KOMENTARZ
Dr hab. Aleksander Głogowski
Uniwersytet Jagielloński
Kilka dni temu media światowe poinformowały o pierwszych udanych próbach najnowszej indyjskiej jednostki: okrętu podwodnego o napędzie atomowym INS Arihant.
Będzie mieć ona możliwość przenoszenia czterech rakiet balistycznych, lub dwunastu pocisków krótkiego zasięgu. W ten sposób New Delhi dołączy do tej części atomowego klubu, która posiada tzw. „triadę” środków przenoszenia broni masowej zagłady. Oznacza to także, że uzyska zdolność przeprowadzenia skutecznego przeciwuderzenia w razie, gdyby Indie stały się celem ataku atomowego. Planowane jest zbudowanie łącznie czterech tego rodzaju jednostek. Wydarzenie to może mieć kilka istotnych skutków.
Przede wszystkim, co oczywiste, zmienia to układ sił na Subkontynencie Indyjskim: jakkolwiek Pakistan posiada przewagę w liczbie głowic atomowych, to jednak nie ma w swoim arsenale okrętów podwodnych zdolnych do ich przenoszenia, a zbudowanie/zakup jednostki o napędzie nuklearnym przekracza jego możliwości finansowe. „Domknięcie” triady przez Indie przechyla szalę w ewentualnym konflikcie zdecydowanie na ich korzyść.
Zmianie ulega także pozycja Indii w relacji do Chin, które od dawna używają atomowych okrętów podwodnych z rakietami balistycznymi. New Delhi uzyskuje teoretyczną możliwość rażenia celów znajdujących się nawet na wschodnim wybrzeżu Państwa Środka, co czyni ich potencjał odstraszania bardziej wiarygodnym. Daje także Indiom znaczące narzędzie obrony w razie ewentualnego konfliktu morskiego z Chinami: możliwość niszczenia floty uderzeniowej nieprzyjaciela, w tym także jego lotniskowca. W ten sposób Indie zyskują pozycję znaczącego mocarstwa morskiego w basenie Oceanu Indyjskiego i Pacyfiku.
Na ten ostatni aspekt zwracają uwagę Stany Zjednoczone, starając się włączyć Indie w szeroką koalicję międzynarodową, starającą się osłabić pozycję Chin w rejonie Morza Południowochińskiego. W ciągu ostatniego roku Pekin wykazuje się nadzwyczajną aktywnością w tym konfliktogennym regionie. Obok rozbudowy sztucznych wysp (czy znajdujących się na powierzchni morza budowli, zbudowanych na zanurzonych podwodnych skałach, co ma powiększyć terytorium ChRL w regionie spornych archipelagów) rozrasta się infrastruktura militarna: radary, oraz zestawy rakiet przeciwlotniczych. W styczniu doszło do niewielkiego incydentu: chińskie lotnictwo zmusiło wojskowy samolot australijski do opuszczenia „chińskiej przestrzeni powietrznej” nad spornymi terenami. USA, a także Wietnam, Filipiny oraz władze Tajwanu nie uznają tego sposobu na zawłaszczanie obszaru Morza Południowochińskiego przez Pekin, przywołując prawo do swobodnego przepływu.
Jednak Waszyngton stara się uniknąć wrażenia, że spór toczy się tylko między nim a Pekinem. Buduje mozolnie większą koalicję państw, które podzielają jego stanowisko. Państwa ASEAN nie dysponują jednak realną siłą militarną by bronić wraz z Amerykanami swoich morskich interesów. Dlatego dyplomacja amerykańska stara się wciągnąć Indie do koalicji by ich marynarka wojenna wspólnie z USA patrolowała sporny teren. Perspektywa wprowadzenia do służby w Indian Navy atomowych okrętów podwodnych zwiększa potencjał odstraszania koalicji.
New Delhi na razie konsekwentnie powstrzymuje się od czynnego zaangażowania. Premier Modi wyraził opinię, że flota Indii może włączyć się w zapewnianie swobody żeglugi na Morzu Południowochińskim (przez które wiedzie jeden z ważniejszych szlaków handlowych) ale jedynie pod auspicjami ONZ. To jednak jest bardzo trudne do przeprowadzenia z uwagi na veto Chin lub Rosji w Radzie Bezpieczeństwa. Sytuacja może jednak ulec zmianie wraz ze wzrostem potencjału morskiego Indii, oraz ewolucją sytuacji międzynarodowej. Morze Południowochińskie jest uważane za jeden z ważniejszych obszarów ropo i gazonośnych w Azji. Co prawda przy obecnych cenach na rynkach światowych, eksploatacja surowców jest nieopłacalna, ale ta sytuacja nie będzie trwać wiecznie. Tym bardziej, że złoża w innych częściach świata będą się wyczerpywać.
Zatem Indie już dziś budują swój potencjał, by w wyścigu po surowce strategiczne zając miejsce proporcjonalne go ich potrzeb. Nie należy też zapominać o tradycyjnych mocarstwowych ambicjach New Delhi, oraz jego bliskich stosunkach politycznych i gospodarczych z państwami ASEAN. Obecna polityka Indii jest krytykowana przez Pekin. Dlatego można się spodziewać, że w przyszłości także sojusznik ChRL stanie się posiadaczem atomowych okrętów podwodnych, by w ten sposób zrównoważyć przewagę indyjską ma morzu. Samo zaś Morze Południowochińskie może stać się zarzewiem poważnego konfliktu zbrojnego, który jak widać może przekształcić się w wojnę atomową.