(Financial Times/Bartłomiej Sawicki)
– Dla firm wydobywających ropę naftową na całym świecie, rosnąca liczba urządzeń wiertniczych na polach ropy naftowej w USA może być odbierana jako słaby ale jednak znaczący sygnał zbliżającego się zagrożenia. Cena ropy nawet jeśli wzrośnie powyżej 50 dol. za baryłkę, to wciąż znaczna liczba projektów będzie nieopłacalna lub będzie balansować na granicy. Przetrwają ci, którzy najlepiej zaadaptują się do nowych warunków. Największą szansę mają firmy łupkowe – pisze Financial Times.
Przemysł łupkowy w USA mocno ucierpiał w wyniku niskich cen ropy naftowej, ale jest daleki od załamania. Niektóre firmy wydobywające ropę łupkową mogły się rozwijać nawet kiedy ropa balansowała w granicach 40 dol. Liczba urządzeń wiertniczych, które pracowały na odwiertach horyzontalnych (używanych przy wydobyciu ze złóż łupkowych) wzrosła w ciągu 13 tygodni do 262 sztuk. W szczytowym okresie było 1115 wiertnic.
Decyzje dotyczące powrotu do niektórych projektów zostały podjęte kilka tygodniu temu, przed wzrostem cen. Jeśli jednak pozostaną w graniach 50 dol. za baryłkę, coraz więcej firm może decydować się na ponowny wzrost aktywności wiertniczej.
Wydobycie ropy w USA spadło od kwietnia ubiegłego roku. Jednak zdaniem Wood Mackenzie, firmy konsultingowej, spadek cen może być zatrzymany jeśli tylko około 50-100 platform wiertniczych ponownie zacznie swoją prace.
Przemysł naftowy w reakcji na spadek cen ropy w Stanach Zjednoczonych, szybciej niż w wielu innych krajach, ograniczał tempo prac ponieważ koszty wydobycia są najwyższe na świecie. Należy jednak pamiętać, że specyfiką prac wydobywczych za ropą łupkową jest ich elastyczność w przeciwieństwie do dużych projektów.
Projekty, które były już w toku zostaną zakończone, firmy stoją w obliczu trudnych decyzji czy inwestować w nowe przedsięwzięcia. Goldman Sachs w zeszłym miesiącu zidentyfikował warte 550 mld dol. potencjalne projekty naftowe i gazowe których realizacja jest mało prawdopodobna przy cenie ropy na poziomie 55 dol. za sztukę.
