icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Héjj: Spokojnie z hurraoptymizmem o współpracy Polski i Węgier w energetyce

Węgrzy chcą LNG z Polski. – Każde działanie Węgier zmierzające do zwiększenia niezależności energetycznej od Rosji traktować należy optymistycznie. Ale jednocześnie należy podchodzić do tych deklaracji z odpowiednim dystansem, przyjmując maksymę „po owocach ich poznacie” – pisze Dominik Héjj, współpracownik BiznesAlert.pl.

Szef węgierskiej dyplomaci, Péter Szijjártó pojawił się w czasie Forum Ekonomicznego w Karpaczu. Po dotarciu na miejsce zamieścił intrygującą wiadomość w mediach społecznościowych: (…)Niebawem na żywo o wojnie, gospodarce i współpracy wyszehradzkiej czwórki. Niech Państwo uważają, będzie na co.” 

Tym „czymś owym” jest zapowiedź polsko-węgierskiej współpracy energetycznej. Ma ona dotyczyć możliwości zakupu gazu LNG z gazoportu w Gdańsku. O tym, że takie potencjalne rozmowy są prowadzone mówiła we wtorek (5 września) Anna Łukaszewska-Trzeciakowska, pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej RP. Deklaracje te opisał redaktor naczelny BiznesAlert.pl, Wojciech Jakóbik.

W środę (6 września) w Karpaczu doszło do spotkania Pétera Szijjártó z Anną Moskwą, minister klimatu i środowiska. Ich efektem jest osiągnięcie wstępnego porozumienia politycznego dotyczącego dostaw. Komentując je węgierski minister stwierdził, że infrastruktura odstępna w  Europie Południowo-Wschodniej nie ma wystarczającej przepustowości, aby zwiększyć dostawy.  Tymczasem w jego opinii, Unia Europejska nie jest skłonna zapewnić finansowania tego celu, zatem Węgry muszą rozważyć trasę północną. – Fakt, że Polska buduje nowy terminal LNG, a systemy gazociągów ziemnych Polski i Słowacji zostały połączone, stwarza ku temu dobrą okazję – powiedział. 

Szef węgierskiej dyplomacji podkreślił, że otwarcie procedury rezerwacji przepustowości umożliwia dokonanie takiej rezerwacji na kolejnych 5 lat (rozmowy prowadzi węgierska spółka MVM). Chodzi o nową jednostkę FSRU2, która będzie zdolna do przetworzenia 4,5 mld m3 błękitnego paliwa rocznie. Szijjártó  nie zdradził z jakiego kierunku dostawy do polskiego portu mogłyby zostać zrealizowane.  Z polskiej perspektywy wiadomo, że nie będzie to kierunek rosyjski. Szijjártó w nagraniu zamieszczonym w mediach społecznościowych mówi, że w kolejnych rozmowach ustalony zostanie wolumen gazu, jego cena, a także warunki techniczne.

Przełom? Na spokojnie. Każde działanie Węgier zmierzające do zwiększenia niezależności energetycznej od Rosji traktować należy optymistycznie. Ale jednocześnie należy podchodzić do tych deklaracji z odpowiednim dystansem, przyjmując maksymę „po owocach ich poznacie”. Rzecz w tym bowiem, że w depeszy informującej o nawiązaniu politycznego porozumienia aż roi się o trybu przypuszczającego, i to dla węgierskiej dyplomacji jest rzecz kluczowa.

Jest cechą charakterystyczną węgierskiej dyplomacji, że działania zmierzające do zwiększenia niezależności od Rosji są równoważone w jakiejś mierze pogłębieniem tejże współpracy z Moskwą. I tak było i tym razem, bowiem zanim minister Szijjártó przyleciał do Polski, poinformował o postępach w rozbudowywanej przez Rosję elektrowni atomowej w Paks. Tym razem komunikowano o rozpoczęciu wykopów pod szósty (a drugi nowy) reaktor. Obie nowe jednostki o łącznej mocy 2400 MWe mają zostać oddane do użytku w kolejnej dekadzie. 

Jednocześnie trzeba pamiętać, że problem stanowi to, iż dywersyfikacja po węgiersku nie oznacza porzucenia rosyjskich surowców, a poszukiwanie także innych dostaw. W domyśle zatem Rosja dalej pozostaje (przynajmniej na razie, jak długo – tego nie wiadomo), głównym dostawcą węglowodorów. Ta deklaracja związana z utrzymaniem dostępności rosyjskich surowców pojawia się każdorazowo, gdy podpisywane są jakiekolwiek umowy na dostawy – tak z Azerbejdżanem, Katarem czy Turcją. I o tym na filmie z Karpacza mówi sam Szijjártó. W ostatnich tygodniach czyniono w Budapeszcie wiele, by zapewnić płynność dostaw z Rosji w sytuacji, w której Ukraina wypowiedziałaby umowę na przesył gazu przez swoje terytorium.

Szef węgierskiej dyplomacji w trakcie swojego panelu na Forum Ekonomicznym utyskiwał, że Węgry są zmuszone do negocjacji w sprawie dostaw gazu i ropy z Rosji, bowiem Unia Europejska nie chce pomóc. Warto retorycznie zapytać, czy to nie Węgry pozostają jednym z największych przeciwników Unii Energetycznej, sprzeciwiając się także wspólnym zakupom energii, i podkreślając przy tym, że kwestie koszyków energetycznych mają pozostać wyłączną domeną państw członkowskich.

Warto w wypowiedzi ministra wyłapać jeszcze jeden wątek. Jako element pozytywnie wpływający na zacieśnienie współpracy energetycznej, Szijjártó wymienia wejście do Polski węgierskiego koncernu MOL, a także ten sam krok Orlenu na Węgrzech. Problem jednak w tym, że na razie, według oficjalnych danych polskiego koncernu, jego udział w rynku węgierskim wynosi 2,4 proc. Analiza map stacji benzynowych MOL w Polsce i Orlenu na Węgrzech pokazuje w o ile lepszym położeniu są Węgrzy. Sytuacja ma się wyrównać w kolejnych miesiącach, gdy Orlen przejmie na Węgrzech kolejne stacje benzynowe. 

Héjj: Węgry wciąż są lojalne wobec Rosji

Węgrzy chcą LNG z Polski. – Każde działanie Węgier zmierzające do zwiększenia niezależności energetycznej od Rosji traktować należy optymistycznie. Ale jednocześnie należy podchodzić do tych deklaracji z odpowiednim dystansem, przyjmując maksymę „po owocach ich poznacie” – pisze Dominik Héjj, współpracownik BiznesAlert.pl.

Szef węgierskiej dyplomaci, Péter Szijjártó pojawił się w czasie Forum Ekonomicznego w Karpaczu. Po dotarciu na miejsce zamieścił intrygującą wiadomość w mediach społecznościowych: (…)Niebawem na żywo o wojnie, gospodarce i współpracy wyszehradzkiej czwórki. Niech Państwo uważają, będzie na co.” 

Tym „czymś owym” jest zapowiedź polsko-węgierskiej współpracy energetycznej. Ma ona dotyczyć możliwości zakupu gazu LNG z gazoportu w Gdańsku. O tym, że takie potencjalne rozmowy są prowadzone mówiła we wtorek (5 września) Anna Łukaszewska-Trzeciakowska, pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej RP. Deklaracje te opisał redaktor naczelny BiznesAlert.pl, Wojciech Jakóbik.

W środę (6 września) w Karpaczu doszło do spotkania Pétera Szijjártó z Anną Moskwą, minister klimatu i środowiska. Ich efektem jest osiągnięcie wstępnego porozumienia politycznego dotyczącego dostaw. Komentując je węgierski minister stwierdził, że infrastruktura odstępna w  Europie Południowo-Wschodniej nie ma wystarczającej przepustowości, aby zwiększyć dostawy.  Tymczasem w jego opinii, Unia Europejska nie jest skłonna zapewnić finansowania tego celu, zatem Węgry muszą rozważyć trasę północną. – Fakt, że Polska buduje nowy terminal LNG, a systemy gazociągów ziemnych Polski i Słowacji zostały połączone, stwarza ku temu dobrą okazję – powiedział. 

Szef węgierskiej dyplomacji podkreślił, że otwarcie procedury rezerwacji przepustowości umożliwia dokonanie takiej rezerwacji na kolejnych 5 lat (rozmowy prowadzi węgierska spółka MVM). Chodzi o nową jednostkę FSRU2, która będzie zdolna do przetworzenia 4,5 mld m3 błękitnego paliwa rocznie. Szijjártó  nie zdradził z jakiego kierunku dostawy do polskiego portu mogłyby zostać zrealizowane.  Z polskiej perspektywy wiadomo, że nie będzie to kierunek rosyjski. Szijjártó w nagraniu zamieszczonym w mediach społecznościowych mówi, że w kolejnych rozmowach ustalony zostanie wolumen gazu, jego cena, a także warunki techniczne.

Przełom? Na spokojnie. Każde działanie Węgier zmierzające do zwiększenia niezależności energetycznej od Rosji traktować należy optymistycznie. Ale jednocześnie należy podchodzić do tych deklaracji z odpowiednim dystansem, przyjmując maksymę „po owocach ich poznacie”. Rzecz w tym bowiem, że w depeszy informującej o nawiązaniu politycznego porozumienia aż roi się o trybu przypuszczającego, i to dla węgierskiej dyplomacji jest rzecz kluczowa.

Jest cechą charakterystyczną węgierskiej dyplomacji, że działania zmierzające do zwiększenia niezależności od Rosji są równoważone w jakiejś mierze pogłębieniem tejże współpracy z Moskwą. I tak było i tym razem, bowiem zanim minister Szijjártó przyleciał do Polski, poinformował o postępach w rozbudowywanej przez Rosję elektrowni atomowej w Paks. Tym razem komunikowano o rozpoczęciu wykopów pod szósty (a drugi nowy) reaktor. Obie nowe jednostki o łącznej mocy 2400 MWe mają zostać oddane do użytku w kolejnej dekadzie. 

Jednocześnie trzeba pamiętać, że problem stanowi to, iż dywersyfikacja po węgiersku nie oznacza porzucenia rosyjskich surowców, a poszukiwanie także innych dostaw. W domyśle zatem Rosja dalej pozostaje (przynajmniej na razie, jak długo – tego nie wiadomo), głównym dostawcą węglowodorów. Ta deklaracja związana z utrzymaniem dostępności rosyjskich surowców pojawia się każdorazowo, gdy podpisywane są jakiekolwiek umowy na dostawy – tak z Azerbejdżanem, Katarem czy Turcją. I o tym na filmie z Karpacza mówi sam Szijjártó. W ostatnich tygodniach czyniono w Budapeszcie wiele, by zapewnić płynność dostaw z Rosji w sytuacji, w której Ukraina wypowiedziałaby umowę na przesył gazu przez swoje terytorium.

Szef węgierskiej dyplomacji w trakcie swojego panelu na Forum Ekonomicznym utyskiwał, że Węgry są zmuszone do negocjacji w sprawie dostaw gazu i ropy z Rosji, bowiem Unia Europejska nie chce pomóc. Warto retorycznie zapytać, czy to nie Węgry pozostają jednym z największych przeciwników Unii Energetycznej, sprzeciwiając się także wspólnym zakupom energii, i podkreślając przy tym, że kwestie koszyków energetycznych mają pozostać wyłączną domeną państw członkowskich.

Warto w wypowiedzi ministra wyłapać jeszcze jeden wątek. Jako element pozytywnie wpływający na zacieśnienie współpracy energetycznej, Szijjártó wymienia wejście do Polski węgierskiego koncernu MOL, a także ten sam krok Orlenu na Węgrzech. Problem jednak w tym, że na razie, według oficjalnych danych polskiego koncernu, jego udział w rynku węgierskim wynosi 2,4 proc. Analiza map stacji benzynowych MOL w Polsce i Orlenu na Węgrzech pokazuje w o ile lepszym położeniu są Węgrzy. Sytuacja ma się wyrównać w kolejnych miesiącach, gdy Orlen przejmie na Węgrzech kolejne stacje benzynowe. 

Héjj: Węgry wciąż są lojalne wobec Rosji

Najnowsze artykuły