Polski Instytut Ekonomiczny odnosi się do planu REPowerEU przedstawionego przez Komisję Europejską, który zakłada porzucenie gazu z Rosji do 2027 roku, czyli za pięć lat. Nie obędzie się jednak bez atomu i węgla.
– W pierwszym, krótkookresowym etapie Komisja rekomenduje import LNG i gazu z nierosyjskich źródeł za pomocą istniejącej infrastruktury, obniżenie temperatury pomieszczeń o 1 stopień i odłożenie w czasie wygaszania elektrowni węglowych i jądrowych (po raz pierwszy pojawiające się w tym komunikacie Komisji Europejskiej). Te rozwiązania pozwolą łącznie zrezygnować ze 110 mld m sześc. gazu, czyli 71 procent gazu rosyjskiego przy niskich kosztach infrastrukturalnych na poziomie 2 mld EUR – czytamy w materiale PIE o REPowerEU.
– W przypadku wstrzymania całości rosyjskich dostaw do państw członkowskich, proponowane w planie działania mogą okazać się niewystarczające, choć szeroki zakres proponowanych środków stanowi krok w dobrym kierunku, Europa powinna wspólnie przygotować się na całkowite wstrzymanie dostaw. Obecne zapasy gazu UE (ok. 40,3 mld m sześc., 40 procent roboczej pojemności magazynów UE, o 4 pkt. procentowe mniej niż średnia zatłoczenia dla lat 2015-2020 w tym okresie roku) w sytuacji wstrzymania dostaw Gazpromu pozwoliłyby na zrównoważenie wahań sezonowych jedynie w przypadku łagodnej zimy (średnie wahania zimowego opróżniania magazynów w latach 2015-2020 wynosiły ok. 54,3 mld m sześc.) – piszą autorzy analizy PIE.
– Wykorzystanie propozycji Międzynarodowej Agencji Energetycznej związane m.in. z ponad dwukrotnie większym wykorzystaniem możliwości wygaszanych elektrowni jądrowych niż proponowane w REPowerEU, w tym na terenie Niemiec, pozwoliłoby podnieść bezpieczeństwo energetyczne UE – sugerują analitycy PIE.
Polski Instytut Ekonomiczny/Wojciech Jakóbik