Kuczyński: Czy Sieczin zostanie grabarzem porozumienia naftowego? (FELIETON)

27 marca 2020, 10:00 Energetyka

Igor Sieczin może okazać się grabarzem porozumienia naftowego OPEC+. To właśnie szef największego koncernu rosyjskiego przekonał Kreml do zerwania naftowego paktu z Arabią Saudyjską. Twierdzi, że niskie ceny ropy zabiją amerykańskich producentów ropy z łupków. W rzeczywistości szef Rosnieftu od początku był przeciwnikiem porozumienia ograniczającego wydobycie ropy. Sieczin przekonuje, że załamanie cen nie potrwa dłużej niż do końca tego roku i Rosja jest przygotowana na mniejszy strumień petrodolarów płynących do budżetu. Co jednak, jeśli amerykańska rewolucja łupkowa przetrwa, a Rosja będzie nadal traciła? Rywale Sieczina w otoczeniu Władimira Putina przejdą do kontrataku, a wtedy w Moskwie trup będzie się słał gęsto. 

Igor Sieczin Rosnieft
Prezes Rosnieft Igor Sieczin fot.Kremlin.ru

Porozumienie naftowe na celowniku Sieczina

Nie mniej niż 60-80 dolarów za baryłkę – taka jest sprawiedliwa cena ropy zdaniem Igora Sieczina. Dlaczego więc szef Rosnieftu sprowokował sytuację, w której ta cena spadła dwu-, a nawet trzykrotnie? Bo ważniejsze było wyjście Rosji z formuły OPEC+, której zresztą przeciwnikiem od początku był Sieczin. Były już saudyjski minister energii Ali al-Naimi w swojej książce wydanej w 2016 roku przypomniał kłopoty, z jakimi zawierano porozumienie z Rosjanami. W 2014 roku, na spotkaniu w międzynarodowym gronie – głównie ministrów energii – w Wiedniu, Sieczin miał powiedzieć, że Rosja jest przeciwna ograniczaniu wydobycia. Po czym zgarnął swoje papiery ze stołu i stwierdził: „więc myślę, że spotkanie jest zakończone”. Formułę OPEC+ udało się zbudować dopiero kilka lat później, wbrew zdaniu Igora Sieczina. Przez długi czas ważniejsze były polityczne kalkulacje Putina – próby zacieśniania współpracy z Arabią Saudyjską, ale też opinia rosyjskich koncernów gazowych – Gazpromu i Novateku. Dużą część surowca sprzedają one po cenie związanej z ceną ropy. Więc w ich interesie jest jak najwyższa cena ropy. Co z kolei nie do końca odpowiadało Sieczinowi, bo odbywało się to kosztem wydobycia Rosnieftu. To największy producent ropy w Rosji, więc i na niego przypadał największy udział w kwocie rosyjskiego zobowiązania do ograniczenia wydobycia ustalonego w ramach OPEC+. Rok temu poszedł do mediów przeciek o liście, jaki w grudniu 2018 roku Sieczin napisał do Putina. Najważniejsza była w nim teza, że korzyści z porozumienia naftowego OPEC+ mają właściwie tylko Amerykanie (stąd zapewne kontrolowany przeciek..), więc Rosja powinna zerwać porozumienie. Faktem jest, że choć skarbiec Funduszu Dobrobytu Narodowego systematycznie się wypełniał dzięki wyższym cenom ropy, to zarazem Rosja i pozostali członkowie OPEC+ tracili udziały w globalnym rynku na rzecz USA. Produkcja amerykańskiej ropy – głównie dzięki eksploatacji łupków – od końca 2016 roku wzrosła o 45 procent.

Choć przed niemal każdym kolejnym spotkaniem ministrów OPEC+ pojawiały się różne spekulacje, a to że Rosja stawia jakieś warunki, a to że w ogóle może zerwać pakt, i do tego Rosjanie notorycznie spóźniali się z realizacją swoich zobowiązań ograniczeniowych, ten naftowy sojusz Moskwy z Rijadem funkcjonował. Jeszcze w styczniu br. szef Funduszu Inwestycji Bezpośrednich (RDIF), czyli rosyjskiego państwowego funduszu majątkowego, Kiryłł Dmitrijew (uważany za jednego z głównych architektów porozumienia Rosji z OPEC), mówił, że nie widzi powodu, by porzucać pakt. Dmitrijew stwierdził, że produkcja naftowa w USA spadnie tylko wtedy, gdy ceny będą poniżej 40 dolarów za baryłkę. Ale jeśli tak się stanie, to będzie to też poważna szkoda dla rosyjskiej gospodarki, w której ponad połowa wpływów do budżetu pochodzi z eksportu ropy i gazu – podkreślał Rosjanin. Tymczasem zbliżał się kolejny szczyt OPEC+, na którym miała zapaść decyzja co kolejnych posunięć, w drugim kwartale 2020 roku. 12 lutego minister energii Aleksandr Nowak zaprosił do siebie w tej sprawie przedstawicieli wszystkich dużych rosyjskich producentów ropy. Za dalszym ograniczeniem wydobycia ropy jednoznacznie opowiedziały się Surgutnieftiegaz i Łukoil. Gazpromnieft, choć z zastrzeżeniami, też była za. Tylko Rosnieft była przeciwko. Głos zabrał też – zaproszony na naradę – szef Novateku, Leonid Michelson. Przyznał, że z ropą i OPEC+ jego firma niewiele ma wspólnego, ale podkreślił, że kontrakty Novateku na dostawy LNG do Europy są związane z ceną ropy, więc im wyższa, tym lepiej. Dlatego Michelson też był za utrzymaniem paktu naftowego.

Tyle, że Sieczin wciąż lobbował na Kremlu przeciwko porozumieniu naftowemu. Szermując, rzecz jasna, głównie argumentem antyamerykańskim. Korzystał z tego, że sankcje nałożone przez USA na budowę Nord Stream 2 rozwścieczyły Putina, ale też Gazprom. Tymczasem 18 lutego USA nałożyły sankcje na handlową spółkę-córkę Rosnieftu, czyli Rosneft Trading i jej prezesa, członka zarządu Rosnieftu, Belga Didiera Casimiro. Przyczyną było zaangażowanie firmy w Wenezueli – przez Rosneft Trading przechodzi ok. 70 procent eksportu wenezuelskiej ropy. Amerykanie od dawna ostrzegali Rosjan, żeby nie współpracowali z reżimem Maduro, objętym sankcjami USA. Jednak Wenezuela od wielu lat jest ważnym sojusznikiem nie tyle nawet Rosji, co samego Sieczina. Budował relacje z Chavezem w czasach, gdy nie stał jeszcze na czele Rosnieftu. To właśnie ten koncern mocno zaangażował się w Wenezueli i de facto kredytował reżim chavistowski. Uderzenie Amerykanów właśnie na tym odcinku Sieczin uznał za wypowiedzenie wojny. I zaczął przekonywać Putina, że można zniszczyć amerykański sektor łupkowy obniżając drastycznie ceny ropy. Ale nawet to by nic nie dało, gdyby nie trzęsienie ziemi na rosyjskiej scenie politycznej, wywołane w połowie stycznia przez prezydenta. Wcześniej ekipa Dmitrija Miedwiediewa powstrzymywała dość skutecznie apetyty szefa Rosnieftu. Nie pozwalał rząd na finansowanie projektów koncernu z rezerw państwa, sprzeciwiał się przyznawaniu ulg podatkowych na kolejne pomysły biznesowe Sieczina. Z pomysłami szefa Rosnieftu nie zgadzało się też tzw. naftowe lobby w rządzie, czyli nadzorujący sektor energetyczny i przemysłowy wicepremier Dmitrij Kozak, minister finansów Anton Siłuanow i sam Miedwiediew. Jeśli chodzi o ministra energii Aleksandra Nowaka, to nie ma on samodzielnego znaczenia politycznego (jeszcze pod koniec grudnia mówił, że pakt z OPEC dał Rosji dodatkowe 6,2 bln rubli dochodu do budżetu, dziś okazuje się być przeciwnikiem tegoż paktu). Teraz jest nowy premier Michaił Miszustin, który zawsze miał bardzo dobre stosunki z Sieczinem. Kozak odszedł na Kreml, Miedwiediew do Rady Bezpieczeństwa, a Siłuanow – choć wciąż ma finanse – przestał być wicepremierem. To wszystko oznacza, że Sieczin ma dziś nieporównanie większe wpływy w rządzie, niż przed styczniem. I szef Rosnieftu to wykorzystał.

Pierwszego marca w terminalu lotniska Wnukowo-2 Putin, przed wylotem w roboczą podróż do Pskowa, zebrał ministrów i szefów koncernów naftowych. Oprócz Sieczina, byli tam dyrektor generalny Gazpromnieftu, Aleksandr Diukow, dyrektor generalny Surgutnieftiegazu Władimir Bogdanow, wiceprezes Łukoilu Rawil Maganow i minister energii Aleksandr Nowak. Większość spotkania odbyła się za zamkniętymi drzwiami. Według ustaleń „Wall Street Journal” Putin zapytał Sieczina, czy spółki rosyjskie mogą wytrzymać niskie ceny ropy. Sieczin odpowiedział, że tak i że niskie ceny ropy „są wspaniałe ponieważ zaszkodzą łupkom amerykańskim”. Następnego dnia Putin oznajmił, że obecne ceny ropy, czyli około 40 dolarów za baryłkę, są dla Rosji całkowicie wystarczające. To był sygnał, że Kreml nie zgodzi się na saudyjską propozycję pogłębienia cięć produkcji w następnym kwartale 2020 roku. Ale cztery dni później Rosjanie zaszokowali partnerów z OPEC+ bo nie dość, że nie zgodzili się na większe ograniczenie produkcji, to odrzucili możliwość przedłużenia obecnego. Jeśli wierzyć relacjom świadków, słowa ministra Nowaka skierowane do saudyjskiego kolegi wstrząsnęły niemal wszystkimi obecnymi. Następca tronu Arabii Saudyjskiej chciał ponoć nawet interweniować telefonicznie u Putina, ale dostał jasny sygnał z Kremla, że prezydent Rosji rzekomo w ogóle nie angażuje się w tę sprawę.

Sieczin idzie na wojnę cenową

Jak można było się spodziewać, ceny ropy na świecie po prostu runęły. Jednocześnie zaczął gwałtownie słabnąć rubel. To ważne – bo spadek wartości rosyjskiej waluty do dolara tworzy rodzaj poduszki bezpieczeństwa dla rosyjskich nafciarzy, w tym głównie Rosnieftu. Wszak spółka zarabia w dolarach, a wydaje w rublach… Jest też inny powód, dla którego Sieczin uznał, że warto pójść na wojnę cenową. Rosnieft od dawna jest hołubiona przez rosyjskie państwo (Putin nie raz spełniał prośby Sieczina, nawet gdy przeciwko był rząd) i można zakładać, że Kreml nie pozwoli na poważne kłopoty finansowane spółki i będzie ją osłaniał – choć zapewne ta tarcza ma swoje czasowe ograniczenia. To już drugi raz, gdy Rosnieft wywołuje walutowy kryzys w całej Rosji. W 2014 roku koncern oskarżano o doprowadzenie do załamania kursu rubla. Spółka w ciągu dosłownie jednej godziny wypuściła po cichu na rynek obligacje wartości 625 mld rubli! Wyjście Rosji z OPEC+ (pytanie, czy już na zawsze?) wywołało burzę nie tylko na światowym rynku, ale też w samej Rosji. Niezadowolenie dużej części elity rosyjskiej, ale i tracącego realne dochody społeczeństwa, jest bardzo duże. 20 marca Sieczin udzielił wywiadu telewizji Rossija-24, w którym bronił decyzji o zerwaniu paktu naftowego. Powiedział, że OPEC+ straciła swoje znaczenie, jeśli chodzi o regulowanie globalnego rynku naftowego, bo jej kosztem takie kraje jak USA, Brazylia, Norwegia i Meksyk zwiększały produkcję. Sieczin stwierdził, że ceny do końca roku wrócą do poziomu w widełkach 50-60 dolarów za baryłkę. Dlaczego? Bo zdaniem szefa Rosnieftu spadek cen powali na kolana producentów ropy z łupków w USA. Sieczin rzadko pojawia się w mediach. A już telewizyjny wywiad to prawdziwy rarytas. Czyżby ktoś mu kazał pójść przed kamerę i tłumaczyć Rosjanom, dlaczego osłabienie rubla i tania ropa tak naprawdę są dla nich dobre?

To sugeruje, że tym razem – jeśli nie spełnią się obietnice Sieczina – może już nie uratować swej pozycji. Putin wysyłając go do telewizji odsunął od siebie wszelką odpowiedzialność za wyjście z OPEC+, spadek dochodów budżetu państwa i dochodów obywateli. Inni baronowie naftowi w Rosji są wściekli. – Zwycięzcami wojny cenowej Rosji z Arabią Saudyjską będą USA i Chiny, nie uda się wyeliminować sektora łupkowego w USA, za to niskie ceny ropy będą katastrofą dla Rosji – tak uważa współwłaściciel i wiceprezes Łukoilu, Leonid Fiedun. Udzielił on wywiadu RBK i użył bardzo ostrych słów. – To, że Rosja wyszła z OPEC+ i demonstracyjnie przy wyjściu oświadczyła, że zwiększamy od 1 kwietnia wydobycie.. to w pierwszej kolejności cios dla gospodarki Federacji Rosyjskiej – mówił Fiedun. Jego zdaniem zerwanie paktu bardziej obniżyło cenę ropy (mniej o 20-25 dolarów) niż koronawirus. Według wiceszefa Łukoilu, gdyby utrzymano OPEC+, ropa kosztowałaby teraz ok. 50 dolarów. Fiedun wskazał też, że w USA, inaczej niż w Rosji, spadek cen ropy natychmiast przekłada się na tańsza paliwa na stacjach. Obecny spadek cen ropy może zwiększyć realne dochody Amerykanów o 6 procent – uważa Łukoil. Tymczasem w Rosji ludność bezpośrednio nie odczuwa ani wzrostu, ani spadku cen ropy. Tyle że słabnie rubel, więc realne dochody Rosjan maleją. Fiedun, ale i wielu innych ekspertów, uważa, że wojna cenowa może poważnie ograniczyć wydobycie z łupków w USA na 6-7 lat. Ale go nie zniszczy. Za to w Rosji, jeśli cena będzie się utrzymywała poniżej 35 dolarów, wydobycie zacznie spadać od 2022 roku. Fiedun wprost powiedział, że Rosja przez tę decyzję będzie tracić 100-150 mln dolarów dziennie. Ale to nie Łukoilu Sieczin powinien się obawiać, gdyby nie ziściła się jego wizja przedstawiona Putinowi, a ostatnio wszystkim Rosjanom. Należy pamiętać, że wśród największych zwolenników OPEC+ są Novatek i Surgutnieftiegaz. Obie spółki są związane z postacią Giennadija Timczenki, przyjaciela Putina, nazywanego też jego nieformalnym skarbnikiem.

Póki co, Sieczin okazał się silniejszy od Timczenki (dlatego też Michelsona nie było już 1 marca na naradzie z Putinem, choć jeszcze w lutym był u Nowaka). Ale Timczenko słynie z cierpliwości – poczeka do końca roku.