W porównaniu z 2015 rokiem w 2016 roku import LNG do Europy wzrósł o 0,1 procent, podczas gdy dostawy rurociągowe realizowane przez Gazprom wzrosły o 12,4 procent – poinformowała dyrektor generalna Gazpromu Jelena Burmistrowa.
Wyjaśniła, że LNG pozwala na szybkie przekierowanie dostaw i nie ogranicza zdolności przesyłowych przez rurociągi, dlatego skroplony gaz ziemny zawsze jest dostarczany tam, gdzie korzystniej można go sprzedać. Ponadto jej zdaniem dostawy LNG np. ze Stanów Zjednoczonych, regazyfikacja oraz dystrybucja nie są tanie.
– Dlatego nawet w warunkach niskich cen nie obserwowano dużego wolumenu dostaw amerykańskiego LNG do Europy. Mają one ograniczony charakter. Obecnie europejskie terminale są wykorzystywane jedynie w jednej czwartej. Ponadto w porównaniu z 2015 rokiem w ubiegłym roku import LNG na Starym Kontynencie wzrósł o 0,1 procent, podczas gdy dostawy realizowane przez Gazprom Export wzrosły o 12,4 procent – mówiła dyrektor generalna Gazpromu.
– Sama produkcja LNG jest bardzo mocno zależna od koniunktury cenowej na świecie. Dlatego też w ubiegłym roku na świecie podjęto tylko jedną decyzję inwestycyjną dotyczącą budowy terminalu. Pozostałe projekty zostały odłożone w czasie – dodała.
Warto również przypomnieć, że Gazprom chce zwiększyć eksport LNG i w tym celu buduje terminal Baltic LNG w porcie w Ust-Łudze w obwodzie leningradzkim, a także realizuje projekt budowy trzeciej linii technologicznej w ramach Sachalin 2. Dodajmy, że w ostatnim czasie ogłosił opóźnienie realizacji tych projektów.
Zdaniem ekspertów nadal pozostają one dla Gazpromu jedynie dodatkową opcją do jego podstawowej działalności, za którą kierownictwo spółki uważa rurociągowe dostawy gazu. Nie zmienia to jednak faktu, że Rosjanie dostrzegają zagrożenie jakim są dostawy amerykańskiego LNG na europejskie rynki i chcą uatrakcyjnić swoją ofertę poprzez m.in. hybrydowy model dostaw polegający na dostawach surowca w tradycyjnej formie przez gazociągi oraz w postaci LNG.
RIA Novosti/Piotr Stępiński