Minister rozwoju i technologii Krzysztof Paszyk ogłosił nowy program mieszkaniowy „Klucz do mieszkania”. Ci którzy zechcą z niego skorzystać muszą kupić mieszanie co najmniej 5-letnie i nie posiadać wcześniej nieruchomości. Eksperci nie zostawiają na rządowy programie przysłowiowej suchej nitki.
Program przewiduje wsparcie rządu tylko dla zakupów mieszkań na rynku wtórnym, dla osób nieposiadających wcześniej nieruchomości – poinformował w czwartek minister rozwoju i technologii Krzysztof Paszyk. W jego ramach można będzie też wybudować samodzielnie lub kupić dom na rynku wtórnym. Pomoc państwa w spłacie rat ma trwać nie mniej niż 5 lat.
Podrożeją lokale w kiepskim stanie
Ewa Palus, analityk Rednet Property Group, wskazuje, że wsparcie zakupu mieszkań tylko na rynku wtórnym może doprowadzić do wzrostu cen nieruchomości, zwłaszcza tych w najgorszym stanie. „Na rynek wtórny trafią nieruchomości nabyte przez inwestorów i flipperów w latach 2020-2021, kiedy to był wysoki popyt na zakup mieszkań na wynajem lub zakupy spekulacyjne” – ocenia ekspertka dla money.pl.
Także Robert Chojnacki, założyciel portalu Tabelaofert.pl, podczas rozmowy w Radiu Zet, stwierdził, że „Fliperzy już zacierają ręce”. Wyjaśnił, że pomoc skierowana na rynek wtórny, bez określenia minimalnych standardów dla mieszkań, może prowadzić do wzrostu cen lokali o niskiej jakości.
Program „Pierwsze klucze” wyklucza także osoby, które w przeszłości posiadały nieruchomość, co według Chojnackiego jest „antyrodzinne”, gdyż nie wspiera rodzin, które sprzedały swoje mieszkania, a teraz chcą kupić większe.
Z kolei dr hab. Mikołaj Lewicki z Uniwersytetu Warszawskiego, w rozmowie z portalem money.pl, zauważył, że program skupia się głównie na własności prywatnej, nie dostrzegając innych form mieszkalnictwa:
„Jeśli państwo inwestuje w mieszkania własnościowe i przyjmuje, że to jest ten ideał, do którego zmierzamy, to jednocześnie ogranicza się szanse, że w systemie mieszkaniowym będą takie, które są przechodnie” – ocenił.
Dodał, że „system jest jakby skonstruowany tak, że są ludzie, którzy mają własność i ci, którym trzeba pomóc. Nie widzi się w takiej konstrukcji tego, że jest wiele osób, których nie będzie stać na zakup mieszkania, ale to absolutnie nie są osoby, o których można by powiedzieć, że sobie nie radzą w życiu.”
A co z rynkiem pierwotnym i ekologią?
Dr Izabela Rudzka ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie uważa, że największym mankamentem programu jest ograniczenie wsparcia wyłącznie do rynku wtórnego.
„Prowadziliśmy kilka lat temu badania i teraz robimy je ponownie. Wynika z nich, że jednak bardzo duże zainteresowanie dotyczy zakupu pierwszych mieszkań, ale tych nowych, nie z rynku wtórnego” – podkreśla ekspertka, z którą rozmawiało radio RMF24.
Wskazuje również na potencjalne konsekwencje ekologiczne, jakie może nieść taki kierunek wsparcia: „Jeżeli mówimy o mieszkaniach wtórnych, to proszę zauważyć, co będzie działo się w kwestii tzw. emisyjności, efektywności energetycznej budynków. Jak mówimy o limitach, które zostały nałożone, to na rynek trafią mieszkania, które w niedługim czasie będą musiały być wyremontowane”.
Zdaniem dr Rudzkiej, może to prowadzić do problemów związanych z unijnymi przepisami dotyczącymi efektywności energetycznej, a także wpłynąć na dalsze zmiany cen nieruchomości.