AktualnościBezpieczeństwo

Gen. Komornicki: Powinniśmy zniszczyć wszystkie rosyjskie drony

Generał Leon Komornicki. Fot.: Archiwum Leona Komornickiego

Generał Leon Komornicki, były zastępca Szefa Sztabu Generalnego odniósł się do nocy gdy 21 rosyjskich dronów naruszyło polską przestrzeń powietrzną. Podkreśla, że choć okazało się inaczej, to każdy z nich mógł być uzbrojony i stwarzać niebezpieczeństwo. – Na 21 dronów zestrzelono 4, czyli osiągnięto 20 procent efektywności bojowej. Dlatego wystawiam polskiemu dowództwu ocenę niedostateczną – mówi.

Biznes Alert: Jak Pan Generał ocenia akcję zestrzelenia dronów z 9 na 10 września nad polską przestrzenią powietrzną?

Gen. Leon Komornicki: Rosjanie prowadzą przeciwko Polsce wojnę hybrydową, w której jednym z zasadniczych celów, jaki sobie stawiają, jest zidentyfikowanie stanu obrony powietrznej w Polsce na kierunkach operacyjnych wyprowadzających z Ukrainy i Białorusi. W związku z tym należy się spodziewać, że podobne działania przeprowadzą, sondujące stan obrony powietrznej z kierunku obwodu królewieckiego. Za nami 3,5 roku wojny na Ukrainie, a Polska zestrzeliwuje rakietami drony „z dykty”, to jak użycie słonia do zabicia mrówki. NATO brakuje doktryny i realnie rozpisanego planu działania. Teraz „na kolanie” sporządza się plan zwany „Wschodnią Strażą”. Na 21 dronów zestrzelono 4, czyli osiągnięto 20 procent efektywności bojowej. Dlatego wystawiam polskiemu dowództwu ocenę niedostateczną.

Dowodzący bronią się, że celowo zestrzelono tylko najgroźniejsze drony. Pytam, na jakiej podstawie stwierdzono, że 4 drony spełniają warunki zagrożenia. Po głowicach? Przecież mogą być puste, a rozmiarem i wyglądem, niczym się nie różnią od dronów nieuzbrojonych. Próbowano nas przekonać, że Dowódca Operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych gen. Maciej Klisz ma wyjątkową intuicję i jest w stanie określić, który dron jest z głowicą bojową, a jaki jej nie posiada. Tym samym podjąć trafną decyzję o zniszczeniu wybranych dronów.

To znaczy, na podstawie intuicji określamy, czy dron jest bojowy? Każdy z 21 dronów mógł być uzbrojony i bojowy. W warunkach działań bojowych ustala się wysokości, poziomy i strefy oraz współdziałanie w obezwładnianiu celów powietrznych, używając do tego odpowiednich sił i środków. W tym przypadku natomiast użyto nieadekwatnej siły do niszczenia tylko jednego środka napadu powietrznego dronów, które wszystkie powinny być obezwładnione.

Wiceszef MON, Paweł Zalewski, był dopytywany w TOK FM o kwestię zestrzeliwania dronów, wartych kilkadziesiąt tysięcy euro, rakietami o wartości dwóch i pół miliona euro. Powiedział: „Polska nie jest w stanie wojny i ma czas na przygotowanie właściwego systemu obrony antydronowej”. Co uważa Pan Generał o takiej tezie?

Jest to nieprawdziwa teza, która nie wytrzymuje próby czasu. Pytam retorycznie, jeśli w polską przestrzeń powietrzną wlecą rakiety balistyczne, też nie będziemy ich zestrzeliwać, bo nie jesteśmy w wojnie z Rosją? Gdzie są środki obrony powietrznej? Dlaczego nie zostały rozwinięte na stanowiskach startowych i ogniowych, wzdłuż granicy państwowej na wybranych kierunkach, tworzyć barierę nie do pokonania, która pozwoliłaby obezwładniać wszystkie cele, które wtargną w polską przestrzeń powietrzną.

Wojska Obrony Terytorialnej w miejscu upadku rosyjskiego drona w miejscowości Wohyń transportują szczątki. Fot.: PAP / Wojtek Jargiło

Czy dobrym pomysłem byłoby przechwytywania rosyjskich dronów i rakiet jeszcze w ukraińskiej przestrzeni powietrznej?

Istnieje ryzyko, że strona ukraińska oskarży nas, że nie wykonaliśmy zadań w zestrzeliwaniu celów powietrznych na terytorium Ukrainy. A niszczenie rosyjskich dronów i rakiet może, wręcz zachęcić Rosję, żeby Polskę przetestować, eskalując uderzenia powietrzne. Gdyby NATO posiadało strategię prowadzenia obrony w wojnie hybrydowej z Rosją oraz przygotowany wcześniej plan obrony powietrznej wschodniej flanki w warunkach wojennych, to w mojej ocenie nie byłoby zagrożenia, Rosja bowiem nie ośmielałby się podejmować działań agresywnych.

Czym może zakończyć się wojna hybrydowa?

Wojna hybrydowa prowadzona przeciwko państwom wschodniej flanki NATO może przeistoczyć się w pełnoskalowy konflikt przeciwko państwom bałtyckim. Moim zdaniem w czasie ćwiczeń Zapad 2025 na Białorusi przetestowano przejście z wojny hybrydowej do wojny pełnoskalowej przeciwko Litwie, Łotwie i Estonii.

Uważam, że Rosja, poprzedzając uderzenie na kraje nadbałtyckie, planuje wykonanie uderzenia powietrzno-rakietowego na terytorium Polski w celu stworzenia strefy antydostępowej, uniemożliwiającej przyjście Bałtom z pomocą. Amerykański dowódca sił lądowych USA w Europie i Afryce, gen. Christopher Donahue twierdzi, że Rosja za dwa lata razem z Chinami wykona połączone uderzenie w skali geostrategicznej. Według niego Rosja zaatakuje kraje nadbałtyckie, a Chiny Tajwan.

Jak w takiej sytuacji powinna zachować się Polska?

Wojna może zacząć się od progu poniżej wojny pełnoskalowej, aby nie zadziałał artykuł 5 Traktatu Północnoatlantyckiego. Na taką sytuację NATO nie ma strategii, ponieważ traktat uchwalono w 1949 r. kiedy nie znano wojny hybrydowej. W związku z tym żaden z zapisów traktatu do tej pory nie przewiduje działania NATO. Rosja nie potrzebuje wielkie siły, aby zająć kraje nadbałtyckie. Część sił rozkręconej rosyjskiej machiny wojennej może być wykorzystana do ataku na kraje nadbałtyckie i te zdolności demonstrowało dowództwo armii rosyjskiej i białoruskiej w czasie ćwiczeń Zapad 2025.

Jeśli przewidywania amerykańskiego generała byłyby chybione, to ile mamy realnie czasu, żeby zapobiec atakowi?

Europa potrzebuje 10 lat, aby odbudować siłę militarną, a Polska 5 lat, jeżeli będziemy dobrze wydawać pieniądze, nie tylko na zakupy sprzętu wojskowego, ale także na osiąganie określonych zdolności bojowych sił zbrojnych RP. Kreml będzie chciał wykorzystać okno czasowe, w którym Europa nie będzie gotowa do skutecznego odstraszania Moskwy. Jedynym sposobem, aby zapobiec atakowi na kraje nadbałtyckie, jest decyzja USA o stałym pobycie wojsk amerykańskich w Polsce i krajach nadbałtyckich.

Dodatkowo objęcie Polski, ale także krajów wschodniej flanki NATO programem nuklear sharing. W przypadku konfliktu wojska polskie nie powinny znaleźć się w krajach nadbałtyckich. Polska może zadeklarować się jako hub logistyczny, a „przodem powinni iść” Amerykanie, Brytyjczycy, grupy bojowe z Francji i Niemiec, co spowoduje, że Rosja nie zaatakuje. Wtedy Rosjanie prawdopodobnie wycofają się z obawy przed rozpętaniem wojny światowej.

Rozmawiał Patryk Lubryczyński


Powiązane artykuły

Bruksela, Belgia, 20.11.2025. Wicepremier, minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski (2L) i wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej, wysoki przedstawiciel Unii do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa Kaja Kallas (3L) przed posiedzeniem Rady do Spraw Zagranicznych (FAC) w Brukseli, 20 bm. (ad) PAP/Wiktor Dąbkowski

Unia ukarze Rosję za dywersję w Polsce? Nie wyklucza sankcji

– Rosja dopuszcza się terroryzmu sponsorowanego przez państwo – oświadczyła szefowa dyplomacji UE Kaja Kallas w związku z aktami dywersji...

Orlen sprzeda Polska Press. Prezes: W przyszłym roku po restrukturyzacji

– Po zakończeniu restrukturyzacji spółki Polska Press, Orlen wystąpi na rynek z ofertą jej sprzedaży – zapowiedział prezes koncernu Ireneusz...
Uroczystość podpisania listów intencyjnych. Fot. ARP

Agencja Rozwoju Przemysłu wesprze sektor obronny. Są trzy deklaracje

Agencja Rozwoju Przemysłu podpisała trzy listy intencyjne w sektorze obronnym. Celem każdego z tych porozumień, jak podkreśla ARP, ma być...

Udostępnij:

Facebook X X X