– Czarter metanowców zapewnia nam nowe możliwości optymalizacji działalności w zakresie gazu skroplonego, co jest tym bardziej istotne, że skala naszego handlu LNG będzie w najbliższych latach rosła – mówi Ireneusz Łazor, szef londyńskiego Biura PGNiG Supply & Trading z Grupy Orlen (PST), w rozmowie z BiznesAlert.pl
BiznesAlert.pl: Jak własna flota metanowców zmienia handel gazem?
Ireneusz Łazor: To już siódmy rok funkcjonowania Biura PST w Londynie, które zostało utworzone do prowadzenia obrotu LNG. W pierwszych latach nasze operacje handlowe opierały się na transporcie organizowanym przez sprzedającego LNG. Transport był odpowiedzialnością i ryzykiem sprzedającego, ale również zysk pochodzący z wykonania usługi transportu był jego udziałem. Od ubiegłego roku mamy podpisane kontrakty czarterujące trzy statki. To umowy średnioterminowe, które pozwalają nam na zabezpieczenie operacji transportowych do czasu aż będziemy dysponować odpowiednio dużą flotą metanowców zbudowanych specjalnie na nasze potrzeby i czarterowanych na okres 10 lat z możliwością przedłużenia. Dzięki temu już teraz możemy, stopniowo, rozszerzać nasze możliwości handlowe o kontrakty, gdzie za transport odpowiada kupujący, czyli Grupa Orlen.
Ta flota daje nam ogromną elastyczność. Możemy decydować, kiedy, gdzie i dokąd popłyniemy, oraz to czy z kupującego staniemy się sprzedającym. Wszystko zależy od aktualnej sytuacji na rynkach oraz możliwości alternatywnego zaspokojenia zapotrzebowania na gaz w kraju.
Czy ta flota jest ważna w kontekście umów na zakup LNG z USA?
Tak, jest istotna. Elastyczność w transporcie, jest decydująca, jeżeli chcemy efektywnie i optymalnie zarządzać każdą transakcją, każdą dostawą. W zależności od sytuacji na rynku, będziemy mogli przekierować lub nie dany ładunek. Nawet jeżeli zostanie zawarta transakcja, która pierwotnie miała być kierowana do Polski, to jeśli zajdzie taka potrzeba, mamy możliwość przekierować ją np. do litewskiej Kłajpedy, w której mamy zarezerwowane moce regazyfikacyjne. Zresztą w Polsce planowane jest uruchomienie drugiego terminalu, w Zatoce Gdańskiej, więc własny transport da nam również możliwość wykorzystania pewnej elastyczności między terminalami.
W przypadku LNG transakcja składa się z dwóch komponentów: towaru, czyli określonego wolumenu gazu, oraz jego transportu. Dążymy do tego, żeby optymalizować oba te elementy. Jest to tym istotniejsze, że w przypadku LNG koszty transportu są dość wysokie w porównaniu z transportem gazociągami, a jednocześnie bardzo zmienne, co obserwujemy zwłaszcza ostatnio. Własna flota daje nam kontrolę nad drugim komponentem transakcji, jakim jest fracht. Oczywiście, odwrotną stroną medalu jest konieczność wzięcia na siebie ryzyka związanego z transportem. Dlatego konieczne jest kompetentne zarządzanie tym ryzykiem.
Jak czynniki spoza sektora gazu wpływają na handel LNG?
Biuro tradingowe to zespół osób, miks kompetencji. To łańcuch działań, które muszą zaistnieć, aby finalnie gaz przypłynął terminowo do miejsca docelowego i trafił do użytkownika. Suma wszystkich elementów transakcji decyduje o bezpieczeństwie dostawy, ale również o jej efektywności finansowej. Wpływ na to ma nie tylko cena gazu i sam koszt transportu, ale również różnego rodzaju ubezpieczenia statku oraz towaru, koszty terminala, usług portowych czy koszty niezależnych rzeczoznawców kontrolujących parametry towaru przy jego załadunku i rozładunku. Istotnych zmiennych jest jeszcze więcej, np. trasa rejsu. Długość rejsu to zarówno koszty paliwa, ale także „zajęcie” statku, który w tym czasie nie może realizować innych dostaw. Można oczywiście wybrać najkrótszą trasę i popłynąć np. przez Kanał Sueski, ale korzystanie z kanału kosztuje i nie zawsze jest to rozwiązanie optymalne. Kolejna rzecz, to bunkrowanie, czyli tankowanie statku. W zależności, gdzie i kiedy to nastąpi, koszt paliwa będzie inny. Trzeba uwzględnić również konieczność przeglądów technicznych, których reżim w przypadku metanowców jest bardzo wyśrubowany.
Wszystkie te elementy musza być brane pod uwagę, nieustannie monitorowane i w razie potrzeby korygowane, aby zapewnić opłacalność komponentu transportowego w transakcji LNG.
Bieżąca weryfikacja kontraktu, wielopłaszczyznowa ocena ryzyka, ewentualne korekty – wszystko to, finalnie prowadzi do tego, że metanowiec może bezpiecznie i terminowo dotrzeć do portu, żeby zostać tam rozładowany. To zatem cały kompleks wielu działań.
Gazoport w Świnoujściu ma przyjmować 70 metanowców rocznie. Według Gaz-Systemu, gazoport pływający w Zatoce Gdańskiej będzie przyjmować ich blisko 50. Jak PST widzi swą przyszłość w tym obszarze?
Nadrzędną kwestią jest strategia zarządzania portfelem Grupy Orlen. Londyńskie biuro PST jest współodpowiedzialne za realizację tej strategii w obszarze LNG. To rosnący segment rynku gazowego, w dodatku, jak pokazują doświadczenia ostatnich kilkunastu miesięcy, kluczowy dla zapewnienia bezpieczeństwa dostaw.
Obserwujemy dynamiczny rozwój rynku LNG, co otwiera bardzo interesujące perspektywy w zakresie budowania i optymalizacji portfela dostaw, ale także rozwoju biznesu Orlenu. Jednak aby skutecznie skorzystać z tych możliwości, trzeba dysponować odpowiednimi kompetencjami. Włożyliśmy sporo pracy, aby stworzyć stabilny i kompetentny zespół, który jest dobrze przygotowany na zarządzanie rosnącą liczbą operacji LNG.
Rozmawiał Mariusz Marszałkowski
Polskie gazowce z Korei otrzymały imiona Grażyny Gęsickiej i Lecha Kaczyńskiego