Japonia spuści wodę z terenu elektrowni jądrowej w Fukushimie do oceanu. – Nie ma powodu, aby podgrzewać atmosferę wokół tego tematu, należy stopniowo i spokojnie wypuścić tę wodę – mówi ekspert FOTA4CLIMATE Wojciech Gałosz w rozmowie z BiznesAlert.pl.
BiznesAlert.pl: Japończycy podjęli decyzję, by spuścić wodę z terenu elektrowni jądrowej w Fukushimie do oceanu. Co oznacza to posunięcie?
Wojciech Gałosz: Przede wszystkim nie jest tak, że cała woda została wypuszczona. O ile mi wiadomo, będzie uwalniana stopniowo do 2023 roku i to oznacza też rozcieńczanie, natomiast w temacie samej wody to jest w zasadzie czysta woda, która nie zawiera metali ciężkich, a jedyna rzecz, jaka budzi w tym wypadku jakiekolwiek zaniepokojenie jest tryt, czyli izotop wodoru, który buduje między innymi cząsteczki wody. Tryt nie wykazuje takich działań jak chociażby metale ciężkie. Nie kumuluje się w organizmie i jego okres półtrwania w organizmie to około 10 dni. Jeśli zatem hipotetycznie wypijemy butelkę wody z Fukushimy, to po 10 dniach już połowa tej wody zostanie wyrzucona z naszego organizmu. Nie ma powodu, aby podgrzewać atmosferę wokół tego tematu, należy stopniowo i spokojnie wypuścić tę wodę do oceanów. Będzie to miało miejsce w stężeniach jak mniej więcej połowa trytu, który już jest obecny w morzach. Jest to bowiem izotop powszechnie występujący w naszym otoczeniu. Wciąż tworzy się w górnej części atmosfery i opada wraz z deszczem do mórz. Nie ma powodu do niepokoju.
Skąd wzięła się taka decyzja Japończyków?
Trzeba w końcu coś z tą wodą zrobić, ponieważ stoi w tych zbiornikach już wiele lat. Wcześniej została oczyszczona możliwie ze wszystkich substancji, jakie mogły stwarzać istotny problem. W tej chwili została czysta woda zawierająca tryt w swoim składzie, którego praktycznie nie da się z niej usunąć, a także nie ma takiego racjonalnego powodu..
Decyzja Tokio spowodowała sprzeciw Korei Południowej i Chin, ale też japońskiego przemysłu rybnego, który obawia się, że zanieczyszczenie środowiska sprawi, że nie będzie popytu na ryby z tego regionu. Jak Japończycy powinni prowadzić politykę informacyjną, żeby uspokoić takie głosy?
Leży to w gestii polityków rządu japońskiego. Nie jestem w stanie odpowiedzieć, co zrobią i co powinni w tej sytuacji zrobić, natomiast poruszył Pan tutaj dwie kwestie, które należy osobno rozpatrywać. Pierwszą rzeczą są sprawy międzynarodowe. Bardzo często gra toczy się o zupełnie inne rzeczy niż się mówi oficjalnie, więc tutaj trudno określić, o co tak naprawdę w przypadku Fukushimy trwa rozgrywka między różnymi krajami. Drugą rzeczą jest lęk rybaków lokalnych, który jest w pewien sposób zrozumiały. Dla niektórych ludzi promieniowanie radioaktywne funkcjonuje trochę jak czary, ponieważ nie jest ani widoczny, ani go nie słychać i nie czuć. Ludziom można wmówić, że jest się otoczonym ponad normatywnym promieniowaniem. Tutaj potrzebna jest przede wszystkim intensywna akcja informacyjna. Podstawą w takich sytuacjach jest edukacja i informowanie.
Jak z dzisiejszej perspektywy katastrofa w Fukushimie zmieniła postrzeganie energetyki jądrowej na świecie?
W pierwszym momencie ta katastrofa spowodowała szok, ponieważ okazało się, że nastąpiła duża awaria w wyniku potężnego trzęsienia ziemi i dramatycznie wysokiej fali tsunami. Obecnie wydaje się, że wreszcie zaczynamy przywracać energetyce jądrowej w świecie za-chodu należne miejsce i wychodzić poza lęki, które nami powodowały. W wyniku awarii w Fukushimie Niemcy stwierdzili, że przyspieszą proces zamykania elektrowni jądrowych. Przy-pomnijmy, że to tsunami spowodowało te zniszczenia, a w Niemczech nie występuje ryzyko tsunami. Ktoś pogubił się w ciągu przyczynowo-skutkowym. Przede wszystkim energetyka jądrowa jest niezmiernie ważnym elementem w dekarbonizacji gospodarki. Z pomocą samych odnawialnych źródeł energii możemy dekarbonizować, ale będzie to bardzo drogi i ostatecznie bardzo powolny sposób. Połączenie tych źródeł, czyli odnawialnych źródeł energii z energetyką jądrową daje nam rozsądny miks energetyczny pozwalający dbać o środowisko, nie zniszczyć bioróżnorodności i jednocześnie pozwala nam zachować styl życia taki, jaki chcieli-byśmy zachować. Ostatecznie o tym, jaki będzie kierunek rozwoju energetyki będą decydować wyborcy. Jeżeli okaże się, że sama energetyka odnawialna będzie wymagała zbyt wielkich wyrzeczeń, to po prostu obywatele odsuną się od całego procesu dekarbonizacji.
Rozmawiał Michał Perzyński