziały na słowa prezydenta USA. W dużej mierze są to głosy jednoznacznie potępiające słowa amerykańskiego przywódcy.
Szef Ministerstwa Spraw Zagranicznych Włoch, Antonio Tajani, ocenił plan Trumpa jako trudny do realizacji, wskazując na negatywne stanowisko zarówno Jordanii, jak i Egiptu. Tajani wyraził również gotowość do wysłania włoskich żołnierzy, by wspierać próbę zjednoczenia Strefy Gazy z Zachodnim Brzegiem Jordanu, podkreślając, że Włochy pozostają wierne formule dwóch państw jako jedynemu rozwiązaniu konfliktu izraelsko-palestyńskiego.
Podobne stanowisko zajął szef tureckiego MSZ Hakan Fidan, który określił pomysł Trumpa jako „nie do zaakceptowania”. Wskazał, że Turcja rozważa zmiany w swojej polityce wobec Izraela, w tym przerwanie wymiany handlowej i odwołanie ambasadora w Tel Awiwie.
Hiszpania również wyraziła swoje zaniepokojenie możliwością przymusowego przesiedlenia Palestyńczyków. Rząd w Madrycie podkreślił, że plan ten mógłby naruszać prawo międzynarodowe oraz zasady uznania państwowości Palestyny.
Rosyjski punkt widzenia
Rosja oficjalnie poparła rozwiązanie dwupaństwowe jako jedyną drogę do zakończenia konfliktu. Rzecznik Kremla, Dmitrij Pieskow, w reakcji na słowa Trumpa podkreślił, że uregulowanie konfliktu na Bliskim Wschodzie jest możliwe tylko na podstawie rozwiązania przewidującego powstanie dwóch państw – palestyńskiego i żydowskiego.
Moskwa jest oskarżana o wspieranie Hamasu, który sprawuje faktyczną kontrolę nad Strefą Gazy. Kreml nigdy oficjalnie nie potępił ataku na Izrael z 7 października 2023 roku, który zapoczątkował trwający do dziś konflikt. Rosyjscy urzędnicy wielokrotnie spotykali się z wysłannikami Hamasu i przyjmowali ich w Moskwie, co budzi podejrzenia o zacieśnianie współpracy. Rosja zaprzecza jednak, jakoby inspirowała działania Hamasu przeciwko Izraelowi.
Ze strony Hamasu padły zdecydowane słowa sprzeciwu. Sami Abu Zuhri, rzecznik organizacji, określił plan Trumpa jako sianie chaosu i podkreślił, że Palestyńczycy nie opuszczą swojej ziemi.
– Nie pozwolimy na realizację tego planu, należy zakończyć izraelską okupację i agresję wobec naszego narodu, a nie wyganiać go z jego ziemi – powiedział.
Tło propozycji Trumpa
Zamieszkiwana przez 2,1 miliona ludzi Strefa Gazy została zniszczona przez trwającą ponad 15 miesięcy wojnę. Konflikt rozpoczął się od ataku Hamasu na Izrael 7 października 2023 roku, w wyniku którego zginęło około 1200 osób. W odpowiedzi izraelska armia rozpoczęła szeroko zakrojoną operację wojskową mającą na celu zniszczenie Hamasu, w wyniku której życie straciło ponad 47 tys. Palestyńczyków.
Trump, mimo międzynarodowej krytyki, zapowiedział, że będzie dążył do realizacji swojego planu i odwiedzi Izrael, Gazę oraz Arabię Saudyjską w najbliższych tygodniach. Jednocześnie podkreślił, że chce doprowadzić do normalizacji stosunków Izraela z państwami arabskimi, w tym z Arabią Saudyjską.
W chwili obecnej nie są znane dalsze kroki Trumpa, po negatywnych głosach ze świata.
Piotr Brzyski
USA nie wykluczają wysyłki wojsk do Strefy Gazy. Trump: Będzie nasza