– Gdzie jest wartość w połączeniu Orlenu i Lotosu? Nie ma jej. Nie znajduję żadnych argumentów na rzecz fuzji – powiedział w rozmowie z Dziennikiem Gazetą Prawną Paweł Olechnowicz, były wiceprezes Grupy Lotos.
Olechnowicz dodał, że jego zdaniem przejęcie Lotosu przez Orlen jest zagrożeniem dla bezpieczeństwa energetycznego Polski. – Przecież w Lotosie państwo ma tylko 27 procent udziałów. Jestem pewien, że połączenie aktywów dwóch największych firm paliwowych, jest o tyle ryzykowne, że jeśli ktoś chciałby zrobić coś niebezpiecznego, z wrogim przejęciem włącznie, będzie mógł to z łatwością przeprowadzić. I mając to na względzie, nie wolno do fuzji dążyć. Poza tym Orlen i Lotos to dwie spółki giełdowe, ze swoimi strukturami, które po połączeniu trzeba będzie odchudzić. Wpłynie to na redukcję miejsc pracy w Polsce – alarmował w rozmowie z DGP Olechnowicz.
– Jedyne rozwiązanie to moim zdaniem stworzenie holdingu; podwyższenie kapitału w Lotosie, za pomocą akcji Skarbu Państwa. Wtedy nie rujnuje się struktur. I państwo polskie będzie mieć w granicach 75 procent akcji w tym holdingu. Tylko po co to robić? – pytał retorycznie.
Podkreślił, że do decyzji o fuzji trzeba mieć dobrze dopracowany program działań szczegółowych z analizą SWAT, słabymi i mocnymi stronami. – Wynik fuzji mógłby być pozytywny, o ile byłaby ona przeprowadzona przez doświadczonych liderów, wtedy można o niej pomyśleć. Inaczej to klęska. Jeszcze raz powtórzę: przed moim odejściem z Lotosu minister skarbu państwa miał zatwierdzoną przez zarząd firmy, strategię rozwoju do 2020 roku, a do tego kierunki rozwoju do 2030 r. Nie brano w niej pod uwagę udziału Orlenu – dodał Olechnowicz.