Europejski sektor wydobywczy na celowniku rosyjskich oligarchów

22 października 2015, 06:30 Alert

(BS/BiznesAlert.pl)

Platforma wiertnicza na Morzu Północnym

Na początku tego roku, fundusz inwestycyjny LetterOne kierowany przez dwóch rosyjskich oligarchów sfinalizował przejęcie niemieckiej firmy poszukiwawczo –wydobywczej RWE Dea. Wykorzystując sprzyjającą koniunkturę na przejęcia w branży upstream, LetterOne przejmie kolejne aktywa należące do niemieckiej firmy E.ON. Coraz mocniejsza pozycja Rosjan w niemieckiej energetyce budzi obawy w  Europie, zwłaszcza wśród Polaków czy Brytyjczyków.

Fundusz LetterOne Group, który prezesem jest rosyjski oligarcha Michaił Friedman powstał w 2013 roku. Składa się on głównie z dwóch jednostek działającym w sektorze energetycznym oraz technologicznym. Na koniec 2014 r. wartość aktywów funduszu wyniosła ok. 25 mld euo. Pochodzą  one głównie ze sprzedaży przez Fridmana udziałów  w spółce TNK-BP na rzecz rosyjskiego giganta naftowego – Rosnieftu.

Przejęcie RWE Dea w cieniu konfliktu na Ukrainie

Największymi  akcjonariuszami holdingu Alfa Group, do którego należy fundusz inwestycyjny LetterOne są rosyjscy biznesmeni Michaił Friedman oraz German Chan. Fundusz niespełna rok od powstania rozpoczął swoją aktywną działalność. W cieniu konfliktu na Ukrainie w 2014 r., fundusz rozpoczął penetracje europejskich aktywów w sektorze poszukiwawczo – wydobywczym. Negocjacje między funduszem inwestycyjnym zarejestrowanym w Luksemburgu a niemieckim koncernem RWE dotyczące kupna  „spółki – córki” RWE Dea rozpoczęły się na początku 2014 r. Wstępne porozumienie zawarto w tym samym czasie kiedy  na Krymie odbywało się nie uznawane przez Zachód tzw. referendum dot. przyłączenia półwyspu do Rosji. W marcu 2015 r., fundusz oficjalnie sfinalizowali przejęcie od niemieckiego koncernu RWE, spółki RWE Dea. Posiada ona udziały w 162 koncesjach na poszukiwanie oraz wydobycie ropy naftowej i gazu w Europie, Afryce Północnej, na Bliskim Wschodzie oraz w Ameryce Południowej. W 2012 roku RWE Dea wydobyła 2,6 mld  metrów sześc. gazu. Do RWE Dea należą też podziemne magazyny gazu w Bawarii o pojemności 1,9 mld metrów sześc. gazu. Warto także przypomnieć, że RWE Dea posiada również koncesje w Dolnej Saksonii, gdzie znajdują się złoża gazu zamkniętego.

Transakcja miała być sposobem na wyjście z trudnej sytuacji niemieckiej spółki. Jej zadłużenie sięgało ponad 30 miliardów euro. RWE Dea zanotowała w 2013  po raz pierwszy w swej historii stratę finansową. Niemiecki koncern miał ogromne długi sięgające 30 miliardów euro. Wówczas prezes koncernu, Peter Tremium poinformował, że Dea nie jest dla koncernu „strategicznie istotna”.

Sprzedaży RWE Dea nie sprzeciwił się także rząd w Berlinie, mimo wielu kontrowersji nad Menem. W sierpniu 2014 Niemiecki rząd zatwierdził sprzedaż spółki poszukiwawczo – wydobywczej RWE Dea rosyjskiemu holdingowi LetterOne. Ministerstwo gospodarki Niemiec, godząc się na transakcje przejęcia RWE Dea oświadczył, że o pozytywnej ocenie zdecydował fakt, iż LetterOne jest funduszem mającym siedzibę na terenie UE. Również Komisja Europejska nie dostrzegła w zawartej transakcji zagrożenia dla wolnej konkurencji pod warunkiem, że nie dojdzie do połączenia rosyjskiej firmy z RWE Dea.

Polska i Wielka Brytania „sceptyczne’ wobec rosyjsko – niemieckiej transakcji  

Inaczej niż Berlin i Bruksela na cały kontekst tej transakcji patrzyła Warszawa i Londyn. RWE Dea posiadała jeszcze w 2014 roku 4 koncesje na poszukiwanie ropy naftowej i gazu ziemnego na pograniczu Małopolski i Podkarpacia. Dwie koncesje w zeszłym roku straciły ważność, mimo zabiegów ze strony RWE Dea o ich przedłużenie. Po analizie sytuacji, na wydłużenie czasu obowiązywania koncesji nie zgodził się  polski regulator – Ministerstwo Środowiska.

Wiceminister środowiska, Główny Geolog Kraju, Sławomir Brodziński wiosną 2014 r. poinformował, że,  odmówił zmiany koncesji niemieckiej spółce RWE Dea.  – W opinii organu koncesyjnego stan rzeczy, w którym ta koncesja, o której mowa, mogłaby się znaleźć, w posiadaniu jednego z koncernów, stwarza realne zagrożenie – przekazał minister. Ministerstwo skorzystało wówczas z zapisów ustawy Prawo Geologiczne i Górnicze – art. 22 oraz art. 29 rzeczonej ustawy. W uzasadnieniu do decyzji resort wyjaśniał, że przejęcie koncesji  przez podmiot powiązany osobowo i kapitałowo z rosyjskim konsorcjum Alfa Group może stwarzać zagrożenie dla interesu publicznego i bezpieczeństwa państwa. Spółka RWE Dea odwołała się od powyższych decyzji, jednak minister środowiska decyzjami z 8 sierpnia 2014 r. podtrzymał swoje rozstrzygnięcie w tej sprawie. Ochrona polskich złóż została jeszcze wzmocniona dzięki znowelizowanej w zeszłym roku ustawy Prawo geologiczne i górnicze. Na mocy art. 36, ustawa wyłącza możliwość przejęcia koncesji w drodze sukcesji generalnej, przyczyniając się do zwiększenia ochrony bezpieczeństwa państwa i interesu publicznego.

W świetle nieugiętej postawy polskiego Ministerstwa Środowiska niemiecki koncern postanowił więc pozbyć się dwóch koncesji. Pod koniec września PKN Orlen, poinformował, że należąca do koncernu spółka Orlen Upstream nabyła koncesje nr 29/2013/p na częściach bloków 434 i 433 oraz nr 30/2013/p na bloku 435. Prowadzenie prac poszukiwawczych na obszarze tych koncesji będzie możliwe po uzyskaniu od Ministerstwa Środowiska zgody na przekazanie praw do koncesji.

Znacznie poważniejszym ciosem dla rosyjskich biznesmenów była decyzja władz w Londynie. RWE Dea posiadała na Morzu Północnym udziały w 12 złożach wydobywczych za ropą naftową i gazem ziemnym. Ówczesny minister ds. energii Ed Davey, poinformował, że będzie zabiegał o zablokowanie sprzedaży funduszowi LetterOne, pól naftowych i gazowych będących w posiadaniu firmy RWE Dea. Wielka Brytania argumentowała swój sprzeciw napiętymi relacjami między Europą a Rosją będących następstwem konfliktu na wschodzie Ukrainy. Zdaniem Brytyjczyków istnieje ryzyko, że Unia Europejska rozszerzy sankcje także na Michaiła Friedmana, prezesa LetterOne. Oznaczałoby to wstrzymanie prac na 12 koncesjach wydobywczych w Wielkiej Brytanii. Londyn postulował o odłożenie zawarcia ostatecznej umowy lub wydzielenie z udziałów firmy i sprzedaż tych koncesji innemu podmiotowi. Co istotne brytyjskie  aktywa stanowiły  20 proc. działalności całej firmy RWE Dea. Jej wartość aktywów RWE Dea w Wielkiej Brytanii była wyceniona w 2014 roku na ok. 1 mld euro. Mimo zabiegów ze strony rosyjskich oligarchów brytyjski rząd nie zmienił swojego stanowiska. W konsekwencji, na początku zeszłego tygodnia koncesje  RWE Dea przejęła szwajcarska firma INEOS, prowadząca działalność petrochemiczna w Szkocji posiadająca także w Wielkiej Brytanii koncesje na poszukiwanie gazu ziemnego z łupków.  INEOS zapłaci LetterOne niewiele – ok.750 mln  euro. Niewiele ponieważ wartość udziałów w tych złożach wyceniana była na 1,2 mld euro. Transakcja wymaga jeszcze uzyskania zezwoleń od rządu Norwegii oraz Komisji Europejskiej.

Kolejne złoża na Morzu Północnym na celowniku Rosjan

Przejęcie RWE Dea to jednak tylko początek planów rosyjskiego tandemu biznesmenów. Obecnie LetterOne kupuje za 1,6 mld dol., 43 koncesje wydobywcze na Morzu Północnym należące do E.ON. W ten sposób fundusz stanie się współwłaścicielem pola naftowego i gazowego  Skarv, gdzie 12 proc. udziałów ma także PGNiG.

Właściciele LetterOne starają się przekonać do siebie europejską opinię publiczną zatrudniając cenionych menagerów i polityków. I tak w marcu tego roku prezesem L1 Energy, jednostki energetycznej należącej do LetterOne Group, został członek brytyjskiej Izby Lordów były prezes BP lord Brownie a doradcą koncernu jest m.in. były minister spraw zagranicznych Szwecji Carl Blidt jeden z inicjatorów tak bliskiego Polsce partnerstwa wschodniego.

Zakup niemieckich aktywów to jednak nie koniec planów LetterOne. Fundusz planuje w ciągu 5 lat wydać 10 mld dol. na inwestycje w światowe spółki zajmujące się poszukiwaniem i wydobyciem węglowodorów. Kolejnym przejęciom mogą sprzyjać rozległe znajomości zatrudnionych przez Fundusz doradców biznesowych oraz trwające „wyprzedaże” aktywów na rynku naftowym i gazowym.