KOMENTARZ
Patryk Gorgol
Ekspert bezpieczeństwa energetycznego
Kontrolowana eskalacja działań wojennych na Bliskim Wschodzie inspirowana przez Erdogana
Wybory parlamentarne przeprowadzone w tym roku w Turcji nie poszły po myśli prezydenta Erdogana i rządzącej od wielu lat w Turcji partii AKP (Partia Sprawiedliwości i Rozwoju). Zamiast spektakularnego zwycięstwa i samodzielnych rządów okazało się, iż do budowania rządu, w tym rozdaniu, potrzebna jest koalicja, a w dodatku, nieoczekiwanie, do parlamentu weszli Kurdowie. Taka sytuacja oznacza odłożenie planów Erdogana, który zamierzał zmienić konstytucję i uczynić z siebie prezydenta z bardzo mocnymi uprawnieniami.
Wygląda na to, iż prezydent Erdogan postanowił nie grać przy takim stole i go wywrócić w nadziei na lepsze rozdanie przy innym stoliku. Oznacza to chęć zorganizowania kolejnych wyborów, w których jego partia zawalczyłaby o zwycięstwo, jeżeli nie w formie większość konstytucyjnej, to chociaż większości bezwzględnej. AKP o głosy będzie rywalizować z nacjonalistami z MHP.
Możliwe zatem, iż prezydent Erdogan uznał, iż konieczna jest konsolidacja, a jak lepiej skonsolidować naród turecki niż wskazać na siebie jako na tego, który jest gotowy walczyć z wewnętrznymi i zewnętrznymi zagrożeniami? Stąd też decyzja o zaostrzeniu swojej polityki wobec Kurdów (aresztowania, zawieszenie rozmów pokojowych, bombardowania), zgoda na bombardowania pozycji ISIS przez Stany Zjednoczone z tureckiej bazy oraz koncepcja stworzenia na północy Syrii tzw. strefy bezpieczeństwa. Takie działania musiały wzbudzić sprzeciw Kurdów oraz spowodować zwiększenie aktywności ISIS-u. Dodajmy, że polityka Ankary wobec ISIS-u była mocno niejednoznaczna – z jednej strony zarzucano Turkom nieprzeszkadzanie rozwoju ISIS-u, a wręcz promowanie działalności (wróg mojego wroga…. a tutaj wrogów jest dwóch – Kurdowie i prezydent Assad), a z drugiej Turcja deklaruje, że będzie walczyć z ISIS-em, a strefa bezpieczeństwa jest ciosem wymierzonym w tę organizację, gdyż uszczelni granicę.
Patrząc z punktu widzenia tureckiego interesu, abstrahując już od kalkulacji wyborczych, w interesie Turcji jest, aby nadal jej wrogowie ze sobą zaciekle walczyli, najlepiej jak najdłużej, chociażby po to, aby ekstremiści kierowali swoje zainteresowanie na front syryjsko-iracki, podobnie z Kurdami. Co nie zmienia faktu, iż już teraz tureckie służby i siły zbrojne stoją przed znacznie większymi zagrożeniami – m. in. przed atakami na obiekty wojskowe, infrastrukturę przesyłową oraz zagrożenia dla turystów.
Podejmując decyzję o strefie władze tureckie liczyły się z takim scenariuszem. Jest to zatem kontrolowana eskalacja Ankary.