Zyski koncernu Mercedes-Benz gwałtownie spadły w trzecim kwartale tego roku. W porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku wynik netto obniżył się aż o 31 procent, a w ujęciu dziewięciomiesięcznym – o ponad połowę. Niemiecki gigant motoryzacyjny doświadcza obecnie poważnych turbulencji wynikających z globalnych napięć gospodarczych i geopolitycznych. Ale nie tylko on jeden.
Prezes koncernu, Ola Kaellenius, próbował uspokajać nastroje, zapewniając, że „wyniki kwartalne są zgodne z prognozą roczną”. Jednak liczby nie pozostawiają złudzeń: zysk Mercedesa spadł z 7,8 miliarda euro do 3,87 miliarda, a przychody obniżyły się o niemal 7 procent – do 32,1 miliarda euro. Sprzedaż samochodów i vanów zmniejszyła się w trzecim kwartale o 12 proc., do 525 tysięcy egzemplarzy. W skali roku spadek wynosi już 9 proc. – do ok. 1,6 mln pojazdów.
Winne cła, koszty i Chińczycy
Według zarządu koncernu głównymi przyczynami załamania zysków są amerykańskie cła na importowane samochody wprowadzone przez administrację Donalda Trumpa, spowolnienie sprzedaży w Chinach oraz rosnące koszty restrukturyzacji i działań oszczędnościowych.
Szczególnie dotkliwie Mercedes odczuwa słabnięcie popytu w Chinach – rynku, w którym przez ponad dekadę niemiecki przemysł motoryzacyjny pokładał swoje nadzieje.
Próbując ratować sytuację, jeszcze na początku roku Mercedes ogłosił program oszczędnościowy o wartości 5 mld euro. Do 2027 roku koncern chce obniżyć koszty produkcji i koszty stałe o 10 proc., a także ograniczyć wydatki na materiały. Część kosztów restrukturyzacji (ok. 876 mln euro) przypada na Niemcy, reszta – na zakłady zagraniczne.
W niemieckich zakładach koncernu wprowadzono dobrowolne programy odejść dla pracowników działów pośrednich (administracja, logistyka, zarządzanie).
Inni też mają pod górkę
Mercedes nie jest jedyna ofiara kryzysu. W trudnej sytuacji znalazły się również BMW, Volkswagen i Audi, które w pierwszym półroczu odnotowały znaczące spadki zysków. Branża zmaga się ze słabnącym popytem na samochody elektryczne, niską rentownością inwestycji w elektromobilność oraz napięciami handlowymi z USA i Chinami.
Problemy dotykają także dostawców komponentów – firm takich jak Bosch, ZF czy Continental – które cierpią na niedostateczne wykorzystanie mocy produkcyjnych, a jednocześnie poniosły ogromne koszty transformacji w kierunku e-mobilności.
Minister gospodarki Katherina Reiche (CDU) ostrzegła , że niemiecka gospodarka traci konkurencyjność. „W obecnych warunkach nie jesteśmy konkurencyjni” – powiedziała podczas Dnia Handlu Zagranicznego w Berlinie. Wskazała na zbyt wysokie koszty energii, nadmierną biurokrację i rozrośnięty system socjalny, który – jej zdaniem – „powoduje, że koszty pracy są zbyt wysokie”.
Reiche zaapelowała również do instytucji europejskich, by Bruksela przestała działać jak „hamulec regulacyjny” i zaczęła pełnić rolę „silnika konkurencyjności”.








