icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Czy gaz przestanie płynąć przez Ukrainę? Co wtedy? (RELACJA)

Eksperci zaproszeni na panel 2 Polsko-Ukraińskiej Konferencji Gazowej pod patronatem BiznesAlert.pl zastanawiali się nad konsekwencjami ewentualnego sukcesu kontrowersyjnego projektu gazociągu Nord Stream 2 z Rosji do Niemiec. Czy gaz przestanie płynąć na Ukrainę?

– Nie tak szybko się to stanie. Budowa gazociągu Nord Stream 2 zajmie kilka lat. Nie warto siać paniki – powiedział wiceminister energetyki Ukrainy Igor Prokopiv. – Zagrożeniem będzie zmniejszenie dostaw do mniej niż 30 mld m3 rocznie. Poniżej będziemy już na minusie – przyznał.

Opóźnienie Nord Stream 2?

Olena Pavlenko z ośrodka Dixi Group przekonywała, że tranzyt przez terytorium Ukrainy nie zostanie przerwany w 2019 roku. – Nord Stream 2, który należało rozpocząć budować już dawno, nie jest budowany, a zatem nie będzie go można oddać do użytku w pierwotnym terminie – powiedziała.

Zastanawiała się też nad tym, w jaki sposób Gazprom zrealizuje dostawy zakontraktowane w Europie na czas po 2019 roku, kiedy miałby powstać gazociąg Nord Stream 2, bez wykorzystania gazociągów ukraińskich. – Nawet w roku 2030 będzie zapotrzebowanie na około 5 mld m3 rocznie dostaw przez Ukrainę, których nie będzie można realizować inną drogą – powiedziała specjalistka.

Nord Stream 2 ściśnie wąskie gardło

Ekonomiczną perspektywę opisał Georg Zachmann z ośrodka Breugel. – Zasadniczo mamy do czynienia z wąskim gardłem między Europą Wschodnią a Zachodnią. Europa Środkowo-Wschodnia, włączając to w Polskę, może otrzymywać z Zachodu około 110 mld m3 rocznie. Pozwala to na konkurencję i odwrócony kierunek dostaw rosyjskiego gazu z powrotem na Ukrainę – powiedział.

Jego zdaniem możliwe będzie jednak, że większość gazu Gazpromu może zostać przekierowana bezpośrednio na rynek Europy Zachodniej w celu konkurowania z gazem skroplonym, np. w Wielkiej Brytanii i Holandii, poprzez niskie ceny możliwe dzięki niższym cenom transportu. Oznaczałoby to jednak powstanie wąskiego gardła dla Europy Wschodniej.

– Ściągnięcie gazu z Zachodu może być wtedy dla odbiorców na Wschodnie praktycznie niemożliwe. Może to sprawić, że Gazprom będzie mógł skorzystać ponownie z dyskryminacji cenowej i oddzielić ceny na Zachodzie od tych na Wschodzie – powiedział Zachmann. Jego zdaniem świadczy to o tym, że przedsięwzięcie Nord Stream 2 jest jednak projektem biznesowym i ma dać przewagę konkurencyjną Gazpromowi.

– To wielkie zagrożenie dla rynku ukraińskiego – ocenił ekspert. – Czy Ukraina będzie całkowicie niezależna od importu gazu w 2025 roku? Niestety bardzo w to wątpię.

Nord Stream 2: fałszywa wymówka i faktyczny cel polityczny

Według dyrektora Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia Ernesta Wyciszkiewicza gazociąg Nord Stream 2 będzie służył do porzucania dostaw gazu przez Ukrainę. – Nie po to powstaje tak duża przepustowość, aby jej nie wykorzystywać. Korporacje będą słać nim tyle, ile się da. Takiej dynamiki należy oczekiwać – przekonywał.

– Jeżeli używamy terminu kryzys tranzytowy, to przenosimy odpowiedzialność za problem na kraj tranzytowy. Mamy jednak kryzys dostaw, bo źródłem turbulencji jest dostawca, który nie tylko przez narzędzia rynkowe, ale i polityczne doprowadził do obecnej sytuacji – powiedział gość konferencji.

– Mamy pozorną przyczynę, którą jest niestabilność dostaw przez Ukrainę i faktyczny cel polityczny, jakim jest usunięcie roli tranzytowej tego kraju – przekonywał Wyciszkiewicz. – Jeżeli w ciągu 5-10 lat możemy się spodziewać wyeliminowania Ukrainy z tranzytu, to zainteresowanie nią spadnie. Co więcej, zainteresowanie modernizacją sieci ukraińskich również będzie spadać i trudniej je będzie pozyskać. Zaczynając od fałszywej przyczyny, czyli trudności z tranzytem przez Ukrainę, korporacje zachodnie i Gazprom osiągają cel faktycznego braku opłacalności dostaw tym szlakiem, która uzasadni Nord Stream 2.

Europa interesuje się ukraińskimi gazociągami

– Rosjanie sami przestali mówić o zerwaniu dostaw przez Ukrainę, zdając sobie sprawę, że jest to blef w szczycie wojny na wschodzie kraju – powiedział Tomasz Dąborowski z Ośrodka Studiów Wschodnich. Podkreślił pozytywny aspekt obecnego rozwoju sytuacji.

– Dwie europejskie firmy, słowacki Eustream i włoski Snam, podpisały bardzo lakoniczne memorandum dotyczące współpracy w tranzycie gazu – powiedział gość konferencji. Przyznał, że nie jest znana treść porozumienia, ale jest to „ważny sygnał, że europejskie spółki obawiające się spadku tranzytu przez Ukrainę, myślą o inwestowaniu w tym kraju”. – To zainteresowanie nie tylko na poziomie politycznym ze względu na chęć wsparcia Ukrainy, ale także na poziomie spółek – dodał.

Eksperci zaproszeni na panel 2 Polsko-Ukraińskiej Konferencji Gazowej pod patronatem BiznesAlert.pl zastanawiali się nad konsekwencjami ewentualnego sukcesu kontrowersyjnego projektu gazociągu Nord Stream 2 z Rosji do Niemiec. Czy gaz przestanie płynąć na Ukrainę?

– Nie tak szybko się to stanie. Budowa gazociągu Nord Stream 2 zajmie kilka lat. Nie warto siać paniki – powiedział wiceminister energetyki Ukrainy Igor Prokopiv. – Zagrożeniem będzie zmniejszenie dostaw do mniej niż 30 mld m3 rocznie. Poniżej będziemy już na minusie – przyznał.

Opóźnienie Nord Stream 2?

Olena Pavlenko z ośrodka Dixi Group przekonywała, że tranzyt przez terytorium Ukrainy nie zostanie przerwany w 2019 roku. – Nord Stream 2, który należało rozpocząć budować już dawno, nie jest budowany, a zatem nie będzie go można oddać do użytku w pierwotnym terminie – powiedziała.

Zastanawiała się też nad tym, w jaki sposób Gazprom zrealizuje dostawy zakontraktowane w Europie na czas po 2019 roku, kiedy miałby powstać gazociąg Nord Stream 2, bez wykorzystania gazociągów ukraińskich. – Nawet w roku 2030 będzie zapotrzebowanie na około 5 mld m3 rocznie dostaw przez Ukrainę, których nie będzie można realizować inną drogą – powiedziała specjalistka.

Nord Stream 2 ściśnie wąskie gardło

Ekonomiczną perspektywę opisał Georg Zachmann z ośrodka Breugel. – Zasadniczo mamy do czynienia z wąskim gardłem między Europą Wschodnią a Zachodnią. Europa Środkowo-Wschodnia, włączając to w Polskę, może otrzymywać z Zachodu około 110 mld m3 rocznie. Pozwala to na konkurencję i odwrócony kierunek dostaw rosyjskiego gazu z powrotem na Ukrainę – powiedział.

Jego zdaniem możliwe będzie jednak, że większość gazu Gazpromu może zostać przekierowana bezpośrednio na rynek Europy Zachodniej w celu konkurowania z gazem skroplonym, np. w Wielkiej Brytanii i Holandii, poprzez niskie ceny możliwe dzięki niższym cenom transportu. Oznaczałoby to jednak powstanie wąskiego gardła dla Europy Wschodniej.

– Ściągnięcie gazu z Zachodu może być wtedy dla odbiorców na Wschodnie praktycznie niemożliwe. Może to sprawić, że Gazprom będzie mógł skorzystać ponownie z dyskryminacji cenowej i oddzielić ceny na Zachodzie od tych na Wschodzie – powiedział Zachmann. Jego zdaniem świadczy to o tym, że przedsięwzięcie Nord Stream 2 jest jednak projektem biznesowym i ma dać przewagę konkurencyjną Gazpromowi.

– To wielkie zagrożenie dla rynku ukraińskiego – ocenił ekspert. – Czy Ukraina będzie całkowicie niezależna od importu gazu w 2025 roku? Niestety bardzo w to wątpię.

Nord Stream 2: fałszywa wymówka i faktyczny cel polityczny

Według dyrektora Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia Ernesta Wyciszkiewicza gazociąg Nord Stream 2 będzie służył do porzucania dostaw gazu przez Ukrainę. – Nie po to powstaje tak duża przepustowość, aby jej nie wykorzystywać. Korporacje będą słać nim tyle, ile się da. Takiej dynamiki należy oczekiwać – przekonywał.

– Jeżeli używamy terminu kryzys tranzytowy, to przenosimy odpowiedzialność za problem na kraj tranzytowy. Mamy jednak kryzys dostaw, bo źródłem turbulencji jest dostawca, który nie tylko przez narzędzia rynkowe, ale i polityczne doprowadził do obecnej sytuacji – powiedział gość konferencji.

– Mamy pozorną przyczynę, którą jest niestabilność dostaw przez Ukrainę i faktyczny cel polityczny, jakim jest usunięcie roli tranzytowej tego kraju – przekonywał Wyciszkiewicz. – Jeżeli w ciągu 5-10 lat możemy się spodziewać wyeliminowania Ukrainy z tranzytu, to zainteresowanie nią spadnie. Co więcej, zainteresowanie modernizacją sieci ukraińskich również będzie spadać i trudniej je będzie pozyskać. Zaczynając od fałszywej przyczyny, czyli trudności z tranzytem przez Ukrainę, korporacje zachodnie i Gazprom osiągają cel faktycznego braku opłacalności dostaw tym szlakiem, która uzasadni Nord Stream 2.

Europa interesuje się ukraińskimi gazociągami

– Rosjanie sami przestali mówić o zerwaniu dostaw przez Ukrainę, zdając sobie sprawę, że jest to blef w szczycie wojny na wschodzie kraju – powiedział Tomasz Dąborowski z Ośrodka Studiów Wschodnich. Podkreślił pozytywny aspekt obecnego rozwoju sytuacji.

– Dwie europejskie firmy, słowacki Eustream i włoski Snam, podpisały bardzo lakoniczne memorandum dotyczące współpracy w tranzycie gazu – powiedział gość konferencji. Przyznał, że nie jest znana treść porozumienia, ale jest to „ważny sygnał, że europejskie spółki obawiające się spadku tranzytu przez Ukrainę, myślą o inwestowaniu w tym kraju”. – To zainteresowanie nie tylko na poziomie politycznym ze względu na chęć wsparcia Ukrainy, ale także na poziomie spółek – dodał.

Najnowsze artykuły