Grodzki: Ścieżki rowerowe – poparcie bez podziałów na lewicę i prawicę

25 lipca 2014, 09:08 Drogi

W tzw. budżecie partycypacyjnym Warszawy dużą część zatwierdzonych do realizacji w poszczególnych dzielnicach inwestycji zajęły ścieżki rowerowe. Dlaczego?

– Budżet partycypacyjny uchwalony w Warszawie to szersza kwestia. Bardzo dobrze się stało, że w ogóle powstał taki pomysł, natomiast w kilku przypadkach, w których miałem z nim styczność, okazało się, że został mocno zmanipulowany przez członków i otoczenie Platformy Obywatelskiej, czyli osób, które bezpośrednio zarządzają naszym miastem. I nie muszą tego robić za pomocą takiej obywatelskiej inicjatywy – ocenia w rozmowie z naszym portalem Michał Grodzki, radny Warszawy (klub PiS).

Jego zdaniem może tak to zrozumieli, że jest to inicjatywa skierowana do PO. Jako przykład radny podaje dzielnicę Bemowo, gdzie wygrały wszystkie projekty przedstawione przez radnych PO.

– Widocznie nie pracowali oni w komisjach, nie pracowali ze swym zarządem, tylko praktycznie odebrali możliwość wpływania na dzielnicę obywatelom – po prostu, sobie znanymi sposobami „przepchnęli” „swoje” projekty – ocenia Grodzki. – Z drugiej strony bardzo dobrze się stało, że udało się umieścić w budżecie partycypacyjnym budowę tak wielu ścieżek rowerowych. Już siedem lat temu apelowałem, by przyłożyć się w Warszawie do przygotowywanie nowoczesnych rozwiązań, umożliwiających poruszanie się po mieście na rowerze w o wiele większej skali niż do tej pory. Bo taki jest trend na świecie, takie są potrzeby mieszkańców.

Biorąc jeszcze pod uwagę modę na zdrowy styl życia możliwość poruszania się rowerem będzie nieodzowna. Tak, jak przyjmujemy różne święta z Zachodu, jak np. Walentynki, modę na rower w mieście też zaakceptujemy.

– Myślę, że sukces rozbudowy infrastruktury dla rowerów w naszym mieście jest także skutkiem faktu, że rowerzyści zaczęli się integrować – mówi dalej radny. – To znaczy, że znaleźli wspólny cel dla siebie. Są też w stanie skonstruować szerszą inicjatywę i wysłać projekty budowy ścieżek rowerowych w każdej dzielnicy do zatwierdzenia. Jest to zresztą sprawa wspierana przez praktycznie wszystkie siły społeczne i polityczne, bez podziałów na lewicę i prawicę. Wobec tego takie pomysły muszą przechodzić i być później brane mocniej pod uwagę i do wykonania.

Dla Grodzkiego najważniejsze jest to, że polityka „rowerowa” powinna oznaczać myślenie jak najbardziej „twarde”. Powinien to więc być konkretny procent środków inwestycyjny wydawany na ten rodzaj komunikacji.

– Skoro bowiem funkcjonują buspasy, władze miasta dysponują ogromnymi środkami na komunikację miejską, istnieje specjalne uchwałodawstwo dla taksówkarzy czy przewozu osób itd. – dlaczego komunikację rowerową traktowana jest wciąż z pewnym lekceważeniem? I to mimo, że procent osób korzystających z tego środka lokomocji jest coraz większy i odgrywa coraz większą rolę w systemie poruszania się w mieście.

– Myślę, że budżet partycypacyjny stanowi soczewkę, w której odbijają się określone potrzeby mieszkańców. Są oni coraz bardziej zdeterminowani i stają się coraz bardziej zintegrowani. Myślę, że w nadchodzącej kampanii wyborczej bardzo duże znaczenie będą miały pomysły na temat poruszania się po mieście rowerami – kończy Michał Grodzki.