Rosyjska „flota cieni”, kojarzona głównie z obchodzeniem sankcji naftowych, jest też wykorzystywana do innych, jeszcze bardziej niebezpiecznych działań. Oprócz nielegalnych transportów surowców, statki te – według ustaleń niemieckich mediów – zakłócają sygnał GPS w europejskiej przestrzeni powietrznej. Chodzi o dezorientację samolotów cywilnych. Federalne Stowarzyszenie Lotnictwa Cywilnego (BDL) ostrzegło, że tego typu działania mogą stanowić „poważne zagrożenie”.
Według dzienników „Die Welt” i „Merkur” w ostatnich miesiącach doszło do gwałtownego wzrostu przypadków zakłócenia sygnału GPS w lotnictwie cywilnym nad Niemcami.
W okresie od stycznia do sierpnia 2025 roku odnotowano 447 takich incydentów – aż o 2500 procent więcej niż dwa lata wcześniej. Eksperci podejrzewają, że źródłem zakłóceń są rosyjskie statki handlowe wyposażone w silne nadajniki zagłuszające. Część z nich należy właśnie do tzw. floty cieni – setek tankowców i frachtowców, które Kreml wykorzystuje do przewozu ropy i paliw bez oficjalnego śledzenia w systemie AIS. Statki te często wyłączają transpondery, zmieniają bandery i dokonują przeładunków na otwartym morzu.
Problem dotyczy już całej Europy
Podobne zjawiska notowane są w Szwecji i Wielkiej Brytanii. Szwedzka Agencja Transportu zarejestrowała w 2025 roku ponad 730 przypadków zakłóceń GPS, podczas gdy w 2023 było ich zaledwie 55. Zakłócenia te występowały początkowo nad wodami międzynarodowymi, ale coraz częściej pojawiają się także nad terytorium Szwecji.
Brytyjskie linie lotnicze przyznają, że problem istnieje, choć zapewniają, że samoloty mają alternatywne systemy nawigacji. Niemniej każda poważniejsza awaria w locie zwiększa ryzyko kolizji czy niekontrolowanego zejścia z kursu.
Wszystko to dzieje się na tle wcześniejszych incydentów w basenie Morza Bałtyckiego. Zimą 2024-2025 część rosyjskich jednostek była podejrzewana o uszkodzenia podmorskich kabli telekomunikacyjnych. Jedną z takich jednostek obserwowano, jak po wyłączeniu transpondera AIS krążyła w rejonie infrastruktury krytycznej.
„Flota cieni” powstała jako instrument do obchodzenia zachodnich sankcji na eksport ropy i produktów ropopochodnych. Składa się z setek starych tankowców i masowców operujących poza systemem monitoringu. Oprócz ryzyka ekologicznego – bo wiele z tych statków jest w złym stanie technicznym – coraz częściej mówi się o ich wykorzystaniu w wojnie hybrydowej.
Zakłócenia na obszarach intensywnego ruchu lotniczego
Zakłócenia sygnału GPS, tzw. jamming, oraz fałszowanie pozycji statku (spoofing) to metody dobrze znane w rosyjskim arsenale. W przypadku floty cieni ich zasięg oddziaływania jest szczególnie niebezpieczny – obejmuje bowiem rejony intensywnego ruchu lotniczego i morskiego w Europie Północnej.
Rosyjskie działania wpisują się w szerszą strategię destabilizacji Zachodu poprzez ataki na infrastrukturę krytyczną. Eksperci ostrzegają, że systematyczne zakłócanie GPS to nie tylko zagrożenie dla lotnictwa czy żeglugi, ale także dla logistyki, energetyki i telekomunikacji. Z punktu widzenia Moskwy zakłócenia GPS są narzędziem tanim, a przy tym wysoce efektywnym. Pozwalają siać chaos i niepewność w codziennym funkcjonowaniu państw NATO, podkreśla „Die Welt”.
Element wojny hybrydowej
Rosja, korzystając z floty cieni, rozszerza tym samym front wojny hybrydowej – od transportu nielegalnej ropy, przez sabotaż kabli podmorskich, po zakłócenia w lotnictwie cywilnym. Kraje europejskie stają wobec wyzwania ochrony własnej infrastruktury krytycznej, w sytuacji gdy agresor nie atakuje wprost, ale metodami trudnymi do jednoznacznego przypisania – zwraca z kolei uwagę monachijski „Merkur”.
Niemieckie Ministerstwo Transportu już alarmuje, że szczególnie narażony jest obszar Bałtyku i podejścia do niemieckiej przestrzeni powietrznej. Władze w Berlinie rozważają wzmocnienie monitoringu jednostek pływających na Morzu Bałtyckim oraz bliższą współpracę z sąsiadami.
Podobne dyskusje toczą się w Sztokholmie i Londynie. Wszystkie te państwa łączy wspólny problem: jak przeciwdziałać zagrożeniu, które balansuje na granicy między sabotażem a wojną? Odpowiedzią może być rozwój alternatywnych systemów nawigacyjnych, lepsze zabezpieczenie kabli podmorskich oraz ostrzejsza kontrola wobec floty cieni, której liczebność wciąż rośnie.
Jedno jest pewne – rosyjska flota cieni przestała być jedynie „pływającą pralnią ropy”. Stała się narzędziem w arsenale hybrydowych operacji Władimira Putina, uderzając nie tylko w system sankcji, ale także w fundamenty bezpieczeństwa gospodarczego i infrastrukturalnego Europy.








