W poniedziałek wieczorem odbyło się głosowanie nad wotum zaufania dla francuskiego rządu. Za zagłosowało 194 deputowanych do Zgromadzenia Narodowego, 15 wstrzymało się, a przeciw oddało głos 364. Premier Francois Bayrou potwierdził, że we wtorek rano złoży dymisję na ręce Emmanuela Macrona. Prezydent przekazał, że powoła nowego premiera w najbliższych dniach.
Przed głosowaniem odbyła się debata. Przeciwko rządowi opowiedziała się opozycyjna Partia Socjalistyczna i prawicowe Zjednoczenie Narodowe. Prawicowi Republikanie, którzy współtworzyli rząd, pozostawili swoim członkom wolną rękę, na skutek czego 13 posłów z tej partii zagłosowało przeciwko rządowi.
Nowy premier i trudna sytuacja Francji
Boris Vallaud, przewodniczący Partii Socjalistycznej, przekonuje, że to przedstawiciel jego rządu powinien stanąć na czele rządu. W takim przypadku, podobnie jak wcześniej Bayrou, stworzyliby rząd mniejszościowy.
Marine Le Pen, stojąca na czele Zjednoczenia Narodowego, twierdzi, że prezydent powinien zwołać nowe wybory parlamentarne. Jej zdaniem powołanie kolejnego premiera z centrum, oznaczałoby „instytucjonalną stagnację kraju”. Le Pen stwierdziła, że kolejny premier z centrum nie przetrwałby ustaleń dotyczących przyjęcia budżetu na 2026 rok.
Jörn Fleck z Atlantic Council komentuje sytuacje i wskazuje, że upadek rządu Bayrou może wpłynąć negatywnie nie tylko na Francję i Unię Europejską, ale i broniącą się Ukrainę.
– Poniedziałkowe wotum nieufności i zbliżająca się rezygnacja Bayrou nie będą dobrą wiadomością dla Brukseli i reszty Europy. Wynikająca z niego niestabilność polityczna we Frnacji może odwrócić uwagę, a nawet zniweczyć przywództwo Marcona w budowaniu istotnych europejskich zobowiązań w zakresie gwarancji i sił bezpieczeństwa dla Ukrainy, które mogłyby pomóc prezydentowi USA Donaldowi Trumpowi w wywieraniu presji na Rosję w sprawie porozumienia pokojowego – pisze.

Odchodzący rząd
Francois Bayrou jest politycznym sojusznikiem Macrona i szefem centrowej partii MoDem. To piąty premier od początku drugiej kadencji prezydenta Macrona, która rozpoczęła się w 2022 roku. Został powołany na premiera w grudniu 2024 roku i od początku był zagrożony wotum nieufności ze strony opozycji. Zarówno z prawej jak i lewej strony.
Premier w lipcu 2025 roku przedstawił projekt budżetu na 2026 rok, który przewidywał oszczędności w wysokości 44 miliardów euro. Według opozycji był on niesprawiedliwy i obciążał biedniejszą część społeczeństwa.
Bayrou zażądał głosowania nad wotum zaufania, twierdząc, że przed negocjacjami dotyczącymi budżetu niezbędna jest zgoda w sprawie stanu finansów publicznych.
– Bayrou zrezygnuje po przegranej wotum zaufania, które sam ogłosił. Wiedział, że przegra, ale postanowił uprzedzić parlamentarny proces budżetowy, który również był skazany na porażkę i prawdopodobnie doprowadzi do zakończenia jego urzędowania jako premiera – komentuje Charles Lichfield, zastępca dyrektora w Centrum Geoekonomii Atlantic Council.
Pożegnanie i przestroga
Jeszcze przed głosowaniem Bayrou podziękował ministrom swojego gabinetu. Podsumował wspólną pracę stwierdzając, że stworzyli razem zespół, któremu nie towarzyszyły wewnętrzne kryzysy i napięcia.
W poniedziałek stwierdził, że deputowani mogą zmusić rząd do odejścia, ale nie mogą wymazać faktów.
– Rzeczywistość pozostanie nieubłagana, nadal rosnąć będą wydatki, a ciężar zadłużenia, już nieznośny, będzie coraz większy i coraz kosztowniejszy – powiedział.
– Koszty zadłużenia Francji stale rosną. Są wyższe niż w Grecji i zbliżają się do Włoch. Rynki z niecierpliwością oczekują kolejnej decyzji agencji Fitch w sprawie ratingu państw, zaplanowanej na 12 września. Na razie nie należy spodziewać się zmienności takiej, jakiej doświadczyliśmy podczas kryzysu na peryferiach strefy euro – zauważa Charles Lichfield z Atlantic Council.
Biznes Alert / Atlantic Council / PAP / Marcin Karwowski








