(Oilru.com/Piotr Stępiński/Wojciech Jakóbik)
Projekt budowy gazociągu Nord Stream 2 jest realizowany z perspektywą 20-25 lat i obecna sytuacja cenowa na rynku węglowodorów nie może stać się dla niego przeszkodą. O tym poinformował w poniedziałek (18.01) dziennikarzy wiceprezes Gazpromu Aleksandr Miedwiediew.
– Takich projektów nie robi się z horyzontem roku, dwóch, trzech lat. Nie zaobserwowaliśmy żadnych wydarzeń, które mogłyby podać ten projekt pod wątpliwość – powiedział Miedwiediew.
Należy przypomnieć, że cena gazu ziemnego w większości kontraktów Gazpromu jest powiązana z ceną ropy naftowej, która kosztuje obecnie poniżej 30 dolarów za baryłkę.
Przeciwko budowie gazociągu wielokrotnie występował polski prezydent Andrzej Duda. Podczas poniedziałkowego spotkania z przewodniczącym Rady Unii Europejskiej Donaldem Tuskiem po raz kolejny stwierdził, że wspomniany gazociąg nie jest inwestycją uzasadnioną ekonomicznie. Jego zdaniem jest ona szkodliwa i ma charakter polityczny. Kanclerz Angela Merkel przekonywała zaś, że projekt ma charakter „czysto biznesowy”, a rząd federalny nie ma na niego wpływu.
Udziałowcami projektu są Gazprom (50 procent akcji) oraz: BASF/Wintershall, E.on, OMV, Shell i Engie (po 10 procent). Zakłada on budowę trzeciej i czwartej nitki gazociągu Nord Stream z Rosji do Niemiec przez Morze Bałtyckie. Dzięki temu będzie możliwe podwojenie przepustowości z 55 do 110 mld m3 rocznie.
Zwolennicy projektu uważają, że zapewni on dodatkową przepustowość dla dostaw rosyjskiego gazu do Europy, a zatem zwiększy bezpieczeństwo dostaw. Przeciwnicy podkreślają, że zmniejszy znaczenie tranzytu przez kraje Europy Środkowo-Wschodniej i zaszkodzi rozwojowi rynku w regionie, przez co zagrozi bezpieczeństwu dostaw.