Wielka Brytania będzie namawiać Arabię Saudyjską do zwiększenia wydobycia ropy po tym jak analogiczne wysiłki USA nie przyniosły skutku. Amerykanie i Brytyjczycy zdecydowali się na embargo na baryłki rosyjskie po ataku Rosji na Ukrainę. Polska ma już kontrakty z Saudi Aramco.
Financial Times ustalił, że premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson może udać się do Rijadu by rozmawiać o szerokiej współpracy z Saudyjczykami ze szczególną uwagą poświęconą dostawom ropy naftowej. Relacje tych krajów są chłodne po potępieniu masowej egzekucji za terroryzm dokonanej przez Arabię.
Saudyjczycy mają się jednak przygotowywać w międzyczasie do wizyty przywódcy Chin Xi Jinpinga, który stoi na czele państwa będącego największym konsumentem ropy naftowej. Mogą także źle przyjmować próby przywrócenia porozumienia nuklearnego z Iranem przez USA oraz ich partnerów w celu powrotu ropy irańskiej na rynek. Saudyjczycy domagają się wsparcia ich cywilnego programu jądrowego przez Amerykanów w odpowiedzi na próby pozyskania broni jądrowej przez Iran.
Póki co Rijad zadeklarował przestrzeganie porozumienia naftowego OPEC+ zakładającego określone kwoty ograniczeń wydobycia zdejmowane stopniowo o w sumie 400 tysięcy baryłek dziennie na miesiąc. Jest największym producentem tego układu obok Rosji, która także bierze w nim udział.
Polska nie musi zabiegać o nowe kontrakty z Saudi Aramco, bo posiada je od 2015 roku za pośrednictwem PKN Orlen i Grupy Lotos. Ewentualna fuzja Orlenu z Lotosem ma zapewnić 200-400 tysięcy baryłek dziennie stanowiące połowę zapotrzebowania trzech rafinerii w polskim Płocku, litewskich Możejkach i czeskich Kralupach. Orlen miał także zakontraktować w marcu pięć dodatkowych dostaw surowca saudyjskiego.
Financial Times/Wall Street Journal/Wojciech Jakóbik