(Wojciech Jakóbik)
Gazprom poinformował, że kontynuuje rozmowy z tureckimi klientami, z którymi zamierza utrzymać stabilne relacje oparte o zapisy kontraktu gazowego. Ocenił, że są one prowadzone w sposób konstruktywny. O wynikach ma poinformować po zakończeniu.
Dowody na obniżenie dostaw od Gazpromu są w danych Bulgartransgazu, który świadczy usługi tranzytowe dla dostaw rosyjskich przez Bułgarię. Tym szlakiem dociera do Turcji 50 procent dostaw. Pozostała ilość jest słana przez gazociąg Blue Stream przez Morze Czarne. Dostawy przez Gazociąg Transbałkański spadły o 23 procent rok do roku.
Mimo to trwają spekulacje na temat rzeczywistych powodów ograniczenia. Jednym z nich może być wysoka temperatura w Europie. Gazprom nie przedstawił dotąd oficjalnej informacji o zaległościach klientów z Turcji, a tureckie źródła Kommiersanta i Reutersa twierdzą, że rachunki są zapłacone.
W 2015 roku Turcja zaimportowała 55,4 mld m3 gazu ziemnego. Była ona drugim po Niemczech klientem Gazpromu w Europie. Prywatne firmy sprowadzają 20 procent dostaw słanych przez Rosjan na terytorium tureckie. Pozostałe 80 procent sprowadza państwowy BOTAS. W zeszłym roku nie doszło do porozumienia w sprawie gazociągu Turkish Stream, a spółka skierowała spór cenowy z Gazpromem do arbitrażu.
Według gazety Kommiersant, Rosja może sobie pozwolić na naciski na prywatnych klientów w Turcji, bo nie mają oni obecnie alternatywy do dostaw od Gazpromu. Mimo to, radykalne ruchy rosyjskie mogą długoterminowo przekonać Turków do szukania alternatyw. Podobne ruchy sprawiły, że Gazprom stracił kluczowy rynek Ukrainy, a jego pozycję w krajach bałtyckich zakwestionował norweski Statoil.
To Rosjanie mają powód do obaw
Rosyjski Gazprom zmniejszył dostawy gazu ziemnego dla prywatnych klientów w Turcji o 10 procent. Zrobił to ze względu na spór cenowy, o czym agencję Reuters poinformowało tureckie ministerstwo energetyki.
Do zmniejszenia dostaw doszło po tym, jak tureckie firmy odmówiły zapłaty za rachunki przedstawione przez Gazprom z ceną wyższą, niż ta pierwotnie ustalona przez Ankarę i Moskwę z rabatem na poziomie 10,25 procent.
Interfax podał, że do cięć doszło 10 lutego. Prywatni importerzy tureccy sprowadzają od Gazpromu do 10 mld m3 rocznie. Rosjanie odmawiają komentarza na ten temat.
Turcja importuje ponad połowę potrzebnego gazu z Rosji. Po tym jak zestrzeliła rosyjski myśliwiec przy granicy syryjskiej, relacje obu państw pogarszają się. W grudniu 2015 roku rosyjski minister energetyki Aleksander Nowak rozwiał wszelkie wątpliwości i oficjalnie poinformował, że rosyjsko-turecki projekt Turkish Stream został zawieszony.
Wcześniej wicepremier Turcji Mehmet Simsek stwierdził, że jeśli Rosja wstrzyma dostawy gazu ziemnego do Turcji, to Ankara zwiększy zakup surowca w Azerbejdżanie oraz Iranie. Według niego nie jest wykluczone, że Ankara rozważy także kwestię dostaw dodatkowego wolumenu LNG.
Rosjanie sprzedają do Turcji 28-30 mld m3 gazu ziemnego rocznie. Po tym jak Ukraina zrezygnowała z rosyjskich dostaw w ogóle, Gazpromowi zależy na utrzymaniu sprzedaży, szczególnie wobec spodziewanego wzrostu konkurencji ze strony gazu skroplonego i innych alternatywnych źródeł dostaw surowca do Europy.
Turcy zapowiedzieli także, że w lutym ogłoszą przetarg na budowę gazociągu do irackiej Autonomii Kurdyjskiej. Wyniki mają zostać ogłoszone w połowie tego roku. Budowa magistrali miałaby zająć dwa lata. Po trzech latach eksploatacji mogłaby ona osiągnąć przepustowość do 20 mld m3.
Ważnym wymiarem starań dywersyfikacyjnych Ankary jest wola uczynienia z kraju pośrednika w dostawach gazu z różnych kierunków do klientów europejskich. Przez Turcję będzie przebiegał Gazociąg Transanatolijski (TANAP), czyli centralny element Korytarza Południowego wspieranego przez Komisję Europejską. Popłynie nim gaz z Azerbejdżanu (16 mld m3 rocznie, z czego 6 mld m3 do Turcji), a być może i z innych źródeł.
Sytuację importerów poprawia ciepła zima, która zmniejsza zapotrzebowanie na surowiec. Źródła Reutersa przekonują, że nie ma obecnie problemu niedoboru dostaw.