Patrząc na bezpieczeństwo energetyczne państw NATO jesteśmy świadkami konfrontacji amerykańskiej wizji opartej na gazie i ropie z łupków i niemieckiej, opartej na OZE. Jest jednak także trzecia droga – ta wybrana przez Ukrainę – podkreślił podczas konferencji „Bezpieczeństwo Energetyczne Filary i Perspektywa”, prof. Jarosław Gryz z Akademii Sztuki Wojennej.
Jak wynika z treści Traktatu Północnoatlantyckiego, państwa członkowskie są zależne od szlaku dostaw surowców, dlatego też celem sojuszu jest m.in. zapewnienie im bezpieczeństwa. – USA są w stanie same sobie zapewnić bezpieczeństwo energetyczne, a także mogą wspierać w tym inne państwa m.in. Polskę. Jednak inne kraje UE, takie jak Francja są w ponad 70 proc. zależne od atomu, a Niemcy w 2020 roku będą mieć Nord Stream 2, a więc dostęp do większej ilości gazu, a w 2022 roku odejdą od atomu. Cele energetyczne państw UE są więc w ujęciu transatlantyckim różne – podkreślił Gryz. Przypomniał, że państwa NATO w czerwcu 2018 roku wprost mówiły o znaczeniu bezpieczeństwa energetycznego dla wspólnego bezpieczeństwa sojuszu. – Podjęto próbę stworzenia spójnej i akceptowalnej dla każdej ze stron paktu, jednak wciąż jest wiele rozbieżności – dodał prof. Gryz.
Mówił także o energii elektrycznej podkreślając, że wchodząca w życie reforma systemu zarządzania unią energetyczną i nowelizacja dyrektywy o OZE i o efektywności energetycznej, wskazują na podejście polityczne, bazujące na niemieckiej wizji gospodarki. – Kontrastuje ona z amerykańską wizją – zaznaczył. Jego zdaniem państwa Europy Środkowej powinny wzmacniać samowystarczalność energetyczną Ukrainy, bo to wzmacnia bezpieczeństwo całego kraju. – Ukraina to trzeci kraj w Europie po Rosji i Norwegii mający duże, własne zasoby gazu. Istnieje szansa na włączenie jej do rynku gazowego w Europie, a tym samym zwiększenie jej niezależności. Celem Rosji jest z kolei odcięcie jej od dostępu do infrastruktury gazowej. Bez naszego wsparcia Ukraina może ponownie popaść w zależność od Rosji – zakończył.