icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Gazprom apeluje o wsparcie Europy dla Nord Stream 2

Długoterminowe zapotrzebowanie Europy na gaz oznacza potrzebę podjęcia natychmiastowych decyzji inwestycyjnych dotyczących budowy nowej infrastruktury – powiedział wiceprezes rosyjskiego koncernu Aleksander Miedwiediew. Gazprom szuka sposobu, aby przeforsować kontrowersyjny projekt omijającego Ukrainę gazociągu Nord Stream 2.

W ubiegłym roku Rosja dostarczyła do Europy i Turcji rekordowe 179,3 mld m3 gazu. Konsumenci wykorzystali niskie ceny surowca, które są indeksowane względem cen ropy z opóźnieniem od sześciu do dziewięciu miesięcy. W porównaniu z 2015 w 2016 roku udział Rosji na unijnym rynku gazu wzrósł z 31 do 34 procent.

– Aby zaspokoić rosnące zapotrzebowanie Europy, już dzisiaj trzeba podejmować decyzje inwestycyjne na wielką skalę. To da nam impuls do inwestowania w nowe złoża oraz rurociągi – przekonywał w Wiedniu Miedwiediew.

– Według prognoz wiodących na świecie agencji do 2025 roku Europa będzie potrzebowała o 90 mld m3 gazu więcej niż obecnie, a do 2035 roku ponad 120 mld m3 – mówił wiceprezes Gazpromu.

Gazprom ma w Europie sojuszników

W obronie ugruntowania rosyjskiego monopolu na europejskim rynku gazowym występują m.in. jej partnerzy związani z budową bałtyckiego gazociągu Nord Stream 2. Zdaniem szefa rady nadzorczej austriackiego OMV Manfreda Leitnera w warunkach prognozowanych spadków wydobycia gazu w Europie dostawy rosyjskiego gazu nabierają dodatkowego znaczenia.

– W najbliższej przyszłości gaz będzie głównym źródłem energii dla Europy i nie należy zapominać, że wsparcie systemu oraz nieprzerwany przesył paliwa są kluczowe dla jej rozwoju w przyszłości – powiedział Leitner.

Według niego Europa wkrótce doświadczy gwałtownego spadku wydobycia gazu. Stary Kontynent może zmniejszyć je o ok. 50 procent, czyli 50 mld m3.

Ponadto przedstawiciel austriackiej spółki zwrócił uwagę na bliskie położenie Rosji w kontekście faktu, że jest ona głównym dostawcą gazu do Europy.

– Partnerstwo z Rosją jest kluczowym elementem bezpieczeństwa dostaw gazu. Pod względem geostrategicznym Europa powinna przeanalizować swoje stanowisko względem Rosji – stwierdził Leitner.

Gazprom chce dalej dominować w Europie

– Nadzieje na powtórzenie w Europie amerykańskiej rewolucji łupkowej nie urzeczywistniły się. Zapotrzebowanie na gaz wzrasta, a Gazprom jest gotów dostarczyć do Unii Europejskiej tyle gazu, ile ona potrzebuje – powiedział wiceprezes rosyjskiego koncernu Aleksander Miedwiediew.

– Nie spełniły się nadzieje na powtórzenie amerykańskiej rewolucji łupkowej w Europie. Amerykańskie LNG trafia na inne rynki – stwierdził Miedwiediew.

Z drugiej strony Gazprom dostrzega groźbę konkurencji USA w walce o europejski rynek. W połowie stycznia inny wiceprezes koncernu – Walerij Gołubiew mówił, że Gazprom zamierza zaoferować swoim odbiorcom na Starym Kontynencie tzw. model hybrydowy. Chodzi o połączenie tradycyjnych dostaw rurociągowych z dostawami LNG.

Miedwiediew zwrócił uwagę na to, że Gazprom pozostaje jedynym dostawcą, który jest gotów dostarczać surowiec w dowolnej wielkości.

– Możemy dostarczyć Europie tyle gazu, ile zechce – zapewniał wiceprezes rosyjskiego monopolisty.

Zdaniem sekretarza generalnego CEDIGAZ Geoffroya Hureau, dzięki niskim kosztom wydobycia oraz przewadze w oczekiwanej rywalizacji z amerykańskim LNG w ciągu kilku najbliższych lat, Rosja będzie w stanie utrzymać swoje udziały na europejskim rynku gazu.

– Rosjanie posiadają duży wolumen gazu, który mogą wprowadzić na rynek przy relatywnie niskim koszcie, ponieważ uwzględniając rozszerzanie się europejskiego rynku, rozwijają swoje złoża – uważa Hureau.

Dodał również, że Gazprom budując infrastrukturę dla dostaw gazu do UE realizuje wyłącznie projekty komercyjne, za które nie zapłacą europejscy podatnicy.

– Nord Stream 2 realizowany jest nie dlatego, że chcemy pozbawić Ukrainę dochodów z tranzytu gazu, a dlatego, że chcemy dostarczać paliwo przez najkrótszą i najbardziej opłacalną trasę – powiedział Miedwiediew, dodając, że projekt jest realizowany zgodnie z założonym harmonogramem.

W tym kontekście zwrócił uwagę na uruchomiony niedawno gazociąg Bowanienkowo-Uchta 2, który wraz z Nord Stream 2 jest częścią Korytarza Północnego, przez który Rosjanie chcą słać więcej gazu do Europy.

Ukraina jest obok Polski jednym z głównych przeciwników budowy kontrowersyjnego gazociągu po dnie Morza Bałtyckiego. W jej przekonaniu, wbrew zapewnieniom strony rosyjskiej, magistrala ma na celu ominięcie naszych wschodnich sąsiadów jako państwa tranzytowego.

W tym celu Moskwa i Gazprom próbują deprecjonować rolę Kijowa jako pewnego partnera w dostawach rosyjskiego gazu do Europy. Wykorzystują w tym celu różne narzędzia, włącznie z manipulacją przesyłem gazu na Ukrainę czy destabilizowaniem sytuacji na wschodzie kraju.

Dla Europy budowa Nord Stream 2 oznacza większe uzależnienie od dostaw gazu z jednego kierunku i ugruntowanie monopolistycznej pozycji Gazpromu na Starym Kontynencie. Z kolei dla Ukrainy jest to równoznaczne ze spadkiem wpływów z opłat tranzytowych, które są ważnym źródłem przychodów do jej budżetu.

Rigzone/Reuters/RIA Novosti/Piotr Stępiński

Długoterminowe zapotrzebowanie Europy na gaz oznacza potrzebę podjęcia natychmiastowych decyzji inwestycyjnych dotyczących budowy nowej infrastruktury – powiedział wiceprezes rosyjskiego koncernu Aleksander Miedwiediew. Gazprom szuka sposobu, aby przeforsować kontrowersyjny projekt omijającego Ukrainę gazociągu Nord Stream 2.

W ubiegłym roku Rosja dostarczyła do Europy i Turcji rekordowe 179,3 mld m3 gazu. Konsumenci wykorzystali niskie ceny surowca, które są indeksowane względem cen ropy z opóźnieniem od sześciu do dziewięciu miesięcy. W porównaniu z 2015 w 2016 roku udział Rosji na unijnym rynku gazu wzrósł z 31 do 34 procent.

– Aby zaspokoić rosnące zapotrzebowanie Europy, już dzisiaj trzeba podejmować decyzje inwestycyjne na wielką skalę. To da nam impuls do inwestowania w nowe złoża oraz rurociągi – przekonywał w Wiedniu Miedwiediew.

– Według prognoz wiodących na świecie agencji do 2025 roku Europa będzie potrzebowała o 90 mld m3 gazu więcej niż obecnie, a do 2035 roku ponad 120 mld m3 – mówił wiceprezes Gazpromu.

Gazprom ma w Europie sojuszników

W obronie ugruntowania rosyjskiego monopolu na europejskim rynku gazowym występują m.in. jej partnerzy związani z budową bałtyckiego gazociągu Nord Stream 2. Zdaniem szefa rady nadzorczej austriackiego OMV Manfreda Leitnera w warunkach prognozowanych spadków wydobycia gazu w Europie dostawy rosyjskiego gazu nabierają dodatkowego znaczenia.

– W najbliższej przyszłości gaz będzie głównym źródłem energii dla Europy i nie należy zapominać, że wsparcie systemu oraz nieprzerwany przesył paliwa są kluczowe dla jej rozwoju w przyszłości – powiedział Leitner.

Według niego Europa wkrótce doświadczy gwałtownego spadku wydobycia gazu. Stary Kontynent może zmniejszyć je o ok. 50 procent, czyli 50 mld m3.

Ponadto przedstawiciel austriackiej spółki zwrócił uwagę na bliskie położenie Rosji w kontekście faktu, że jest ona głównym dostawcą gazu do Europy.

– Partnerstwo z Rosją jest kluczowym elementem bezpieczeństwa dostaw gazu. Pod względem geostrategicznym Europa powinna przeanalizować swoje stanowisko względem Rosji – stwierdził Leitner.

Gazprom chce dalej dominować w Europie

– Nadzieje na powtórzenie w Europie amerykańskiej rewolucji łupkowej nie urzeczywistniły się. Zapotrzebowanie na gaz wzrasta, a Gazprom jest gotów dostarczyć do Unii Europejskiej tyle gazu, ile ona potrzebuje – powiedział wiceprezes rosyjskiego koncernu Aleksander Miedwiediew.

– Nie spełniły się nadzieje na powtórzenie amerykańskiej rewolucji łupkowej w Europie. Amerykańskie LNG trafia na inne rynki – stwierdził Miedwiediew.

Z drugiej strony Gazprom dostrzega groźbę konkurencji USA w walce o europejski rynek. W połowie stycznia inny wiceprezes koncernu – Walerij Gołubiew mówił, że Gazprom zamierza zaoferować swoim odbiorcom na Starym Kontynencie tzw. model hybrydowy. Chodzi o połączenie tradycyjnych dostaw rurociągowych z dostawami LNG.

Miedwiediew zwrócił uwagę na to, że Gazprom pozostaje jedynym dostawcą, który jest gotów dostarczać surowiec w dowolnej wielkości.

– Możemy dostarczyć Europie tyle gazu, ile zechce – zapewniał wiceprezes rosyjskiego monopolisty.

Zdaniem sekretarza generalnego CEDIGAZ Geoffroya Hureau, dzięki niskim kosztom wydobycia oraz przewadze w oczekiwanej rywalizacji z amerykańskim LNG w ciągu kilku najbliższych lat, Rosja będzie w stanie utrzymać swoje udziały na europejskim rynku gazu.

– Rosjanie posiadają duży wolumen gazu, który mogą wprowadzić na rynek przy relatywnie niskim koszcie, ponieważ uwzględniając rozszerzanie się europejskiego rynku, rozwijają swoje złoża – uważa Hureau.

Dodał również, że Gazprom budując infrastrukturę dla dostaw gazu do UE realizuje wyłącznie projekty komercyjne, za które nie zapłacą europejscy podatnicy.

– Nord Stream 2 realizowany jest nie dlatego, że chcemy pozbawić Ukrainę dochodów z tranzytu gazu, a dlatego, że chcemy dostarczać paliwo przez najkrótszą i najbardziej opłacalną trasę – powiedział Miedwiediew, dodając, że projekt jest realizowany zgodnie z założonym harmonogramem.

W tym kontekście zwrócił uwagę na uruchomiony niedawno gazociąg Bowanienkowo-Uchta 2, który wraz z Nord Stream 2 jest częścią Korytarza Północnego, przez który Rosjanie chcą słać więcej gazu do Europy.

Ukraina jest obok Polski jednym z głównych przeciwników budowy kontrowersyjnego gazociągu po dnie Morza Bałtyckiego. W jej przekonaniu, wbrew zapewnieniom strony rosyjskiej, magistrala ma na celu ominięcie naszych wschodnich sąsiadów jako państwa tranzytowego.

W tym celu Moskwa i Gazprom próbują deprecjonować rolę Kijowa jako pewnego partnera w dostawach rosyjskiego gazu do Europy. Wykorzystują w tym celu różne narzędzia, włącznie z manipulacją przesyłem gazu na Ukrainę czy destabilizowaniem sytuacji na wschodzie kraju.

Dla Europy budowa Nord Stream 2 oznacza większe uzależnienie od dostaw gazu z jednego kierunku i ugruntowanie monopolistycznej pozycji Gazpromu na Starym Kontynencie. Z kolei dla Ukrainy jest to równoznaczne ze spadkiem wpływów z opłat tranzytowych, które są ważnym źródłem przychodów do jej budżetu.

Rigzone/Reuters/RIA Novosti/Piotr Stępiński

Najnowsze artykuły