Nord Stream 2 zapewne powstanie mimo kompromisu zawartego przez instytucje i kraje UE w sprawie dyrektywy gazowej, a Polska, Ukraina i inne państwa słusznie będą czuły, że ich interesy poświęcono na korzyść Berlina i Paryża – ocenia „Financial Times”.
Zaostrzenie unijnych przepisów dla gazociągów zapewne będzie wymagało zmian przy budowie Nord Stream 2, co nie zmienia faktu, że jest to „rurociąg bez ekonomicznego uzasadnienia” – podkreśla brytyjski dziennik w czwartkowym komentarzu redakcyjnym. „Moskwa w zeszłym tygodniu potwierdziła, że (Nord Stream 2) nie będzie transportował do Europy nowego gazu. Istniejący rurociąg tranzytowy przez terytorium Ukrainy jest w dobrym stanie. Nowa rura (…) pozwoli za to Gazpromowi w znacznej mierze ominąć Ukrainę, co pozbawi Kijów i inne kraje tranzytowe, takie jak Polska, liczonych w miliardach dolarów dochodów z przesyłu gazu” – zauważa gazeta.
Zwraca uwagę, że po ukończeniu Nord Stream 2 Niemcy, gdzie nowy rurociąg kończy bieg, stanie się nowym europejskim hubem dla rosyjskiego gazu, a do tej roli aspirowała dotąd Ukraina. Dzięki nowemu połączeniu gazowemu niemieckie przedsiębiorstwa być może będą płaciły mniej za gaz – pisze „FT” – ale według Niemieckiego Instytutu Badań nad Gospodarką (DIW) Nord Stream 2 „nie jest potrzebny do zabezpieczenia dostaw gazu ziemnego do Niemiec i Europy”, a bazuje na przestarzałych założeniach co do popytu i „nie jest rentownym projektem inwestycyjnym”. Nowy gazociąg „umożliwia Moskwie rozgrywanie krajów europejskich przeciwko sobie” – zaznacza „FT”.
UE i Niemcy liczą, że zmiana przepisów w sprawie gazociągów odwiedzie USA od nałożenia sankcji na europejskie firmy uczestniczące z rosyjskim Gazpromem w budowie Nord Stream 2. W opinii „FT” Waszyngton rzeczywiście powinien wstrzymać się od spełnienia tej groźby – nie z powodu znowelizowanych przepisów UE, lecz dlatego, że amerykańskie sankcje przestały być skoordynowane, a „stały się niespójne i nieproporcjonalnie mocne”.
Gazeta pisze też o „uzasadnionych podejrzeniach”, że USA w sprawie Nord Stream 2 kierują się bardziej chęcią sprzedania Europie własnego gazu skroplonego niż troską o bezpieczeństwo energetyczne Starego Kontynentu. „Do Europy, a nie do USA należy zarządzanie unijną polityką energetyczną. Tym większa szkoda, że UE nie potrafiła dotąd działać w sposób bardziej zgodny i zdecydowany” – ocenia „Financial Times”, dodając, że „Ukraina, Polska i część pozostałych, mniejszych i położonych na wschodzie krajów UE słusznie będzie czuło, że ich interesy zostały poświęcone na korzyść interesów Paryża i Berlina”.
Polska Agencja Prasowa