Siemieniuk: Przeniesienie Grupy Wagnera to problem dla Ukrainy i zagrożenie dla Polski

14 lipca 2023, 07:25 Bezpieczeństwo

Przybycie na Białoruś kilku tys. żołnierzy Grupy Wagnera, którzy zostali wysłani po tym jak ich wojska omal nie doprowadziły przewrotu na Kremlu tworzy nowe obawy z ich działalnością w kraju rządzonym przez Aleksandra Łukaszenkę. Polska i Litwa ze zdecydowaną uwagą śledzą poczynania wagnerowców obawiając się powtórzenia się prób dywersyjnych oraz destabilizacyjnych na granicy z czego rosyjscy najemnicy są dobrze znani – pisze Bartosz Siemieniuk, współpracownik BiznesAlert.pl.

"Zielony człowiek" podczas operacji zajęcia Krymu "

Po wydarzeniach na granicy Polsko-Białoruskiej z jesieni 2021 roku obawy Polski o bezpieczeństwo wschodniej granicy są uzasadnione. Grupa Wagnera ma w swoich szeregach świetnie wyszkolone grupy dywersyjno-rozpoznawcze i jest w stanie działać za liniami wroga.

Według dostępnych informacji na Białorusi obecnie może przebywać nawet ok 8 tys. wagnerowców. To spora liczba odpowiadająca liczbie dwóch wzmocnionych brygad. Wysłanie tych najemników na Białoruś  może być szerszym planem wykorzystania ich wiedzy, umiejętności oraz doświadczenia w celu wyszkolenia wojsk białoruskich, które odznaczają się niskim poziomem wyszkolenia oraz morale.

Rosja potrzebuje uruchomienia na nowo frontu północnego, który jest słabiej chroniony i wymagałby przeniesienia części wojsk ukraińskich w ten rejon jednocześnie osłabiając dwa główne kierunki natarcia ukraińskiej kontrofensywy. Do tego jednak potrzebuje wojska białoruskiego.

Napięcie na granicy jeszcze większe niż dwa lata temu

Ewentualne działania wagnerowców na terytorium Polski nie są wykluczone. Ich zdecydowaną przewagą jest fakt, że są najemnikami i oficjalnie nie mają przynależności do Federacji Rosyjskiej. Fakt ten sprawia utrudnienie uruchomienia art. 5 NATO.

W przypadku prowokacji w postaci strzałów od strony granicy białoruskiej ze strony Grupy Wagnera może powstać problem z odpowiedzią na te działania. W przypadku kontr ostrzału ze strony polskiej bądź litewskiej istnieje ryzyko eskalacji oraz jeszcze większego napięcia z powodu oskarżeń strony białoruskiej jakoby polskie służby miały prowokować i atakować stronę białoruską. Z tego powodu powstaje cienka granica, której przekroczenie prawdopodobnie byłoby rozpatrywane, czy NATO podejmie jakąś reakcję w związku z tymi działaniami lecz niekoniecznie musiałaby ona się wiązać z bardziej zdecydowanymi krokami.

Akcje destabilizacyjne w obliczu wydarzeń na Ukrainie mogłyby wywołać sporą panikę wśród polskiego społeczeństwa, niszcząc poczucie bezpieczeństwa obywateli oraz zmniejszając zaufanie do rządu oraz instytucji publicznych. W przypadku realizacji takiego scenariusza zwiększa się możliwość wpływu kontrolowanych przez rosyjskie służby, farmy trolli, mające duże umiejętności dezinformacyjne.

Działania te jawią się jako szczególnie niebezpieczne dla Polski w obliczu zbliżających się wyborów. Przez możliwość pogłębienia polaryzacji społeczeństwa oraz częściowej destabilizacji kraju istnieje ryzyko wpływu na wyniki wyborów w kraju który jest kluczową częścią pomocy Ukrainie jako hub logistyczny dostarczanej z zachodu pomocy, a także serwisowania ukraińskiego sprzętu wojskowego.

Są dwa niebezpieczne scenariusze

Bardziej prawdopodobne od działań na granicy polsko-białoruskiej jest szkolenie przez wagnerowców białoruskich sił bezpieczeństwa. Nie jest tajemnicą, że Aleksander Łukaszenka obawia się kolejnego buntu społecznego, a być może nawet puczu prowadzonego przez walczący i zahartowany w boju na Ukrainie Pułk Kalinowskiego.

Upadek Łukaszenki i podobne działania jakie teraz widzimy nad Dnieprem byłyby jednym z koszmarów rosyjskiej przestrzeni strategicznej. Białoruś do tej pory zamiast inwestować w rozwój własnych zdolności obronnych przeznaczała środki na instytucje siłowe, które były przeznaczone do tłumienia protestów, utrzymaniu białoruskiego społeczeństwa w ryzach oraz zapewnieniu spokoju białoruskiemu dyktatorowi. Obecne realia są jednak zupełnie inne, a Łukaszence mogą zagrażać nie tylko zbuntowani obywatele, ale przede wszystkim zahartowani w boju białoruscy żołnierze walczący w Donbasie, walczący po stronie Ukrainy.

Drugim przewidywanym scenariuszem jest użycie sił Wagnera na atak z północy razem z wojskami białoruskimi. Miałoby to na celu zmuszenie Ukrainy do przeniesienia części jednostek walczących w Donbasie i na Zaporożu do zabezpieczenia kierunków granicy białoruskiej. Tym samym siła natarcia Ukraińców na pozycje wojsk rosyjskich zmalałaby, co stworzyłoby okazję do wykonania przez nich kontrnatarcia i wypchnięcia SZU na dalsze pozycje.

Na kierunku kijowskim jest także bardzo delikatny cel w postaci tamy na zbiorniku kijowskim położonej w Wyszogrodzie. Ewentualne zniszczenie tej tamy może nieść w sobie jeszcze większe konsekwencje niż w przypadku zniszczenia zapory w Nowej Kachowce. W przypadku uszkodzenia lub zniszczenia tamy kijowskiej zalaniu może ulec nawet cała stolica Ukrainy oraz miasta wzdłuż ujścia Dniepru. Szansa realizacje wyżej przedstawionego scenariusza wydawać się może niewykonalna biorąc pod uwagę skrupulatność Ukraińców w ochronie miejsc krytycznych przed akcjami dywersyjnymi, jednakże rosyjskie służby wraz z Grupą Wagnera mają bardzo duże doświadczenie w tego typu akcjach.

Czystki wśród wagnerowców

Aby zapobiec drugiemu takiemu wydarzeniu jakie obserwowaliśmy pod koniec czerwca, Rosjanie postanowili zrobić czystki w oddziałach Wagnera. Rosyjska żandarmeria wojskowa miała aresztować dowódców Grupy Wagnera w różnych częściach Syrii. Mowa jest o czterech aresztowaniach w Al-Suweida, położonym na południu Syrii oraz o obecności rosyjskich żandarmów w bazie lotniczej Khmeimim.

Ponadto dwóch rosyjskich generałów sympatyzujących z Wagnerem miało zostać aresztowanych – mowa tu o głównodowodzącym sił rosyjskich, generale Siergieju Surowikinie oraz jego zastępcy, generale pułkowniku Adrieju Judinie. Obaj mieli zostać zatrzymani i przewiezieni do aresztu śledczego Lefortowo w Rosji. Powodem aresztowania obydwu wysokich rangą rosyjskich oficerów miało być wsparcie Jewgienija Prigożyna i jego wagnerowców podczas puczu.

W związku z tymi wydarzeniami trzeba brać pod uwagę scenariusz, że być może siły Wagnera wejdą pod całkowitą kontrole rosyjskiego ministerstwa obrony i zostaną przede wszystkim użyte do ataku na Ukrainne od strony północnej, gdzie zgrupowania obronne Ukraińców są zdecydowanie słabsze.

Działania to ma na celu związanie większej ilości ukraińskich sił w północnej części kraju, co osłabia tempo kontrofensywy, a także zasianie niepokoju na wschodniej granicy Polski.

Aby uniknąć eskalacji konfliktu, niezbędnym będzie monitorowanie ruchów wagnerowców na Białorusi oraz jeszcze bardziej wytężona praca wywiadowcza, aby uniemożliwić rosyjskich najemnikom atak lub akcje sabotażowe na terytorium Ukrainy.

Bartosz Siemieniuk

Perzyński: Bunt Grupy Wagnera to szok dla Pekinu. Sojusz z Rosją to błąd Chin